Ostatnia aktualizacja: 4 lutego 2021
Trudno przyznać się, że kradłeś, by mieć na grę, że leżałeś w wymiocinach, bo ciało po 35-godzinnej grze odmawiało posłuszeństwa, albo że przegrałeś dwa domy, firmę, że odwrócili się od ciebie przyjaciele, a rodzina nie chce cię znać. Trzeba wielkiej odwagi, by opowiedzieć obcej osobie o przegranym życiu. Dla mnie to bohaterowie – mówi Beata Biały autorka książki „Hazardziści. Gra o życie” o kobietach i mężczyznach, którzy opowiedzieli jej o swoim nałogu.
Podczas pisania książki sama zmagałam się z chorobą. Pomyślałam wtedy, że hazard jest jak rak, który zżera organizm od środka – mówi Beata Biały, autorka „Hazardzistów. Gry o życie”. Hazard kojarzy się nam z mężczyznami, ale aż 47 proc. hazardzistów to kobiety. Za każdym rokiem ich przybywa. Mężczyzn więcej jest w kasynach. Kobiety, podobnie jak pić, grać też wolą raczej w samotności. 38 proc. kobiet hazardzistek w dzieciństwie doświadczyło wykorzystania seksualnego, 28 proc. doświadczyło przemocy w życiu dorosłym. – Konsekwencją bolesnych przeżyć bywa potrzeba szybkiego ulżenia sobie lub ucieczki – mówi dr Bernadeta Lelonek-Kuletę badaczka hazardu. Dr Bohdan Woronowicz, psychiatra, twierdzi, że niski poziom serotoniny zwiększa ryzyko hazardu u obu płci. Kobiety częściej mają niską samoocenę, wrażliwość na krytykę, lęk. Wybierają gry na automatach – nie wymagają interakcji z graczami. Na terapie i mitingi hazardzistów też idą rzadziej niż mężczyźni.
Agnieszka Sztyler-Turovsky: Pandemia zmieniła życie hazardzistów?
Beata Biały: Rozmawiałam niedawno z dwiema hazardzistkami z mojej książki, na szczęście nie wróciły do gry. Ale wielu hazardzistów znów gra. Pandemia sprzyja internetowemu hazardowi. Zamknięci w domach, skazani na komputer i telefon, często pozbawieni pracy i zarobków uciekamy w wirtualny świat internetowych kasyn. Pandemia to wyjątkowo trudny czas dla hazardzisty. On zna tylko jedną drogę ucieczki od problemów – grę. Kojarzy mu się z przyjemnością, niezależnie od tego, czy jest wygrana, czy przegrana. Zwróciła mi też na to uwagę Ula, hazardzistka, która od 3 lat nie gra. Ula porównuje izolację w pandemii do ciągów grania. „W sztuczny sposób wytworzone są warunki, które są w czasie gry online – społeczny dystans, brak wychodzenia z domu, czas spędzany przy komputerze, rozluźnienie relacji z ludźmi.
Pokusa 24 godziny na dobę.
Dla hazardzisty nie ma nic gorszego. Kwarantanna dla uzależnionego to więzienie. Miejsce, w którym nie sposób uciec od siebie, nawet jeśli jesteś w tym mistrzem. W izolacji trudno uciec od swoich demonów, które mogą pchnąć w stronę gry. Nieznany teren, który budzi lęk i strach. Pustka. Chęć natychmiastowej ulgi” – powiedziała, kiedy rozmawiałam z nią o hazardzie w pandemii. Bo otrzymała od znajomych hazardzistów wiele telefonów i wiadomości, że wrócili do nałogu. „Wielu moich znajomych boi się o pracę, niektórzy już ją stracili, inni mają mocno obniżone wynagrodzenie” – powiedziała Ula. Wyjaśniła też, że to trudny czas szczególnie dla hazardzistów z krótką abstynencją, dla których spłacanie długów jest priorytetem, a tu nagle nie ma pieniędzy nie tylko on, ale i wszyscy wokół.
Co na to terapeuci? Długów za swoich pacjentów i klientów nie spłacą. A uzależnionych niekoniecznie stać na prywatną terapię. A na z NFZ czeka się bez końca.
Uzależniony zostaje zamknięty w domu z komputerem, czasem też problemami materialnymi. To rodzi napięcie, z którym nie potrafi poradzić. To nieradzenie sobie ze stresem i napięciem jest zresztą charakterystyczne dla hazardzistów. Wraca więc do starych schematów reagowania – przed problemami ucieka w grę.
Rozmawiałam o tym z dr Bernadetą Lelonek-Kuletą. Ona wyjaśnia to w ten sposób: zaburzony został wypracowany dotąd rytm dnia. Bo hazardzista, który skończył z grą, musi przemodelować cały swój dzień, nauczyć się nowych nawyków, zmienić swoje życie.
Pandemia z powodu braku dostępu do innych rozrywek zachęca do poszukiwania ulgi w grach komputerowych, a internetowy hazard wydaje się doskonałym rozwiązaniem na szybkie zdobycie pieniędzy. W sieci możemy znaleźć miliony nielegalnych stron, oferujących ten typ rozrywki. Dla przeciętnego odbiorcy nie wyróżniają się one niczym szczególnych, są w języku polskim i kuszą iluzją lepszego życia.
Dr Lelonek-Kuleta zauważyła też, że podczas pandemii wiele osób, które do tej pory nie miały do czynienia z hazardem, zaczęły grać.
Całość czytaj na: kobieta.onet.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."