Ostatnia aktualizacja: 7 stycznia 2020
Pobieranie opłat za wykorzystywanie wyników sportowych w Polsce i ostatnie batalie pomiędzy Betgenius i Sportradar pokazują, że oficjalne dane mogą być dużym, kosztownym problemem dla firm bukmacherskich w przeciągu kilku najbliższych miesięcy.
Temat opłat, które muszą opłacać licencjonowane w Polsce firmy bukmacherskie w zamian za możliwość wykorzystywania wyników sportowych powracał już kilkukrotnie. Dla mniej zorientowanych przypominam, że Polska Ustawa o grach hazardowych z dnia 19 listopada 2009r. nakazuje operatorom uzyskać zgodę krajowych organizatorów współzawodnictwa na wykorzystanie jego wyników.
Ten zapis UH pozwala pobierać związkom i organizatorom wydarzeń sportowych opłaty za wykorzystywanie wyników od licencjonowanych w Polsce firm bukmacherskich. Proceder ten jest praktycznie nieznany na całym świecie.
Wysokość opłat w żaden sposób nie jest uwarunkowana i organizator może wymagać od zainteresowanych firm horrendalnie wysokich kwot. W ten oto sposób organizatorzy z roku na rok podnoszą stawki za możliwość wykorzystywania wyników. Kwot nie podnosi jedynie PZPN, który pobiera od firm 0,5% całkowitych przychodów brutto za udostępnienie wyników rozgrywek sportowych, niezależnie od tego, czy zostały one wygenerowane przez rozgrywki organizowane przez PZPN, czy też inne wydarzenia, nawet sporty wirtualne. W taki oto sposób na konto bankowe Polskiego Związku Piłki Nożnej w zeszłym roku bukmacherzy przelali ponad 25 mln złotych. Sprawa jest na tyle ciekawa, że w kwietniu br. w mediach pojawiła się informacja, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie wyjaśniające dotyczące opłat pobieranych przez PZPN, a pod lupę mają trafić kolejne związki.
Zapis ustawy odnośnie opłat za wykorzystywanie wyników miał w pewien sposób wspierać polski sport, a przerodził się w poważny problem. Średni koszt dla firmy bukmacherskiej w związku z opłatami dla organizatorów to nawet kilka milionów złotych rocznie. Płacenie za dane, które z założenia są publiczne powoduje, że oferta bukmacherów jest ograniczona i gracze korzystają z usług nielegalnych firm, które w poważaniu mają zapisy polskiej ustawy o grach hazardowych.
Nie uważam, że zapis UH odnośnie opłat za wyniki jest bez sensu, wręcz przeciwnie, ale powinien być on w inny sposób uwarunkowany. Na normalnych zasadach z korzyścią dla wszystkich stron, a w szczególności dla graczy.
Betgenius przejmuje angielską piłkę
Na początku maja br. pojawiła się informacja, że Genius Sports Group zawarła przełomową umowę z Football DataCo i za pośrednictwem swojej marki Begenius stała się oficjalnym dostawcą danych na żywo z głównych angielskich lig piłkarskich dla partnerów bukmacherskich.
Zgodnie z umową, od początku sezonu 2019/20, Betgenius „przechwytuje” oficjalne dane ze stadionów z ponad 4000 meczów w sezonie i rozprowadza je do setek licencjonowanych operatorów bukmacherskich na całym świecie w ciągu sekundy. Umowa obejmuje wszystkie zawody organizowane przez Premier League, English Football League i Scottish Professional Football League.
Mark Locke, dyrektor generalny Genius Sports Group, opisał tą umowę jako „przełomową” dla firmy, dodając:
To, czy operatorzy są zobowiązani do zakupu oficjalnych danych Football DataCo było wcześniej przedmiotem sporów prawnych, ale Locke zapewnił, że firma po prostu skoncentruje się na tym, aby oficjalny strumień danych sam w sobie stanowił atrakcyjną ofertę komercyjną w porównaniu z nieoficjalnymi strumieniami.
Co ciekawe, przedstawiciel Genius Sports Group powiedział, że wysłannicy innych dostawców będą wypraszani z widowisk sportowych, jeśli zostaną przyłapani na nielegalnym „przesyłaniu danych”.
Podobne umowy jak te z Football DataCo, Genius Sports Group zawarła z włoską Serie A i uzyskała wyłączne prawo do gromadzenia oficjalnych danych dotyczących zakładów na żywo na mecze Serie A od początku sezonu 2019/20. Dane będą przechwytywane i dystrybuowane jako transmisja na żywo do licencjonowanych operatorów bukmacherskich poza Włochami za pośrednictwem działu bukmacherskiego Betgenius. Umowa dotyczy gier Serie A i Coppa Italia.
W ramach umowy Serie A uruchomi swoją pierwszą inicjatywę w zakresie egzekwowania praw, w tym identyfikację i wyrzucanie nieautoryzowanych podmiotów zbierających dane działających na stadionach.
Genius Sports przedłużył również trwającą od 2004 roku współpracę z FIBA, światowym organem koszykówki. Zgodnie z odnowioną umową obie organizacje będą działać na rzecz zapobiegania gromadzeniu nieoficjalnych danych z wydarzeń FIBA, dążąc do wyeliminowania „piractwa danych”.
W komunikacie prasowym mogliśmy przeczytać:
Wszystkie wyżej wymienione umowy wywołały pewne obawy w branży, że operatorom będzie brakować danych na żywo gdy rozpocznie się sezon, a niepotwierdzone dowody sugerowały, że duża część firm podpisała kontrakt z Betgenius.
Oficjalne podpisanie pięcioletniej umowy z Betgenius ogłosił Betfred, który stał się pierwszym operatorem z Wielkiej Brytanii, który nie zamierzał czekać na dalszy rozwój wydarzeń.
Odpowiedź Sportradar
Konkurencyjny i największy dostawca danych na świecie dla firm bukmacherskich – Sportradar – stanął w obliczu poważnych problemów z dostępem do danych. W swoim oświadczeniu David Sportitt, dyrektor ds. Partnerstw w Sportradar, powiedział, że firma będzie nadal zapewniać alternatywne źródło danych dla brytyjskiego futbolu.
Oznaczałoby to prawdopodobnie dalsze wykorzystywanie zwiadowców i przekazów telewizyjnych. Niestety nie do końca słowa przedstawiciela Sportradar okazały się prawdziwe. Już na samym początku sezonu bukmacherom brakowało kursów na dużą część meczów angielskich rozgrywek.
Sportradar eskalował toczącą się bitwę wokół oficjalnych danych piłkarskich w Wielkiej Brytanii wysyłając list do Betgenius przed podjęciem formalnego postępowania sądowego. 20-stronicowy list przedstawiał stanowisko Sportradar w tej sprawie, w tym pogląd, że egzekwowanie przez Betgenius swoich oficjalnych praw stanowi naruszenie brytyjskiego i unijnego prawa konkurencji.
W umowie pomiędzy Genius Sports a Football DataCo podobno znajduje się zapis, że dostawca ma odsprzedać sublicencje do innych firm. Sportradar twierdzi, że Genius nie negocjuje w dobrej wierze – wyrzuca zwiadowców Sportradar ze stadionów – co złe dla bukmacherów i konsumentów, którym brakuje opcji zakładów.
Genius Sports nie odniósł się do tego w żaden sposób i sprawa trafiła do sądu, gdzie odbędzie się emocjonująca batalia, która może wywrzeć duży wpływ na branżę zakładów sportowych.
Problem u źródła
Dane sportowe na żywo to paliwo, które napędza zakłady na żywo – najważniejszy i najcenniejszy produkt branży. Podczas gdy sektor koncentruje się na dostarczaniu najnowocześniejszych produktów technologicznych, kwestia legalności pochodzenia danych jest praktycznie pomijana.
Gromadzenie i wykorzystywanie nielegalnych danych sportowych jest tak powszechne, że niektóre części branży postrzegają je jako legalną praktykę biznesową. Kradzież danych sportowych na żywo i naruszenie praw własności intelektualnej przeszło do porządku dziennego.
Trudno wyobrazić sobie inną branżę na taką skalę, w której łańcuch dostaw jest zdominowany przez skradzioną lub sprzeniewierzoną własność. Wyobraźcie sobie furię, jeśli odkryto giganta handlu detalicznego, który sprzedaje podrobione markowe towary opinii publicznej, ale starał się to uzasadnić twierdząc, że nie ma znaczącej różnicy w jakości. Branża bukmacherska znajduje się właśnie gdzieś pomiędzy.
Branża hazardowa to dobrze prosperujący, ściśle regulowany oraz szybko dojrzewający przemysł i uważam, że powinno się dążyć do najwyższych poziomów legalności i uczciwości. Rozumiem obawy branży, że powstający oficjalny rynek danych sportowych doprowadzi do wzrostu kosztów ogólnych dla dostawców i operatorów, ale tak to właśnie wygląda w innych branżach, które uważane są za uczciwe i bezpieczne dla konsumenta.
Postępowania sądowe pomiędzy Sportradar a Betgenius zostały już wszczęte – a wiele więcej nastąpi – przez tych, którzy chcą chronić swoje inwestycje i swoją własność intelektualną. Ostatnie orzeczenia wykazały, że operatorzy bukmacherscy nie mogą po prostu założyć, że otrzymywane dane sportowe są zgodne z prawem. Brak wiedzy i zaniechanie rozważnych zapytań nie zapewnia operatorowi zakładów sportowych żadnej obrony przed działaniami podejmowanymi przez jego dostawców danych.
Wygląda na to, że kolejne wyzwanie branży bukmacherskiej czai się tuż za rogiem…
Ariel Moskała
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."