Ostatnia aktualizacja: 31 marca 2021
Rodzina Juroszków kojarzona jest z deweloperskim Atalem i bukmacherskim STS. Ujawniliście się właśnie jako właściciele prawie 10 proc. akcji Quercusa TFI. Skąd pomysł na taką inwestycję?
Mateusz Juroszek: Staramy się dywersyfikować aktywa. Znamy i cenimy Sebastiana Buczka, podoba nam się, w jaki sposób prowadzi spółkę, jaki ma wkład w rozwój rynku kapitałowego, jakie ma spojrzenie na rynek. To finansowo i strategicznie ciekawa inwestycja. Uważamy, że przed Quercusem, ale i ogólnie TFI oraz samą giełdą, perspektywy są dobre, a zainteresowanie Polaków rynkiem kapitałowym rośnie. Nic dziwnego – w takim otoczeniu makroekonomicznym, kiedy banki oferują lokaty z ekstremalnie niskim oprocentowaniem, ludzie poszukują możliwości zyskowniejszego ulokowania pieniędzy, których na rachunkach wciąż jest mnóstwo. To dotyczy nie tylko Kowalskich, bo firmy też mają dużo gotówki i mierzą się z ujemnym oprocentowaniem w bankach. W STS już od dawna lokujemy część środków w fundusze. Spodziewamy się więc napływu pieniędzy do TFI i wierzymy w Quercusa.
Parkiet: Ten fundusz nastawia się na obsługę bogatych klientów. Korzystacie z ich usług?
MJ: Tak, stąd taka, a nie inna ocena Sebastiana Buczka i spółki.
Parkiet: Rodzina Juroszków zajęła ósme miejsce w najnowszej edycji rankingu 100 najbogatszych Polaków „Forbesa” z wyceną majątku ponad 4,8 mld zł. Nie jesteście rentierami, tylko wciąż aktywnymi przedsiębiorcami i menedżerami zarządzającymi bardzo dużymi firmami. Jak właściwie dbają o swój majątek Juroszkowie, macie doradców, swoje family office?
MJ: Jesteśmy na wczesnym etapie budowania family office: mój ojciec nie odziedziczył majątku, swoją przedsiębiorczością zbudował jego fundamenty. Dotychczas koncentrowaliśmy się najmocniej na jak najlepszym rozwoju podstawowych aktywów, czyli Atalu i STS, skoro rynki rosły i można było zwiększać skalę i zyski – to zresztą jeszcze nie koniec. Od relatywnie niedawna sporo środków dywersyfikujemy, także za granicą, gdzie chcemy się rozwijać. Część inwestycji realizujemy z ojcem wspólnie, część osobno, część ze wspólnikami. Inwestujemy w USA, Wielkiej Brytanii, Szwecji, ale w branże, które znamy, czyli przede wszystkim spółki bukmachersko-kasynowe. Oczywiście nieruchomości również są istotnym składnikiem portfela. Pewnie w najbliższych latach będziemy starali się zbudować jeszcze bardziej profesjonalny zespół wokół naszego family office, by na pokolenia zadbać o to, co udało się wypracować. 95 proc. czasu poświęcimy na zarządzanie biznesami, a inwestować będziemy zawsze – to także po prostu hobby. Liczę, że niebawem dołączy do nas mój młodszy brat, który teraz studiuje.
Parkiet: Czy GPW to dla was atrakcyjna platforma inwestowania?
MJ: Chyba wszystko, co najgorsze, już warszawską giełdę spotkało, i powinno być tylko lepiej. Spada udział Skarbu Państwa w WIG20, na horyzoncie jest kilka ciekawych IPO, które zwiększą atrakcyjność GPW. Aktywnie inwestujemy, bierzemy udział w ofertach publicznych. Nie brakuje interesujących perełek, jak Quercus, w które można byłoby ulokować na dłużej duże pieniądze, także z myślą o czerpaniu dywidend. Przyglądamy się im. Największym problemem GPW jest płynność, szczególnie jeśli chodzi o zakup i sprzedaż większych pakietów. Na zagranicznych giełdach pakietami za 20–30 mln zł można swobodnie handlować bez wywoływania zmian notowań. W przypadku Quercusa ułatwieniem było to, że wzięliśmy udział w podwyższeniu kapitału.
Parkiet: Jak spółka STS poradziła sobie z pandemią i jakie są plany rozwoju?
MJ: Dla każdego przedsiębiorcy 2020 r. był olbrzymim wyzwaniem. Wraz z ogłoszeniem lockdownu wszyscy byliśmy niepewni tego, co się będzie działo. Świat sportu też stanął, ale w końcu wrócił. Jako lider rynku poradziliśmy sobie dobrze, urośliśmy o 7 proc., przy 5-proc. wzroście rynku bukmacherskiego. Chcemy kontynuować ekspansję. Oczywiście, wciąż bardzo duża jest szara strefa i będziemy podejmować działania, by z kolejnymi latami jej udział spadał. To setki milionów nieopodatkowanych złotych wypływających z Polski. Będziemy też zabiegać o umożliwienie bukmacherom prowadzenia internetowych kasyn. Na razie w Polsce panuje tu monopol państwa.
Parkiet: Na koniec – rynek mieszkaniowy. Ostatnio rozmawialiśmy o Atalu w czerwcu ub.r., po zakupie przez pana akcji po 32,5 zł, kiedy wszyscy w napięciu czekali na wyniki sprzedaży mieszkań w objętym lockdownem II kwartale. Dziś kurs to 41 zł, mieszkania sprzedają się wyśmienicie. Jak rynek może wyglądać w tym roku?
MJ: Przy 41 zł Atal to wciąż skrajnie niedowartościowana spółka, biorąc pod uwagę wyniki, dywidendę, perspektywy. Spółki technologiczne potrafią być wycenione w sposób kolosalnie zawyżony, a z jakiegoś powodu takie stabilne i przewidywalne podmioty jak Atal są wyceniane z dyskontem, choć kryzysu nie widać. Sprzedaż po lockdownie szybko odżyła, mieszkania są chętnie kupowane, także po to, by przechować wartość oszczędności. Kupuję akcje nie tylko Atalu, ale innych dobrych deweloperów z GPW, bo znam się na tym biznesie. On jest stosunkowo łatwo policzalny, te spółki mają zapewniony cash flow na dwa lata do przodu, bo budowane mieszkania są posprzedawane – będą przekazywane, rozliczane i inwestorzy będą otrzymywać dywidendy.
Pytania zadawał Adam Roguski
Źródło: parkiet.com
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."