Jedna z najwyższych wygranych w regionie to 75 tysięcy złotych

Kasyna
Bartosz 13/04/2018

Ostatnia aktualizacja: 13 kwietnia 2018

Do kasyna przyszedł stały klient. Poprosił, żeby obsługa wpisała go na listę osób, mających zakaz wstępu do lokalu. Bo uświadomił sobie, że zaczyna wpadać w nałóg, a do tego dopuścić nie chce.

Przychodzi do kasyna matka z synem. Regularnie, w biały dzień. Matka gra na automatach, a syn patrzy i dopinguje. Tak im zleci kilka godzin. Wchodzisz do kasyna po raz pierwszy i na „dzień dobry” się dziwisz. Bo rejestracja jest obowiązkowa. Nie masz ukończonych 18 lat, nie wchodzisz. Na recepcji musisz pokazać dowód osobisty. Jeszcze zdjęcie ci zrobią. Dostajesz bilet i wchodzisz do kasyna.

Dech zapiera. Tyle przestrzeni, kolorów i świateł. Te kolory i światła są od automatów do gier. Jak w filmie „Casino Royale”, w którym występuje Bond. James Bond. A propos filmów: w kasynie zostały zamontowane kamery monitoringu. To dlatego, żeby w razie incydentów z udziałem gracza-awanturnika można było odtworzyć całą sytuację właśnie dzięki nagraniu. Taśmy przechowuje się trzy lata.

W kasynie są dwie sale: jedna dla niepalących, a druga dla palaczy. Na obu rozstawiono łącznie kilkadziesiąt automatów. Trzeba wrzucić monetę albo żeton, żeby rozpocząć grę. Jest też stół do tzw. gier żywych, czyli takich, które są prowadzone przez krupierów. To ruletka, poker i black jack z kartami do gry w roli głównej. Personel jest elegancko ubrany – biała koszula z muszką i czarna spódnica do kolan albo spodnie na kant.

Kasyna kojarzą się z grą w nocy. Teraz dochodzi południe, środek tygodnia, w kasynie siedzi kilkanaście osób, a z każdą godziną graczy będzie przybywało. Klienci tutejszego kasyna wcale nie przypominają tych, którzy występowali w kasynie, do jakiego zawitał Bond. Ci tutaj to przeciętnie wyglądający ludzie. Przychodzą się rozerwać. Jeden człowiek, jak ma wolne, to idzie do galerii handlowej. Drugi czyta książki. Trzeci siedzi przed komputerem. A oni – w kasynie.

Jeden pan to chyba emeryt. Tak się skupił na grze na automacie, że nie zwraca uwagi, jak mu się przyglądam z boku. Wzrok od ekranu odrywa jedynie wtedy, gdy sięga po piwo kuflowe.

Wchodzi starsza kobieta z młodym facetem. To matka z synem, już pełnoletnim. Chyba nie pracują, bo często odwiedzają kasyno, zwykle w dzień. Zdarza im się przyjść w południe, a wychodzić około czwartej nad ranem. Taki mają podział ról: mama gra na automatach, a syn dopinguje. Nie siedzą cały czas przy jednej maszynie. Próbują szczęścia przy różnych. Tym razem gra im nie idzie, bo są krótko, jakieś 3 godziny i wracają do domu.

Na sali pojawiają się też dwaj roześmiani koledzy. Mają po około 25 lat. Jeden z reklamówką, obaj ubrani w dresy. Zamawiają w barze po piwku i siadają do black jacka. Dwie godziny spędzają przy stole. Towarzyszy im dwóch krupierów. Pierwszy prowadzi grę. Drugi to tzw. inspektor. Obserwuje grę. Nie z ciekawości, tylko dlatego, że takie są przepisy. Czuwa nad prawidłowym przebiegiem gry.
Chłopakom miny rzedną, bo akurat przegrali. Zapowiadają, że i tak przyjdą znowu, prawdopodobnie nazajutrz.

Są i tacy, którzy denerwują się nie tylko grą. Pewien pan, gdy tylko żona zasypiała w domu, wymykał się i noc spędzał w kasynie. Stresował się jednak, że ona się obudzi i domyśli, gdzie poszedł małżonek.

kasyna mają dwie historie: tę sprzed afery hazardowej, i tę po aferze. Skandal wybuchł jesienią 2009 roku. Ujawniono układ powiązań podczas prac nad nowelizacją ustawy o grach i zakładach wzajemnych.

Po aferze już nic nie było takie samo.

– Wcześniej, do 2010 roku, który przedsiębiorca chciał, ten mógł otworzyć salon z automatami do gry – wspomina szef kasyna. – Musiał tylko postarać się o koncesję, udzielaną przez Ministerstwo Finansów, na 6 lat z możliwością przedłużenia.

Nastąpił też istny wysyp automatów, które pojawiały się m.in. w sklepach (choćby monopolowych) czy na stacjach benzynowych. Po aferze zmieniły się przepisy. Od 2010 roku powoli zaczęły znikać salony. Najpóźniej zostały zamknięte te, na które 6-letnie koncesje wydano w 2009 roku, zanim wprowadzono zmiany. Nie było już salonów z automatami do gry. Firmy, które do tej pory je prowadziły, mogły przestawić się na otwarcie kasyna. Kto chciał zostać w branży i w ten sposób zarabiać na chleb, tak więc robił.

Tyle że doprowadzenie do otwarcia kasyna to trudny temat, do tego – kosztowny. Ustawa o grach hazardowych zawiera przepis o tym, że „opłata za udzielenie koncesji na prowadzenie kasyna gry wynosi 32 tysiące procent kwoty bazowej”.

– Kwota bazowa kształtuje się obecnie na poziomie 3721 złotych, co po przemnożeniu przez wspomniane procenty, da wynik 1,2 miliona złotych – wylicza szybko szef kasyna. – Takie pieniądze trzeba mieć, żeby zapłacić za koncesję. Inaczej kasyno nie ma prawa działać. A po 6 latach koncesję trzeba odnowić.

Limity regionalne

W województwie kujawsko-pomorskim są trzy kasyna (materiał do tekstu zebraliśmy w jednym z nich). Tylko tyle może tu działać, ponieważ obowiązują limity regionalne. Na to, aby kasyno powstało w jakiejś miejscowości, musi zgodzić się rada miasta albo rada gminy, przeprowadzając głosowanie. Kasyna są z reguły położone blisko hoteli. Zamysł od wieków był taki, że klientami kasyn są goście hotelowi, którzy nocami odwiedzają przybytek hazardu. Wybrani spędzali w tym miejscu całą dobę (kasyna przeważnie są czynne na okrągło – 24 godziny.

Przed zmianą przepisów w kasynie mogło stać 30 automatów, teraz – 70. Muszą być też przynajmniej 4 stoły do gry. Chętnych do grania nie brakuje (w Polsce jedynie gra w kości w kasynie się nie przyjęła). Klienci przychodzą nawet w zwykły dzień. Niektórzy bowiem traktują kasyno, jak zakład pracy.

Tutaj przychodzą codziennie i zarabiają. To znaczy: wygrywają. Jedna z największych wygranych w regionie wynosi 75 tysięcy złotych. Dla porównania: jedna z największych wygranych w Polsce to 1,7 mln zł. Ryzyk-fizyk, jeśli komuś gra nie pójdzie, tyle samo może stracić, nawet w 5 minut. Czasem klient, który przegrał wszystkie oszczędności, nie tylko swoje, ale i rodziny, awanturuje się, że gra była ustawiona. Jak sobie wypije, to czasem szaleje. Rzuca obelgami i wszystkim, co mu w ręce wpadnie. Interweniuje ochrona i policja. Potem można odtworzyć zapisy z monitoringu i sprawdzić, klatka po klatce, czy aby gra przebiegała zgodnie z zasadami. O to, aby tak się działo, dbają krupierzy. Oni są przy stole, gdy klienci grają, np. w ruletkę czy black jacka. Dwóch krupierów asystuje. Pierwszy prowadzi grę, ale absolutnie nie wpływa na decyzje, podejmowane przez gracza. Drugi zajmuje wyższe stanowisko, obserwuje grę.

Całość czytaj na: plus.pomorska.pl

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polac

15:26
18/04/2018

To po co czytasz?

Elo

16:47
13/04/2018

Co za bzdury o ja pier....
E-PLAY.PL