Król kasyn i jego osiłki na ławie oskarżonych

Automaty
Bartosz 03/02/2017

Ostatnia aktualizacja: 3 lutego 2017

Sąd Rejonowy w Legnicy wysłuchał zeznań Rafała K. – jednej z ofiar grupy wrocławian, która wiosną 2015 roku najeżdżała Złotoryję. Prześladowania ustały, jak jeden z napastników został pokiereszowany siekierami w centrum ogrodniczym na obrzeżach miasta.

Ławę oskarżonych zajmuje trzech mężczyzn (czytaj: „Zmuszał do prowadzenia punktów z automatami gier [FILM]„). Jest tu przede wszystkim wrocławski biznesmen Wojciech S., nieformalny szef firmy czerpiącej zyski z automatów do gier losowych montowanych po miastach i wsiach Dolnego Śląska. Pozostali byli jego pomocnikami, uczestniczącymi w najazdach na Złotoryję. Jeden to ów zaatakowany siekierami Krzysztof G., były zawodnik i trener MMA (mieszanych sztuk walki) w jednym z wrocławskich klubów. Przygoda w centrum ogrodniczym omal nie zakończyła się dla niego śmiercią. Przeżył, ale musiał się pożegnać ze sportową karierą. Ostatni z oskarżonych – bardziej krępy od Krzysztofa G, ale również solidnie zbudowany – to Łukasz Cz. Jemu w dużej części poświęcone były zeznania, które dziś złożył w sądzie Rafał K.

Rafał K. jest złotoryjaninem, znajomym 24-letniego Dawida B., pracownikiem piekarni jego ojca. W 2013 Dawid B. poznał Wojciecha S., a potem zaczął dla niego pracować jako operator salonów gier na terenie Złotoryi, Legnicy, Jawora i Bolesławca. Różne okoliczności – kwestie finansowe, interwencje służby celnej i policji, podpalenia – zniechęciły go do kontynuowania współpracy. Gdy na początku 2015 roku oznajmił Wojciechowi S., że się wycofuje, wrocławianin przestał być miłym kumplem. Pierwszy raz Dawid B. został pobity na przełomie lutego i marca 2015 roku, we wrocławskiej siedzibie firmy. Wojciech S. okładał go rękami po twarzy i klatce piersiowej. Chciał, by złotoryjanin dalej dla niego pracował; kwestionował rozliczenia. Dawid nie uległ. W marcu 2015 roku zamknął ostatni lokal. Wojciech S. znów próbował go nastraszyć. Zaczął najeżdżać Złotoryję w asyście kilku osiłków, uprawiających sporty walki i dorabiających sobie jako ochrona we wrocławskich lokalach. Ich brutalność eskalowała, a Dawid B., któremu grożono śmiercią, z czasem zaczął się ukrywać.

Całość czytaj na: regionfan.pl

Czytaj również:
[related limit=”5″]

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Hanna

10:31
04/02/2017

Ja pitole. Mafia złożona z patologii , chciałabym takie problemy synki. Ustawiliście się do końca życia na tej pseudo gangsterce.
E-PLAY.PL