Ostatnia aktualizacja: 27 kwietnia 2024
Serwis MysteryBrand proponuje zabawę niebezpiecznie bliską hazardowi. Za wybraną kwotę kupujemy skrzynki z łupem – ich zawartość jest tajemnicą aż do chwili otwarcia. Według organizatora w środku mogą być kluczyki do nowego bentleya albo etui na telefon. Problem polega na tym, że „wygrane” przedmioty rzadko trafiają do odbiorców.
Serwis działa już od kilku miesięcy, ale rozgłosu nabrał w ostatnich dniach minionego roku za sprawą reklamy u popularnych youtuberów. „Wydałem 5 tys. dol. na tajemnicze skrzynki. Nie uwierzysz, co znalazłem w środku (szaleństwo)” – pisze Jake Paul. Jego kanał subskrybuje 17 mln osób. W ślad za nim poszedł Bryan „RiceGum” Le (prawie 11 mln subskrypcji). Także polscy youtuberzy na swoich kanałach polecali MysteryBrand. Średnia wieku widzów to przedział od 8 do 16 lat.
I choć MysteryBrand ma wiele wspólnego z hazardem, serwis YouTube nie klasyfikuje filmów, w których polecany jest serwis, w tej kategorii.
MysteryBrand, czyli kot w worku
Strona MysteryBrand jest wirtualnym sklepem ze skrzynkami z losowo generowaną zawartością. Płacąc np. 19,99 dol. możemy stać się właścicielami najnowszego bentleya albo luksusowej willi w Los Angeles.
W innych wariantach możemy trafić na torebki od Louis Vouitton, iPhone’y czy wycieczki do Las Vegas. Tyle teorii.
W praktyce nikt tych nagród nie widział na oczy. Osoby, które próbowały szczęścia, donoszą na formach internetowych, że otrzymywały fałszywe numery przewozowe przesyłek, lub paczki nigdy do nich nie trafiały.
Amerykański „Newsweek” wyliczył, że szansa na zdobycie „najdroższej nieruchomości w Los Angeles o wartości 250 mln dol.” jest równa 0,0000018 proc.
Co więcej, regulamin strony zastrzega, że firma może odmówić wydania wygranych przedmiotów, w dodatku bez podawania przyczyny. W ramach rekompensaty proponowano zwrot równowartości nagrody w kuponach pozwalających na zakup kolejnych skrzynek. W innych przypadkach użytkownicy byli zmuszani do samodzielnego opłacenia przesyłki.
O „skrzynkach z łupem” głośno zrobiło się w 2016 r. za sprawą gry „Counter-Strike: Global Offensive”, w której za realną gotówkę można było zmienić wygląd broni bohatera (za pomocą tzw. skórek). Zdobyte w ten sposób modyfikacje mogły osiągać bajońskie sumy na aukcjach w drugim obiegu. Valve, twórca „Counter-Strike:Global Offensive”, została dwukrotnie pozwana za działalność serwisów pseudohazardowych, w których walutą były wspomniane skórki. Wtedy firma zapowiedziała, że będzie z tym procederem walczyć. Rok temu Juniper Research, firma zajmująca się analizą trendów rynkowych, przewidywała, że konsumenci z całego świata wydadzą na lootboksy oraz handel skórkami około 50 mld dol. do końca 2022 r.
Całość czytaj na: wyborcza.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."