Ostatnia aktualizacja: 17 grudnia 2018
W Las Vegas nazywano go wizjonerem. Dziesięć lat po śmierci Jay’a Sarno w 1984 r. głoszona przez niego filozofia, że kasyno nie może być zwykłym hotelem ze stołami do gier hazardowych, że to wyspa fantazji w przyziemnym świecie, stała się dogmatem branży.
Do dnia dzisiejszego na liście kasyn, które turysta odwiedzający Las Vegas koniecznie musi zobaczyć, znajdują się dwa „dzieła” autorstwa Sarno – Caesars Palace i Circus Circus. „Mieliśmy okazję zostać udziałowcami w Caesars Palace, ale nie skorzystaliśmy z niej”– przyznał Ted Binion, którego rodzina raczej nie podejmuje złych decyzji w sprawach hazardowego biznesu. „Ale Jay chciał ubrać ochronę w stroje gladiatorów, a pit bosów w togi. W roku 1966 nikt o czymś takim nawet nie słyszał”.
Hotele Las Vegas nudziły wówczas nazwami takimi, jak Desert Inn., Dunes czy Sahara, które nawiązywały do pustynnego otoczenia miasta. Nie był to dobry pomysł na luksusowy hotel-kasyno, o jaki chodziło Jay’owi Sarno. On chciał, by klientów zewsząd kusiło coś wyjątkowego. Taki miał być Caesars Palace, przepojony przepychem Cesarstwa Rzymskiego z restauracją Bacchanal, w której gościom oferowano masaże w trakcie posiłku. Trwającą dwa lata budowę obiektu, który kosztował 24 miliony dolarów, zakończono w roku 1966.
Trzy lata później Sarno sprzedał Caesars Palace z ponad stuprocentowym zyskiem. „Wiem, że potem żałował tej decyzji” – wspominał Ted Binion i zaraz dodawał: „Ale w 1969 r. to było dużo pieniędzy. Każdy by tak zrobił na jego miejscu”. Transakcja ta umożliwiła Jay’owi Sarno zrealizowanie jeszcze bardziej szalonego pomysłu. Ponieważ dotąd pozwalał swoim dzieciom biegać do woli po najbardziej luksusowym amerykańskim hotelu, postanowił, że kolejne kasyno musi być – oczywiście nie zapominając o graczach – bardziej rodzinne.
W Circus Circus wykorzystywano więc atmosferę tradycyjnego cyrku. Gracze oddawali się ulubionej rozrywce, podczas gdy nad ich głowami artysta na trapezie dawał pokaz swych akrobatycznych umiejętności. Wokół odbywało się mnóstwo innych pokazów rodem z wesołego miasteczka, które każde niemal dziecko oglądało z zapartym tchem. Słoniątko o imieniu Tania pociągało za ramię wielkiego automatu do gry. Do kasyna można było się dostać… zjeżdżając na zjeżdżalni. Zaś w środku karuzeli urządzono bar.
Właściciel był tak dumny z Circus Circus, że początkowo pobierał opłaty za sam wstęp. Przeświadczony o niebywałej sile przyciągania niezwykłego kasyna nie wybudował nawet zaplecza hotelowego. Pewność siebie jednak go zgubiła. Kasyno przynosiło straty. Wielu jego bywalcom akrobacje artystów cyrkowych utrudniały koncentrację przy grze. Występy rozpraszały też niektórych dealerów, co szybko zaczęli wykorzystywać oszuści.
W roku 1974, po ponad pięciu latach słabych wyników finansowych, nadzór nad działalnością kasyna przekazano dwóm specjalistom od hazardowej rozrywki – Williamowi Bennettowi i Williamowi Penningtonowi. Dziesięć lat później przejęli oni całe kasyno.
Artykuł pochodzi z Magazynu E-PLAY, lipiec-sierpień 2008
"I cyk znowu Palik"
"co za bzdury w tym internecie wypisują, ręcę opadają."
"Wielokrotnie zdarzalo sie, ze kumulacje wygrywal uklad liczb jakiego nie bylo od co najmniej 5 do nawet 7 lat. Lotto doskonale wie, o czym pisze, wiec pod moimi komentarzami blkyskawicznie pojawiaja sie minusy 9 o ile dany portal daje taka mozliwosc). Taka jest mentalnosc polaczka: dziad, kretacz, oszust, nierob, tlumok. Unikaj polaczka jak ognia zwlaszcza kiedy jestes w cywilizowanym kraju. Zamknac to bydlo w polaczkowie i nie wypuszczac. Niech dalej mnoza stanowiska panstwowe itp. zeby zerowac jedni na drugich - nigdzie nie ma tak nieefektywnego panstwa z takim przerostem administracji. Polaczek murzyn Europy az dziwne ze taki prymitywny bantustan w ogole istnieje: przyjdzie wojna i nagle okaze sie ze bedzie Wrzesien'39 powtorka - Rozbiory juz sa a u wladzy bezczelna prymitywna banda rzekomo "lepszych" na smyczy z Berlina lub Moskwy (zaleznie od relacji Berlin-Moskwa w danym sezonie)."
"Zawsze można na sucho obstawiać zakłady i się przekonać czy kantują."
"To jest patologia policji i urzędów celnych. Antyterrorystów do influenserów i to samo robią na codzień na lokale z automatami. Przykładowa popisówka w Warszawie. Mówią że w policji nie ma kim pracować. No tak jak każą im stać i pilnować budki z automatami. Celników już chyba więcej niż policji jest. Tylko pod materiał do telewizji takie akcje robią żeby udawać że coś robią. Bo z prawdziwą przestępczością nie radzą sobie. Może ktoś otworzy oczy tam na górze i tych ludzi z bronią wyślę po prawdziwych bandytów. Brawo Panie Stanowski brawo !!!"