Ostatnia aktualizacja: 19 lipca 2016
Projekt zmian ustawy hazardowej budzi tyle samo zastrzeżeń, ile obecny kształt rynku gier i zakładów wzajemnych.
Nowy rząd postanowił od nowa uregulować rynek hazardowy w Polsce. Powstał projekt ustawy, która ma uporządkować to, co od lat nie działa dobrze. Jednak pomysły, które przedstawiła władza, budzą wiele wątpliwości. Dlatego „Puls Biznesu” zorganizował spotkanie, w trakcie którego przedstawiciele różnych środowisk — politycy, prawnicy i przedsiębiorcy — mogli wyrazić swoje opinie o planowanych zmianach w ustawie hazardowej. W rozmowie wzięli udział posłowie: Janusz Cichoń z PO i Paweł Pudłowski z Nowoczesnej, PSL reprezentował Marcin Zieliński. W debacie uczestniczyli także prawnicy: prof. Robert Gwiazdowski, mec. Marcin Górski i mec. Krzysztof Budnik oraz przedstawiciele firm działających na rynku gier i zakładów: Stanisław Matuszewski, prezes Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych, oraz Wojciech Michałowski, prezes Etoto.
Na spotkanie nie udało się przybyć żadnemu reprezentantowi Prawa i Sprawiedliwości ani przedstawicielowi rządu. Jednak redakcja otrzymała pismo od Ministerstwa Finansów, które stało się głosem resortu w dyskusji. Spotkanie poprowadził redaktor „Pulsu Biznesu” Wojciech Kowalczuk.
Potrzeba zmian
Punktem wyjścia do dyskusji nad planowanymi zmianami było omówienie obecnych przepisów dotyczących rynku hazardowego. O jego dzisiejszym kształcie decyduje ustawa wprowadzona przez rząd koalicji PO-PSL w 2009 r.
— Ustawa istotnie była restrykcyjna. Była też pisana w bardzo szybkim tempie. Ale jej celem było ograniczenie hazardu w Polsce, czego wymagała ówczesna sytuacja. Popełniliśmy sporo błędów, ale zależało nam, by ten istotny z ekonomicznego i społecznego punktu widzenia problem rozwiązać jak najszybciej. I ten cel w 2009 r. osiągnęliśmy. Na pewno ta ustawa wymaga poprawek, które przynajmniej po części wprowadza projekt autorstwa obecnego rządu. Pytanie, czy na pewno są to rozwiązania, które w skuteczny sposób uregulują ten rynek. Moim zdaniem są to dość karkołomne rozwiązania, np. kontrowersyjny pomysł blokowania stron internetowych nielegalnych operatorów — komentuje Janusz Cichoń.
Więcej czytaj lub obejrzyj film z debaty na: e-play.eu
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."