Ostatnia aktualizacja: 22 czerwca 2020
Przyjechałeś nad morze wydać na rodzinne wczasy zaoszczędzane niemałym wysiłkiem pieniądze? W czasie pierwszego spaceru skusiła cię wizja pomnożenia ich przy grze w trzy kubki? Możesz już wracać do domu. Właśnie straciłeś całą kasę.
W zachodniopomorskich kurortach od lat swój nielegalny proceder uprawiają szajki organizujące nielegalne gry. Na policję co rusz zgłaszają się osoby poszkodowane, to znaczy te, które, decydując się na grę, straciły wszystkie posiadane przy sobie pieniądze. Ofiarami padały zarówno osoby biedniejsze, jak i te, które miały przy sobie większą gotówkę. Dwa lata temu rekordzista, który wdał się w hazard na Bulwarze Szymańskiego w Kołobrzegu, stracił ponad 20 tys. zł. Przegrane wysokości 5, a nawet 10 tys. zł stały się przy tym codziennością. Naiwnymi graczami żądnymi łatwego zarobku przypłaconego stratą byli niejednokrotnie obcokrajowcy.
Policja prowadzi kampanię informacyjną na temat niebezpieczeństwa wiążącego się z przystąpieniem do gry w trzy kubki. W 2017 roku w ramach prewencji wydrukowano 15 tys. ulotek, które rozdawane były turystom i wywieszane na tablicach ogłoszeń poszczególnych ośrodków wypoczynkowych. W tym roku będzie tak samo. Ostrzeżenia pojawią się także na wielkim billboardzie przy ul. Mickiewicza, czyli w dzielnicy uzdrowiskowej miasta. Tak poinformowano w trakcie ubiegłotygodniowego spotkania osób odpowiedzialnych za wakacyjne bezpieczeństwo w kurorcie.
Kampania informacyjna to nie wszystko. W tym roku mundurowi skierowali już 15 wniosków do sądu o ukaranie organizatorów gry. Problem polega jednak na tym, że wnioski nie dotyczą oszustw, a nielegalnej organizacji gier hazardowych. Sankcje, jakich spodziewać się mogą osoby za nimi stojące, to grzywny wysokości 5 tys. zł. „Trójkubkowi rozdawacze” na wieść o tym śmieją się policjantom w twarz. Taką kwotę mogą zarobić w trakcie kilkuminutowego rozdania. Kalkulacja jest prosta. Biznes i tak się opłaca.
Funkcjonariusze nie mają podstaw, aby poza zarzutem nielegalnej organizacji gry hazardowej stawiać przestępcom inne zarzuty. Poszkodowani podkreślają, że nikt do zabawy ich nie zmuszał. Śledczy nie są też w stanie udowodnić, że w trakcie rozgrywki doszło do oszustwa. Dwa lata temu próbowano to zrobić, ale się nie udało. Przed kołobrzeski sąd postawiono Andrzeja L., mężczyznę oskarżonego o to, że przy rozdawaniu posługiwał się oszustwem. Prokuratorzy twierdzili, że dzięki swojej zręczności w trakcie przemieszczania kubków pozbywał się kulki, w efekcie czego pod żadnym z nich jej nie było. Do sprawy powołano biegłego sądowego z zakresu iluzji – Krzysztofa Markiewicza, który miał to potwierdzić.
Całość czytaj na: 24kurier.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."