Ostatnia aktualizacja: 22 kwietnia 2024
O lokowaniu w hazard kradzionych milionów z funduszu CBA nie wiedział generalny inspektor informacji finansowej. Jak się okazuje, zgodnie z prawem.
Dariusz G., mąż kasjerki, która miała wynosić pieniądze z funduszu w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym, regularnie obstawiał u jednego z największych polskich bukmacherów dziesiątki tysięcy złotych. Przynosił je do warszawskiego punktu, jednak wyłącznie w gotówce – zawsze poniżej progu, od którego firma musi zgłaszać ten fakt służbom skarbowym, czyli poniżej 15 tys. euro. Dlatego nie wiedział o tym generalny inspektor informacji finansowej, który weryfikuje proceder prania pieniędzy.
Jak sprawdziła „Rzeczpospolita”, przepisy i wytyczne Ministerstwa Finansów dla branży hazardowej są niejednoznaczne. Dają firmie wolną rękę m.in. w określaniu, czy klient wpłaca pieniądze seryjnie, czyli dokonuje transakcji powiązanej, a więc takiej, która musi być zgłoszona GIIF.
Bukmacher ma o tym zdecydować sam, „opierając się na swojej wiedzy o klientach i transakcjach, jakie przeprowadza, a także na doświadczeniu zdobytym w prowadzonej działalności” – odpowiada nam Ministerstwo Finansów. Nie ma także określonego prawem limitu czasu, w którym np. bank czy bukmacher powinni „wiązać” transakcje danego klienta. – Takie wytyczne dają ogromne pole do nadużyć – oceniają funkcjonariusze służb.
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."