Ostatnia aktualizacja: 27 grudnia 2017
Blisko 12 mln zł trafione w Wejherowie i ponad 17 mln w Chojnicach. To dotychczas dwie najwyższe wygrane w Lotto, po które nikt nie zgłosił się do Totalizatora Sportowego. Zgubiony kupon, a może efekt zapominalstwa? Tego zapewne nigdy się nie dowiemy.
Szczęśliwy kupon w Wejherowie kupiono równo 9 lat temu, tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Samo zaś losowanie odbyło się 25 grudnia. Wiadomość o wygranej, niemałej, bo przeszło 11,8 mln zł, obiegła media, ale po pieniądze do Totalizatora Sportowego nikt się nie zgłosił.
Wydawałoby się, że to odosobniony przypadek, ale sytuacja powtórzyła się niemal dokładnie cztery lata później, w listopadzie 2012 roku. Wówczas do rozbicia w Lotto była rekordowa kwota – ponad 51 mln zł. Podzieliło ją między sobą aż trzech graczy: z Sosnowca, Wrocławia i Chojnic. Chojnowski gracz zainwestował 16 zł, kupując w kolekturze dwa losowania z opcją Plus. Szczęśliwe sześć liczb: 5, 37, 40, 41, 45, 47 dało mu wygraną w wysokości 17,1 mln zł.
Poszukiwania zwycięzcy z Chojnic trwały, przy wsparciu mediów, pół roku. Nie przyniosły skutku. Do dzisiaj nie wiadomo, kim był potencjalny milioner ani dlaczego nie zgłosił się po swoje miliony. Faktem jest jednak, że zapisze się na dobre w historii Totalizatora Sportowego najwyższą, jak dotąd, nieodebraną wygraną.
Zgubiony kupon czy efekt zapominalstwa?
To dwie najwyższe wygrane, po które nie zgłosili się zwycięzcy. Znacznie częściej jednak Polacy nie odbierają trafionych trójek, czwórek czy piątek. Totalizator Sportowy nie posiada informacji na temat tego, dlaczego tak się dzieje.
Przyczyn może być wiele: zgubiony lub zniszczony kupon, zapomnienie o wizycie w kolekturze albo wypadek losowy. Można tylko gdybać. Badań nikt nie prowadzi, bo i o osoby z takimi doświadczeniami trudno. Tym lepiej. Bo gdyby gracze zgłaszali się po pieniądze po fakcie, oznaczałoby to, że do końca życia muszą żyć z myślą o tym, że wygrana przeszła im koło nosa.
Całość czytaj na: wyborcza.biz
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."