Ostatnia aktualizacja: 27 września 2016
Rząd chce, by automaty do gier o niskich wygranych były legalne także poza kasynami. Monopolistą na rynku byłaby jednak państwowa firma Totalizator Sportowy.
Od 1 stycznia do końca sierpnia funkcjonariusze pomorskiej Służby Celnej zajęli do dalszego postępowania 649 sztuk nielegalnych automatów do gier o wartości 7,8 mln zł.
– Służba Celna prowadzi kontrole planowe i doraźne. W tym samym trybie prowadzone są również kontrole miejsc, w których w myśl przepisów obecnie obowiązującej ustawy o grach hazardowych prowadzone są nielegalne gry. Liczba zatrzymanych automatów, prawie taka sama jak w analogicznym okresie ubiegłego roku, świadczy o tym, że kontrole te są skuteczne – zapewnia mł. asp. Marcin Daczko, rzecznik prasowy Izby Celnej w Gdyni.
Patrząc jednak na to, ile punktów z „jednorękimi bandytami” wciąż funkcjonuje, chociażby w śródmieściu Gdańska, ciężko celnikom przyznać rację.
Sytuacja od przyszłego roku może się jednak zupełnie zmienić. W minionym tygodniu w Sejmie odbyło się bowiem pierwsze czytanie nowelizacji tzw. ustawy hazardowej z 2009 roku, przygotowanej przez Ministerstwo Finansów. Jednym z jej głównych założeń jest to, że Totalizator Sportowy będzie mógł zainstalować nawet 60 tys. automatów poza kasynami (obecnie legalnie funkcjonuje ich ponad 3,5 tys.). Roczne wpływy do budżetu z tego tytułu szacowane są na 1,5 mld zł.
Jak zapewniał w Sejmie Wiesław Janczyk, wiceminister finansów, nowelizacja ustawy hazardowej ma dwa główne cele. Pierwszym jest zapewnienie jak najwyższego poziomu ochrony graczy przed negatywnymi skutkami hazardu i podniesienie poziomu świadomości co do zagrożeń z nim związanych. Drugim efektem zmian w prawie ma być natomiast skuteczniejsza walka z szarą strefą. W tę argumentację nie wierzy opozycja, która twierdzi, że projekt jest po prostu kolejnym pomysłem rządu na łatanie dziury budżetowej.
Całość czytaj na: dziennikbaltycki.pl
NIE DLA RZĄDU
13:02 27/09/2016