Ostatnia aktualizacja: 12 maja 2016
Rumunia w ostatnich miesiącach jest jednym z najciekawszych rynków w kontekście uregulowań prawnych dotyczących zagadnienia gier hazardowych.
Wynika to z zastosowania procedury tzw. „back taxes”, która wymusiła od zagranicznych operatorów zapłatę zaległych podatków, które potencjalnie trafiłyby do rumuńskiego budżetu w poprzednich latach.
Firma hazardowa chcąca otrzymać licencję w Rumunii musi zatem wyliczyć ich wysokość od 2009 roku i zapłacić kwotę w wysokości 20% łącznych wpływów od rumuńskich graczy. W tym celu konieczna jest współpraca z jednym z podmiotów tzw. „wielkiej czwórki” branży audytorskiej (Deloitte, E&Y, KPMG, PricewaterhouseCoopers). Dopiero spełnienie tego założenia otwiera dalszą drogę w procedurze licencyjnej.
Oprócz Rumunii podobne rozwiązanie zastosowała w 2013 roku Hiszpania. W niektórych krajach Unii Europejskiej (także w Polsce) coraz częściej pojawiają się głosy dotyczące zastosowania procedury „back-taxes” w odniesieniu do podmiotów z branży bukmacherskiej.
Więcej czytaj na: e-playbet.com
"Oczywiście nagrodę za najlepszego bukmachera z polską licencją powinien dostać betclic, ale pewnie nie dostał bo to nie Polska firma."
"nie wiem czy ktokolwiek odważy się wziąć udział w takim badaniu."
"Mocne papiery. Dlatego szyby szczelnie na czarno oklejone :))"
"Ta firma ma mocne papiery o tym że nie podlegają pod ustawę hazardowa."
"I takie lokale powinny być u nas w Polsce"