Ostatnia aktualizacja: 17 grudnia 2018
Skłonność do hazardu wpisana jest w naturę człowieka. Ludzie od zawsze oddawali się najróżniejszym grom, które wywoływały dreszczyk emocji wynikający z nieprzewidywalności wyniku. O wielu z owych gier dawno już zapomniano, ale jedna przetrwała i wciąż ma się dobrze – mowa o grze w kości!
Kości to prawdopodobnie najstarsze w dziejach ludzkości narzędzie hazardowe. Prawdę mówiąc o ich początkach nie wiemy właściwie nic, co byłoby pewne.
Hipotetyczne narodziny
Może jakiś nasz zamierzchły przodek dostrzegł możliwość używania kości upolowanych zwierząt nie tylko do wyrobu narzędzi codziennego użytku, ale również do zabawy. Może wszystko zaczęło się od prostego rzucania lub turlania kości. Nie stanowiło to jednak zbyt ekscytującej rozrywki, więc wymyślono zakłady – z wykorzystaniem kości oczywiście. Najważniejsze jest to, że gra w kości towarzyszy ludziom od wieków. Dowód? Znajdowano je zarówno w liczących ponad 4 tys. Lat grobowcach egipskich, jak i w znacznie młodszych kryptach indyjskich. Znali je starożytni Grecy i Rzymianie. Wspomina o nich „Rygweda” – zbiór hinduskich hymnów religijnych. Według “Mahabharaty” (epos pełen legend, traktatów filozoficznych, religijnych, etycznych i prawnych) stworzenie świata dokonało się przez czterokrotny rzut kostką do gry…
Pierwsze kości do gry wykonywane były z kości skokowych zwierząt hodowlanych. Za czasów rzymskich pojawiły się drewniane i metalowe. Ludzie zamożni posiadali kości wykonane z kości słoniowej. Te tradycyjne materiały w drugiej połowie wieku XX zastąpiono tworzywami sztucznymi. Do produkcji idealnie wyważonych i bardzo wytrzymałych kości używanych w kasynach najczęściej stosuje się włókno celulozowe. W kości grywali nie tylko Grecy i Rzymianie, ale także mieszkańcy całego Imperium Romanum i tak odległych wówczas i egzotycznych krain, jak Indie. Kości pomagały rozstrzygać spory, przy czym używane były jako narzędzie bezstronnego arbitrażu. W Biblii jest wzmianka, że w kości grali żołnierze rzymscy, którzy po ukrzyżowaniu Jezusa chcieli w ten sposób sprawiedliwie rozdzielić jego szaty.
Rozrywka, ale i wyrocznia
W epoce średniowiecza gra w kości była jedną z ulubionych rozrywek rycerstwa. Istniały specjalne szkoły dla pragnących zyskać wprawę i zawodowe stowarzyszenia, zwane gildiami „kościarzy”. W kości chętnie grali angielscy królowie Ryszard Lwie Serce i Henryk VIII – ten ostatni nieszczęśliwym rzutem przegrał dzwony w katedrze świętego Pawła. Kości stanowiły także swego rodzaju wyrocznię. W Grecji i Rzymie wierzono, że bogini szczęścia– Fortuna, potrafi wpływać na wyniki rzutów. Często rzut kością traktowano jako odzwierciedlenie woli boskiej. W czasach antycznych i w średniowieczu kości decydowały o podziale majątków, a nawet przesądzały wybór władców. Stały się również jednym z najważniejszych narzędzi wróżbiarskich – notabene wykorzystywanym do dziś.
W karczmach i na dworach
W Polsce grywano w kości od średniowiecza. Była to rozrywka wszystkich stanów, praktykowana zarówno w karczmach, na jarmarkach, jak i na dworach. Według kronikarza Wincentego zwanego Kadłubkiem, zapalonym graczem w kości był książę sandomierski Kazimierz II Sprawiedliwy – z dynastii Piastów. O tym, że gra w kości w średniowiecznej Polsce była popularna, świadczy też fakt, że jeden z najstarszych naszych kodeksów prawa – statut wiślicki, zawiera artykuł regulujący kwestie z nią związane, w tym zakaz gry pod zastaw.
Artykuł pochodzi z Magazynu E-PLAY, luty 2008
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."