Ostatnia aktualizacja: 21 listopada 2019
Jeśli zebrane napiwki pracodawca dzieli na pracowników, jest to dla nich element wynagrodzenia. Szef nie może swobodnie decydować, komu i jaka część przypadnie z tej puli.
Dawanie czy branie napiwków towarzyszy nam w wielu sytuacjach. W niektórych branżach, takich jak gastronomia, usługi czy kasyna, płacenie napiwków jest powszechnie przyjętym zwyczajem. Wręczamy je kelnerom, pracownikom kasyn obsługującym klientów, fryzjerom, kosmetyczkom itd.
Jest to do tego stopnia ważny składnik dochodów, że w wielu zawodach pracownicy otrzymują wynagrodzenia na poziomie minimalnym, a zasadniczą część dochodów osiągają właśnie z napiwków.
Pula do podziału
O ile w przeszłości dość powszechnie było przyjęte, że napiwki „są, ale jakoby ich nie było”, pierwszą branżą, która przełamała te niedomówienia, były kasyna. Napiwki zaczęto wpłacać do wspólnej puli i dzielić między pracowników według przyjmowanych na tę okoliczność zasad ustalanych przez pracodawcę. Miało i ma to swoje głębokie uzasadnienie, gdyż na napiwki, w tym na ich wysokość, zapracowuje cały personel, a nie tylko osoba, który je otrzymała. O zadowoleniu klienta np. restauracji decyduje nie tylko jakość obsługi kelnerskiej, ale również jakość serwowanych dań przyrządzanych przez kogoś innego i praca wielu innych członków personelu.
Przychód w PIT i ZUS
Jak o tym wspomniałem na wstępie, powszechnie wiadomo, że zorganizowany przez pracodawcę system pozyskiwania środków z napiwków, które następnie wypłaca pracownikom, umożliwia mu oferowanie niższych stałych składników wynagrodzenia (w szczególności wynagrodzenia zasadniczego). W ten sposób szef uzyskuje ewidentne korzyści ekonomiczne. Jak podniósł Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z 6 sierpnia 2019 r.
(II PK 122/18) „zorganizowanie systemu dodatkowego wynagradzania napiwkowego, zarządzanie i podział zgromadzonych z napiwków środków finansowych według zobiektywizowanego mechanizmu punktowego oznacza (…), że (…) pracodawca nie tylko jest jego faktycznym i prawnym dysponentem, ale równocześnie jest jego prawnym beneficjentem, który może proponować i ustalać wynagrodzenie podstawowe (zasadnicze) w niskiej wysokości, wypłacając dodatkowo ekwiwalent w postaci znaczącego udziału finansowego w podziale zgromadzonego funduszu napiwkowego.
W efekcie, zdaniem Sądu Najwyższego, skonkretyzowany (np. procentowy) udział pracownika w puli napiwkowej stanowi nie tylko źródło dochodów z pracy zatrudnionych osób, które podlegają obowiązkowi podatkowemu oraz stanowią podstawę wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne, ale też – a może przede wszystkim – jest normalnym, roszczeniowym składnikiem wynagrodzenia.
Element wynagrodzenia Do niedawna sformalizowany sposób podziału puli napiwkowej był domeną kasyn. Jednak zważywszy na to, iż płatność za inne usługi, których ceny obejmują tzw. serwis, jest dokonywana w formie elektronicznej – przez co jest łatwa do skontrolowania – problem podziału puli napiwkowej ma coraz szerszy zasięg. Tam, gdzie pracodawca ustala skonkretyzowane zasady jej podziału między pracowników, mamy do czynienia z klasyczną premią, a więc roszczeniowym składnikiem wynagrodzenia.
Całość czytaj na: rp.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."