Ostatnia aktualizacja: 15 lipca 2024
Wszystko zaczęło się od tego, że moja kuzynka, która pracowała jako krupierka, zapytała mnie, czy chciałabym sobie jakoś dorobić. Jej tata od lat grywał w karty i niedawno doszedł do wniosku, że chciałby sam zacząć organizować nielegalne turnieje. Szukał hostessy.
Mój wujek jest trochę podejrzanym typkiem i zdecydowanie to po nim widać – ma duże, czarne wąsy, nosi wielkie awiatorki, a jego nadgarstek zdobi okazały, błyszczący zegarek.
Miałam wtedy 19 lat i bardzo zainteresowała mnie ta robota – moja kuzynka wspomniała, że małym nakładem pracy zarobię duże pieniądze. Mogłam zacząć praktycznie od razu, musiałam jedynie przejść krótkie szkolenie pod okiem wuja. Już pierwszego dnia pracowałam jako krupierka w dużym, luksusowym hotelu przy plaży i przy moim stole, gdzie siedzieli sami wielcy pokerzyści, miało miejsce otwarcie turnieju. Od razu popełniłam błąd nowicjusza i spoconymi rękami rozdałam złe karty. Na szczęście reszta wieczoru upłynęła już bez żadnych problemów.
Mój wujek przez jakiś czas prowadził również nielegalne kasyno. W Holandii można ich znaleźć całkiem sporo i wszystkie z nich są w jakiś sposób wyjątkowe – widziałam zarówno takie, które przypominały szopę i podawano w nim piwo z orzeszkami, jak i luksusowe apartamenty, gdzie gra toczyła się przy kawiorze i paniach do towarzystwa. W nielegalnych kasynach swojego szczęścia próbują najróżniejsze osoby, poczynając od niezdrowo wyglądających, zaniedbanych hazardzistów, a kończąc na eleganckich kobietach noszących mopsy w swoich torebkach od Louisa Vuittona.
Miejsce, w którym zazwyczaj pracuję, niegdyś było magazynem i z zewnątrz nie prezentuje się szczególnie okazale. Najczęściej odwiedzają je inni właściciele nielegalnych kasyn, profesjonalni pokerzyści i osoby, które prowadzą holenderskie coffeeshopy.
Większość kierowników takich domów gry dorobiła się swoich pieniędzy w podejrzany sposób. Często są ważnymi postaciami w świecie przestępczym: za dnia sprzedają narkotyki albo handlują kradzionymi dobrami, a wieczorem dorabiają sobie prowadzeniem takiej placówki. Jednak w samych kasynach najczęściej pracują takie osoby, jak ja – studenci, którzy chcą zarobić coś ekstra. Moje zmiany trwają bardzo długo, od 19:30 do 11:30 następnego dnia, a podczas jednej zarabiam średnio od 300 do 500 euro (1270-2120 złotych), nie wliczając w to napiwków. Podczas moich przerw, kiedy wszyscy goście są skupieni na grze i nie trzeba ich doglądać, siadam w kątku i w spokoju się uczę.
Całość czytaj na: vice.com
"A takie niby legalne toto było :( Teraz wszyscy zmoczą jak we wcześniejszch sprawach a najbardziej po dupce dostaną ci co mieli z tego najmniej."
"Amerykanie odcięli kasę dla niektórych kandydatów na Urząd Prezydenta. Nie szkodzi, słychać echo na Wiertniczej, Lotto wesprze, a nasz kandydat znajdzie się…….? Aby nie znalazł się w ……., zaprzestańcie do piątego maja wspomagać tzw. Totalizatora Sportowego zakładami lotto, a w grobie Baron Pierre de Coubertin, pokaże fucka niektórym lewackim pasjonatom."
"A te karabiny maszynowe na jakąś Panią co tam siedzi w obsłudze ?"
"A te karabiny maszynowe na jakąś Panią co tam siedzi w obsłudze ? Czy strzelają do automatów . Co za kraj"
"1. gdyby jedna kula była "namagnesowana" dodatnio, a inne ujemne - to by się do przykleiła do pozostałych. 2. rzekomy dyrektor techniczny z Totalizatora wypowiada się jak gimbus..."