Ostatnia aktualizacja: 27 kwietnia 2024
Firma bukmacherska wykazała, że z powodu zawieszenia rozgrywek przez pandemię koronawirusa wiosną 2020 r. zanotowała straty finansowe. W związku z tym wystąpiła do PZPN-u z żądaniem zapłaty, łącznie z odsetkami. Jednak istnieje możliwość, że obie strony dojdą do porozumienia, zanim dojdzie do rozprawy w sądzie.
Firma STS, bukmacher, który jest oficjalnym sponsorem reprezentacji Polski, domaga się od PZPN-u zwrotu 230 tys. 597 zł i 83 gr za nierozegrane mecze w pierwszym kwartale 2020 r. Dolicza też odsetki uwzględniane od 31 lipca 2020 r. Według strony pozywającej skoro rozgrywki zostały oficjalnie zawieszone i mecze się nie odbywały, należy się jej zwrot wynagrodzenia, które zapłaciła PZPN-owi. Związek jednak nie zgadza się z taką argumentacją.
Jak podaje Antoni Bugajski z “Przeglądu Sportowego”, PZPN powołuje się na treść zawartej umowy, według której “ani PZPN, ani Ekstraklasa SA nie mają żadnego obowiązku konsultowania jakichkolwiek zmian w terminarzu czy nawet anulowania rozgrywek z firmą STS”. W dodatku mecze odbyły się, tylko w późniejszym terminie.
Sprawa przed sądem, ale możliwa jest ugoda
Pozew trafił do XXIV Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Warszawie. Termin rozprawy jest wyznaczony na 20 stycznia 2023 r. Jednak niewykluczone, że sąd w ogóle nie będzie musiał zajmować się tą sprawą. Pozew nie został wycofany, ale obie strony pracują nad porozumieniem. Według “Przeglądu Sportowego” federacja i bukmacher intensywnie pracują nad polubownym rozwiązaniem sporu. To zdecydowanie poprawiłoby relacje między PZPN-em a STS-em, które współpracują ze sobą od 2014 r. Wówczas bukmacher został ogłoszony oficjalnym sponsorem reprezentacji Polski. Do tego dochodzi chęć ochrony “dobrze pojętego wspólnego interesu”.
W ostatnich dniach pojawiły się doniesienia o ustawianiu wyników spotkań, co jest niekorzystne dla obu stron. PZPN zaobserwował zwiększoną aktywność międzynarodowych grup przestępczych, które poprzez korupcję próbują wpłynąć na piłkarskie mecze, które są przedmiotem zakładów bukmacherskich. Obustronne korzyści PZPN i bukmacherzy czerpią korzyści finansowe z tytułu zakładów. Związek pobiera opłatę od takich firm za możliwość korzystania z wyników meczów na różnych szczeblach rozgrywek w oferowanych zakładach piłkarskich. Polska federacja dorobiła się na tym milionów złotych. Sprawa jest jednak prawnie skomplikowana. Od dawna zajmuje się nią Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).
Źródło: bomega.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."