Ostatnia aktualizacja: 18 maja 2015
Samorządy chcą się dobrać do rządowych pieniędzy na leczenie hazardzistów. Dziś leczą alkoholików. A raczej udają, że leczą.
Fundusz Rozwiązywania Problemów Hazardowych nie wie, co zrobić z pieniędzmi. Na koniec 2014 r. zgromadzono na nim blisko 90 mln zł. Uzależnionych od gier nie ma tylu, ilu się spodziewano (lub też nie zgłaszają się na terapię). Od kilku miesięcy trwa festiwal pomysłów: co zrobić z rosnącą górą pieniędzy?
Z najnowszym wystąpiła Unia Metropolii Polskich (UMP) zrzeszająca największe miasta. Samorządowcy wysłali już w tej sprawie pismo do ministra zdrowia. Proszą w nim o zmianę zasad przeprowadzania konkursów na realizację zadań dofinansowanych z funduszu hazardowego, tak by w programach profilaktycznych i terapeutycznych mogły uczestniczyć samorządy i ich jednostki organizacyjne.
„Samorządy nie posiadają żadnych środków finansowych na prowadzenie programów profilaktycznych i terapię uzależnień behawioralnych, w tym od hazardu. Środki, którymi dysponują samorządy, uzyskiwane z pozwoleń na sprzedaż alkoholu […] nie mogą być przeznaczone na profilaktykę i terapię uzależnień innych niż od alkoholu i narkotyków” – uzasadnia UMP.
Jak dodaje Tomasz Fijołek z UMP, to, że rząd ma problemy z rozdysponowaniem pieniędzy, dodatkowo przemawia za włączeniem w ich dystrybucję samorządów.
Jak wynika z odpowiedzi Ministerstwa Zdrowia udzielonej samorządowcom, resort jest w stanie przystać na propozycję miast. „Procedowana obecnie ustawa o zdrowiu publicznym, wraz z Narodowym Programem Zdrowia, powinna przyczynić się do zwiększenia możliwości wspólnej realizacji celów zdrowotnych administracji rządowej, jak i władz lokalnych, znających najlepiej specyfikę swojego terenu” – odpowiada resort.
Czytaj całość na: gazetaprawna.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."