Ostatnia aktualizacja: 24 marca 2017
W Polsce zakłady wzajemne funkcjonują od dawna, jednak ze względu na coraz większy rozmiar tego zjawiska urzędnicy Ministerstw Finansów postanowili uregulować rynek bukmacherski, wprowadzając 19 listopada 2009 roku restrykcyjną ustawę o grach hazardowych.
Przepisy okazały się jednak na tyle złe, że w Polsce rozwinęła się szara strefa, która sięga obecnie poziomu 90%. Wiele lat trwały prace nad zmianami, ale dziś już wiadomo, że po 8 latach zacznie obowiązywać nowe prawo hazardowe. Dlaczego rynek, który w innych krajach przynosi do budżetów państw miliony euro, w Polsce tyle lat borykał się z problemami szarej strefy? Jak wyglądał do tej pory i co tak naprawdę zmieni się 1 kwietnia 2017 roku?
Jest kilka powodów dla których rynek zakładów wzajemnych nie jest tak popularny w naszym kraju, jak chociażby w innych państwach Europy Zachodniej. Po pierwsze, w Polsce nie ma szczególnej tradycji obstawiania i traktowania tego w kategoriach rozrywki, po drugie – obowiązują ograniczenia wynikające z ustawy hazardowej, a po trzecie – coraz większą część rynku stanowią młodzi użytkownicy, którzy szukają ofert bukmacherów internetowych, a nie każda strona z zakładami jest serwisem legalnym.
Rynek obostrzeń
Obecnie ustawa wymaga od podmiotu chcącego prowadzić legalną działalność bukmacherską w Polsce m.in. uzyskania zezwolenia Ministra Finansów, odpowiedniej formy organizacyjno-prawnej oraz spełnienia warunków osobowych udziałowców i członków organów (dotyczących obywatelstwa oraz niekaralności). Pod kątem organizacyjnym przepisy narzucają również wymogi kapitałowe. W ustawie znajdują się zapisy ustalające kapitał zakładowy w wysokości minimum 2 mln złotych oraz obowiązek ustanowienia wysokiego zabezpieczenia na poczet wypłaty przyszłych wygranych.
Obowiązujące regulacje dają po uzyskaniu licencji możliwość prowadzenia działalności bukmacherskiej w internecie, jednak nakładają zakaz reklamy i promocji zakładów. Jedyną dozwoloną aktywnością w zakresie marketingu jest możliwość informowania o sponsorowaniu. Jeżeli chodzi o kwestie podatkowe, to w przypadku zakładów bukmacherskich podstawą opodatkowania jest suma wpłaconych stawek (czyli środków zainwestowanych przez gracza), a stawka podatku wynosi 12% – przy standardowej bukmacherce.
Więcej czytaj na: e-playbet.com
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."