Ostatnia aktualizacja: 3 marca 2022
Andrew Gillon ze Szkocji wiedział, że kiedyś nadejdzie ten dzień, gdy w końcu los się do niego uśmiechnie i wygra na loterii. 59-latek nie pomylił się. Nie przewidział jednak tylko, że o wygranej nigdy się nie dowie. Dobra wiadomość dotarła bowiem do jego rodziny krótko po tym, jak Andrew zmarł po tragicznym wypadku.
Andrew Gillon z niewielkiego Wishaw w Szkocji od lat regularnie grał w lokalnej loterii. Miał wielką nadzieję, że w końcu wygra odpowiednią sumę pieniędzy, by zabrać całą swoją rodzinę na zasłużone wakacje.
Mimo milionów na koncie, jego życie legło w gruzach W końcu w tym roku do domu mężczyzny dotarł szczęśliwy list z informacją, że Andrew wygrał ponad 8 tys. funtów (ponad 46 tys. zł). Niestety, było już za późno, by 59-letni mężczyzna mógł się cieszyć wygraną. Andrew zmarł bowiem na początku stycznia po tym, jak w Sylwestra upadł w domu przyjaciela i złamał kark. Lekarze przez kilka dni walczyli o jego życie, jednak nie udało się go uratować. Andrew Gillon zmarł 7 stycznia podczas operacji.
Bliscy Andrew byli w szoku, gdy okazało się, że mężczyzna wygrał w loterii. Uważają, że to znak od zmarłego.
„Kiedy dostaliśmy potwierdzenie, byłam zdruzgotana. Jedyne, co miałam w głowie, to głos taty przez telefon, który mówi mi, że wygrał. Wiem, że jego pierwszą myślą było zarezerwowanie dla nas wszystkich wakacji. Teraz wciąż mi smutno, że nie ma go tu z nami, by się tym cieszyć, ale jestem też podekscytowana, bo wiem, że tata miał z tym coś wspólnego. Odkąd nas opuścił było już tak wiele „znaków”, że jestem pewna, że nas obserwuje i mówi: „a nie mówiłem?”
– mówiła Lisa Thomas, córka Andrew.
Kobieta wspomina, że jako wielki fan loterii, jej tata pierwszą kartkę bożonarodzeniową w zeszłym roku otrzymał właśnie od jej organizatorów.
„Śmiałam się z niego, a on odpowiedział tylko: „nie będziesz się śmiać, gdy wygram!”. I miał rację, nie śmiałam się, płakałam” – wspomina Lisa.
Lisa planuje teraz wydać wygrane pieniądze na wakacje dla rodziny na Florydzie. „Tam pobrałam się z mężem i mam stamtąd wiele wspaniałych wspomnień z tatą. Byłam tam pięć razy i nigdy bez taty, więc będzie trochę przykro, ale wiem, że chciałby, żebyśmy to właśnie tam pojechali” – kończy kobieta.
Źródło: fakt.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."