Ostatnia aktualizacja: 1 sierpnia 2014
Zarobki? Ok. 1,5 tys. dolarów miesięcznie. Praca w domu przed komputerem i dwoma monitorami. Niestety na noce i w szarej strefie. Ryzyko chorób zawodowych? Wysokie. Przede wszystkim uzależnienie od hazardu.
Do gry w pokera przekonał go kolega ze studiów. W końcu krakowska Akademia Ekonomiczna powinna być wylęgarnią rekinów biznesu, a i wykłady z rachunku prawdopodobieństwa są pomocne w pokerowej rozgrywce. Kiedy karty wciągnęły go na dobre, wyjechał za granicę. Na Malcie prawo jest bardziej przychylne zawodowym pokerzystom. Jeździ też na Węgry, gdzie państwo zalegalizowało hazard on-line i zamierza pobierać podatki z tego rodzaju działalności. W Polsce nadal musi ukrywać się w szarej strefie.
Ręce startowe
Dawid. Pod tym zmienionym imieniem ukrywa się krakowski pokerzysta. Imię nie jest przypadkowe – Francuz David Benyamine to ikona pokerowych graczy. Jak może wyglądać pokerzysta? Niski okularnik z brzuszkiem? Niespodzianka. To wysoki, atletycznie zbudowany brunet. W jego mieszkaniu na nowoczesnym krakowskim osiedlu nie ma walających się puszek po piwie, pudełek po pizzy, starych gazet, czyli oznak hazardowego upadku. Tylko pedantyczny porządek. Na wprost skórzanej kanapy – wielki telewizor plazmowy. Salon połączony z kuchnią, wystrój nowoczesny, meble kuchenne w kolorze wenge.
– Moda na pokera zaczyna się, gdy w świat idzie kolejna informacja o wielkiej wygranej – mówi Dawid. Ostatnio cała Polska żyła wygraną Dominika Pańki. Ten 22-latek z Brześcia Kujawskiego w PokerStars Caribbean Adventure (jeden z najbardziej prestiżowych turniejów na świecie, rozgrywany na egzotycznej Paradise Island) zgarnął ze stołu prawie 1,5 mln dolarów.
Dawid swoją rozgrywkę zaczyna wieczorem. Po kolacji kładzie córkę spać, żegna się z żoną i znika do czwartej nad ranem w sąsiednim pokoju. To jego biuro – grę traktuje jak pracę na nocnej zmianie. Do komputera ma podłączone dwa monitory. Chodzi o to, by w tym samym czasie rozgrywać jednocześnie kilkanaście rozdań. – Takie nudne kilkugodzinne klikanie potrafi człowieka zmęczyć nie mniej niż praca w fabryce – mówi.
Czytaj cały artykuł Aleksandra Olo Gurgula w dzisiejszym wydaniu Gazety Wyborczej, rubryka: Kraków, str. 8
i na: krakow.gazeta.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."