Ostatnia aktualizacja: 24 marca 2015
Wydawać by się mogło, że kto jak kto, ale bukmacher najlepiej wie, kto wygra mecz. Sztab analityków przygląda się każdemu wydarzeniu sportowemu na które następnie buk oferuje kursy. I w zależności od szans na zajście danego wydarzenia kursy te są niższe lub wyższe.
Jak się okazuje bukmacherzy mylą się dosyć często. Oczywiście, na wysokość kursów nie wpływa tylko oszacowana szansa na konkretne rozstrzygnięcie ale także ilość zakładów na każdą ewentualność – jeżeli bukmacher przyjął więcej zakładów na przegraną faworyta, automatycznie zmniejsza kurs na jego przegraną aby w ostatecznym rachunku wyjść na swoje.
To jednak może zrobić tylko do chwili zamknięcia przyjmowania zakładów. Istnieją naturalnie tak zwane zakłady live, gdzie do samego końca trwania meczu możemy obstawiać, ale wtedy kursy nie mają już nic wspólnego z wcześniejszą analiza ale przede wszystkich z aktualną sytuacją na boisku.
Przyjrzyjmy się kilku ostatnim wydarzeniom, które zostały przez buków oszacowane źle – faworyci przegrywali a zespoły lub zawodnicy, którym bukmacher nie dawał szans – wygrywali.
13 marca w turnieju Indian Wells grał Jerzy Janowicz. Bukmacherzy na Janowicza dawali kurs 1.20 (przeciwko 4.40 na D.S. Schwartzmanna). Kto wygrał ten mecz? Argentyńczyk. Każdy, kto postawił na Schwartzmanna pomnożył swoją stawkę ponad 4 razy… Pudło.
15 marca Legia grała z Wisłą Kraków. Bukmacherzy śmiało postawili na wygraną Legii dając za zwycięstwo Wisły kurs 7.50. Pamiętamy jak było – Legia w ostatniej chwili uratowała remis po samobójczym golu zawodnika Wisły. Znowu pudło.
Idziemy dalej. 18 marca Juventus Turyn grał w 1/8 Ligi Mistrzów z Borussią Dortmund. Bukmacherzy więcej płacili za wygrana Włochów, dając do zrozumienia, że w tym meczu faworytem są Niemcy. Ile było? 3-0 dla Juve… a Atletico z Bayerem Leverkusen dzień wcześniej? Bukmacherzy faworyzowali Hiszpanów w stosunku 1.72 do 5.40. Jak pamiętamy Atletico wygrało ten mecz jedną bramką zapewniając sobie awans dopiero po rzutach karnych. I tak dalej i tak dalej…
Konkludując – nie przywiązujmy się do tego, co wymyślił bukmacher. Stawiajmy na naszych faworytów – wygrana może być większa nie mówiąc o radości ze zwycięstwa ulubionego sportowca czy drużyny.
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."