Ostatnia aktualizacja: 29 marca 2017
Wchodząca w życie 1 kwietnia nowelizacja ustawy hazardowej przypomina grę. Ustawodawca obstawił czerwone. Ale równie dobrze może wypaść czarne. Raf, z którymi się niebawem zderzy władza, nie brakuje. Przedstawiamy dwie największe.
[numblock num=”” style=”3″]To regulacja oczekiwana przez wiele osób, które widziały nieprawidłowości na rynku gier hazardowych, szczególnie rozrastającą się szarą strefę w obszarze automatów do gier. Naszym założeniem było udzielenie ochrony osobom, które są zainteresowane takimi usługami, ale również ograniczenie szarej strefy w tym segmencie – tak o nowych przepisach mówi wiceminister finansów Wiesław Janczyk.[/numblock]
Nie ukrywa też, że liczy, iż ograniczenie działalności nielegalnie funkcjonujących przedsiębiorców przełoży się na wzrost wpływów do budżetu. Chodzi o nawet 1,5 mld zł rocznie.
Tyle teoria. A praktyka?
Niedozwolona pomoc publiczna
Podstawowy zarzut polityków PiS w stosunku do PO w zakresie hazardu dotyczył chaosu, na który naraził wszystkich pośpiech przy przyjmowaniu pierwotnej ustawy. Polski ustawodawca w 2009 r. – niespełna dwa miesiące po wybuchu afery hazardowej – przyjął ustawę o grach hazardowych (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 612 ze zm.). Znalazły się w niej dwa przepisy, które następnie stały się zarzewiem konfliktu między organami państwa a przedsiębiorcami. Rząd nie notyfikował bowiem projektu ustawy Komisji Europejskiej. A TSUE w kilku orzeczeniach stwierdził, że przepisy, które przyjął polski parlament, powinny być notyfikowane. Efekt? Czterdzieści tysięcy spraw w polskich sądach, gdzie zastanawiano się, czy nienotyfikowane przepisy mogą być stosowane.
Nowelizacja ustawy (Dz.U. z 2017 r. poz. 88) wywoła kolejne spory. Z naszych informacji wynika, że przedsiębiorcy chcą praktyką jej stosowania zainteresować Komisję Europejską.
Ustawodawca przesądził bowiem, że organizowanie gier na automatach poza kasynami będzie objęte państwowym monopolem. Wykonywać go ma Totalizator Sportowy. Rzecz w tym, że musi zakupić automaty. Jak informowaliśmy na początku marca, sprzęt wyprodukują rodzime Wojskowe Zakłady Łączności Nr 1, Exatel i Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych. Na konferencji prasowej ówczesny p.o. prezes Totalizatora Radosław Śmigulski wskazał, że spółka chce m.in. wspomóc rozwój podmiotów należących do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Totalizator nie zorganizował przetargu na sprzęt, po prostu porozumiał się z przedsiębiorcami zależnymi od Skarbu Państwa.
Eksperci twierdzą, że taka procedura stanowi naruszenie prawa unijnego. I może się dla Polski fatalnie skończyć. A to dlatego, że art. 107 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej stanowi, że co do zasady wszelka pomoc przyznawana przez państwa lub przy użyciu zasobów państwowych w jakiejkolwiek formie, która zakłóca lub grozi zakłóceniem konkurencji poprzez sprzyjanie niektórym przedsiębiorstwom, jest niezgodna z rynkiem wewnętrznym w zakresie, w jakim wpływa na wymianę handlową między państwami członkowskimi.
Skoro więc państwo przyznaje monopol Totalizatorowi, który jest z nim związany, a ten płaci powiązanym ze Skarbem Państwa podmiotom Polskiej Grupy Zbrojeniowej za urządzenia umożliwiające realizację monopolu, to zdaniem ekspertów można mówić o naruszeniu.
[numblock num=”” style=”3″]Oczywiście, że w tym przypadku możemy mówić o niedozwolonej pomocy publicznej. To nie jest przecież zamówienie na broń. Nie ma więc żadnych podstaw do wyłączenia stosowania przepisów o zamówieniach publicznych, a także przepisów o pomocy publicznej – stwierdza dr Marcin Górski, adiunkt w Katedrze Europejskiego Prawa Konstytucyjnego WPiA UŁ. – Jest to operacja nielegalna – dodaje[/numblock]Co na to Ministerstwo Finansów? Niewiele. Wiceminister Wiesław Janczyk podkreśla, że resort przygotował projekt ustawy, która następnie została uchwalona przez Sejm. Kwestia realizacji przyznanego spółce monopolu wykracza już poza działania urzędników.
Całość czytaj na: biznes.gazetaprawna.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."