Ostatnia aktualizacja: 26 kwietnia 2024
Ruletka i jednoręki bandyta przeniosły się do internetu. Szkopuł w tym, że zarabiają na tym głównie nielegalnie działające podmioty. Pieniądze wyparowują z Polski, branża hazardowa apeluje o zmianę ustawy. Resort finansów problem uważa za przesadzony.
Aż 85 proc. grających w gry kasynowe online korzysta z nielegalnych witryn – alarmuje stowarzyszenie Graj Legalnie skupiające działające w Polsce zgodnie z prawem firmy z branży hazardowej. Przedsiębiorcy zwracają uwagę, że coraz więcej pieniędzy wypływa z Polski do podmiotów, które i nie odprowadzają nad Wisłą podatków, i nie gwarantują konsumentom ich praw wynikających z polskiej ustawy.
„W 2020 r. szara strefa w Polsce w zakresie gier kasynowych online (40,3 proc.) kształtowała się poniżej średniej UE (40,8 proc.) – ripostuje Ministerstwo Finansów.
Niewykorzystany monopol
Zgodnie z art. 5 ust. 1 ustawy o grach hazardowych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 2094 ze zm.) prowadzenie działalności w zakresie gier liczbowych, loterii pieniężnych, gry telebingo oraz gier na automatach poza kasynem gry jest objęte monopolem państwa. Ustęp 1b dookreśla zaś, że monopolem państwa objęte jest także urządzanie gier hazardowych przez internet, z wyjątkiem zakładów wzajemnych i loterii promocyjnych. Mówiąc krótko: nie wolno w Polsce stworzyć kasyna online. Takie prawo ma wyłącznie państwo, które – poprzez Totalizator Sportowy – prowadzi jedno wirtualne kasyno. Obsługuje ono – jak przekonuje MF – blisko 60 proc. polskiego rynku.
Gdy jednak wpiszemy w wyszukiwarce internetowej frazę „kasyno online”, znajdziemy wiele witryn oferujących wirtualną grę w ruletkę czy jednorękiego bandytę na całkiem realne pieniądze. – Rząd kiepsko radzi sobie z nielegalnymi operatorami. Niby coś jest robione, ale widać, że ta walka jest nieskuteczna.
„Brakuje energii w działaniu, być może należałoby zmienić też przepisy” – uważa Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Za zmianą optuje część hazardowego biznesu – przy czym przedsiębiorcy uważają, że lepsze od wprowadzania nowych zabezpieczeń i sposobów walki z nielegalnymi podmiotami byłoby po prostu zniesienie monopolu państwa na urządzanie gier kasynowych online. Jak bowiem zauważa Graj Legalnie, ważną przewagę konkurencyjną operatorów działających w szarej strefie stanowi umożliwianie konsumentom udziału w grach, które są niedostępne na rynku oficjalnym, bo licencjonowani operatorzy nie mogą ich oferować. W efekcie szara strefa tylko się powiększa: bo państwo nie wykorzystuje swojej szansy na stworzenie wirtualnego kasyna z prawdziwego zdarzenia, a osób poszukujących takich wrażeń nie brakuje.
„Występowanie szarej strefy niesie ze sobą istotne konsekwencje gospodarcze oraz społeczne. Mogą one objawiać się m.in. gorszą sytuacją sektora finansów publicznych, zaburzaniem konkurencji na rynku, mniejszą ilością lub niższą jakością dóbr publicznych oraz osłabieniem wzrostu gospodarczego. Niedawno opublikowany raport EY odnoszący się do tej kwestii pokazał, że od 2016 r. obroty generowane przez nielegalne podmioty zwiększyły się przez cztery lata o 9 mld zł. To oznacza, że budżet państwa w tym czasie stracił 2 mld zł”
– podkreśla w informacji przekazanej DGP stowarzyszenie skupiające znaczną część branży hazardowej. Katarzyna Mikołajczyk, prezes Graj Legalnie, przyznaje, że polska branża gier hazardowych online od dawna mierzy się z problemem szarej strefy.
W poszukiwaniu zmian Ministerstwo Finansów, spytane przez DGP o możliwe zmiany, odpowiedziało w urzędniczym slangu: „KAS (Krajowa Administracja Skarbowa – red.) systematycznie dokonuje oceny wprowadzonych rozwiązań prawnych i stosowanych narzędzi. Prowadzona jest identyfikacja luk prawnych i obszarów wymagających podjęcia stosownych działań czy też modyfikacji stosowanych dotychczas rozwiązań w celu podniesienia skuteczności i efektywności walki z nielegalnym rynkiem”. Tłumacząc to na polski: jest dobrze, ale zmiany są niewykluczone.
„W mojej opinii jest to odpowiedni moment, aby rozpocząć debatę nad pewnymi zmianami w ustawie o grach hazardowych. Niezbędne jest mądre poluzowanie przepisów w obszarze reklamy i promocji, aby skutecznie walczyć z szarą strefą. Czas na kolejny krok w walce z szarą strefą”
– przyznaje Arkadiusz Pączka, wiceprzewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Jego zdaniem Polska ma jedne z najbardziej restrykcyjnych przepisów w dziedzinie legalnych salonów gier na automatach i kasyn gier.
„Państwo dzięki kształtowaniu pewnych zmian regulacyjnych może za pośrednictwem odpowiedniej polityki wpłynąć na ten rynek. W efekcie do bud żetu państwa trafią potencjalne środki, które powinny w nim się znaleźć” – zaznacza Pączka.
Inna kwestia, na którą zwraca uwagę przedstawiciel FPP, to fakt, że konsumenci już dawno pogubili się w tym, gdzie można grać legalnie, a gdzie nielegalnie. – Witryny nielegalnych operatorów, bazując na niewiedzy konsumentów i pewnej manipulacji, stosują wszelkie możliwie metody, aby przyciągnąć konsumenta, który nie jest świadomy, że narusza prawo – wskazuje Pączka. W efekcie – jego zdaniem – tysiące Polaków nawet nie wiedzą, że grają nielegalnie. – Dlatego warto byłoby zacząć od kampanii informacyjnej kierowanej do uczestników gier hazardowych – wierzę bowiem, że część z nich przeniosłaby się do legalnych form hazardu, gdyby tylko wiedziała, że obecnie bierze udział w łamaniu prawa – podsumowuje Arkadiusz Pączka.
Źródło: gazetaprawna.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."