Ostatnia aktualizacja: 23 kwietnia 2024
Pandemia, koronawirusa, obostrzenia, konieczność zmiany stylu życia – takie hasła pojawiają się w mediach non stop. Wiele branż, w tym ta sportowa w ostatnich miesiącach notowała ogromne straty.
Jak jednak sytuacja wygląda w przypadku esportu? Czy rozwój tej dyscypliny zahamował, a może wręcz przeciwnie?
Czy esport stracił przez pandemię?
Bez cienia wątpliwości pandemia koronawirusa nastręczyła wielu problemów ludziom ze świata esportu. Przykładowo długo wyczekiwany Intel Extreme Masters Katowice 2020 został niemal odwołany. Finalnie imprezę udało się zorganizować, jednak bez udziału publiczności. Szczęśliwcy, którym udało się kupić bilet, musieli więc pozostać w domach.
Z podobnymi problemami mierzyli się nie tylko organizatorzy katowickiego wydarzenia. Mnóstwo rozgrywek zostało przeniesionych i również odbywały się one bez udziału publiczności. Taka sytuacja miała miejsce chociażby w przypadku prestiżowych rozgrywek w Counter Strike, czyli Flashpoint i ESL. Dla samych zawodników pewnym problemem było zawieszenie lotów międzynarodowych. Niektórzy z nich stwierdzili też, że gra przy pustych trybunach przeszkadzała im w efektywnej grze.
Łatwo więc wysnuć wniosek, że branża esportowa w ostatnich miesiącach przechodziła problemy finansowe. Przesuwanie wydarzeń, czy też ich przeprowadzanie bez publiczności, dla wielu ludzi związanych z esportem oznaczało przecież stratę ogromnych dochodów. Biorąc pod uwagę, że esport to wciąż jeszcze niszowa dyscyplina, to nawet chwilowe braki wpływów często okazywały się wielkim problemem.
Z drugiej strony po unormowaniu sytuacji, kilka organizacji otwarcie stwierdziło, że zanotowało znacznie wyższe wpływy z transmisji wydarzeń e-sportowych. Przykładowo rzecznik ESL powiedział, że w czasie pandemii serwery transmisyjne organizacji przechodziły prawdziwe oblężenie.
A może esport zyskał na popularności?
Mnóstwo (choć nie wszyscy) ludzi związanych z esportem w ostatnim czasie mogło się zmagać ze sporą niepewnością finansową. Paradoksalnie jednak sama dyscyplina na pandemii koronawirusa mogła bardzo dużo zyskać. Wydarzeniami ze świata esportu zaczęło się przecież interesować mnóstwo nowych ludzi. Wielu z nich to osoby, które wcześniej interesowały się wyłącznie „tradycyjnym” sportem.
Ludzie przez parę miesięcy musieli przecież spędzać dużo czasu w domu. Imprezy piłkarskie, koszykarskie, bokserskie, siatkarskie itp. były zaś masowo odwoływane. Tymczasem sytuacja w esporcie dość szybko uległa znacznej poprawie. W końcu znacznie łatwiej spełnić normy bezpieczeństwa w przypadku zawodników grających na komputerach niż tych mających ze sobą bezpośredni fizyczny kontakt.
O szybkim wzroście popularności epsortu świadczy chociażby sytuacja na rynku zakładów bukmacherskich. Dawniej bukmacherzy traktowali esport jako uzupełnienie swojej oferty, a w ostatnich miesiącach sport elektroniczny stał się dla nich kluczowy. Typerzy w czasie koronowirusa także znacznie chętniej obstawiali Esports zakłady i zaczęli się mocniej interesować całą dyscypliną.
Ryzyko epidemiologiczne przyspieszy rozwój esportu?
Analitycy od dawna przewidują wzrost popularności dyscyplin esportowych. Takie wnioski jak dotąd wypływały głównie ze względu na czynniki technologiczne i socjologiczne. Nieustanny rozwój gier komputerowych sprawia, że stają się one coraz bardziej realistyczne i wciągające. W dodatku rośnie także poziom transmisji relacji z wydarzeń e-sportowych. Każde kolejne pokolenie jest też coraz bardziej związane ze światem wirtualnym, a więc liczba fanów cyfrowych zmagań sportowych powinna rosnąć.
Obecnie do listy czynników, które wpływają na szybki rozwój esportu, doliczyć trzeba ryzyko epidemiologiczne. Nie wiadomo przecież, czy nie nadejdzie druga fala zachorowań na koronawirusa. Epidemiolodzy zaś ostrzegają przed innymi potencjalnie niebezpiecznymi chorobami zakaźnymi, a rządy przekonują społeczeństwa, że zasady dystansu społecznego mogą obowiązywać przez wiele lat. Dla inwestorów (a esport nadal mocno ich potrzebuje), to kolejny czynnik zachęcający do inwestycji właśnie w sport elektroniczny, a nie inną dyscyplinę.
Czy esport właśnie wchodzi do mainstreamu?
Stwierdzenie, że esport nagle i zupełnie nieoczekiwanie zyskał na popularności przez pandemię, jest dalekie od prawdy. Tak naprawdę sytuacja związana z kornawirusem tylko przyspieszyła tempo rozwoju tej dyscypliny, które wcześniej i tak było szybkie.
Jeszcze parę lat temu nie brakowało znanych postaci, które otwarcie krytykowało esport. Część z nich (w tym popularni byli piłkarze) była nawet przeciwnikiem tego, by np. rozgrywki w Dota 2 określać mianem „sportu”. Dziś sytuacja jest inna, a w ostatnich miesiącach esport w wielu zakątkach świata stał się wręcz mainstreamowym tematem.
Pod koniec czerwca doszło do głośniej transakcji. Oto legendarny piłkarz David Beckham zainwestował blisko pół miliona funtów w Guild Esports, czyli organizację zajmującą się wspieraniem utalentowanych zawodników Fify, Fortnite i Rocket League.
Tymczasem w Polsce esport stał się elementem… kampanii wyborczej.
Tematyka cyfrowych zmagań sportowych była całkiem istotnym elementem w przekazie Prezydenta Andrzeja Duda. Był on najważniejszym gościem wydarzenia „Lato z Esportem” i bardzo pochlebnie wypowiadał się o idei esportu. Prezydent RP stwierdził tam, że esport to nie tylko rozrywka, ale też zajęcie rozwijające szereg umiejętności, np. refleks, czy wyobraźnię. Co najważniejsze, nie skończyło się tylko na słowach. Prezydent wraz z Ministerstwem Cyfryzacji na czas pandemii zorganizowali Grarantanna Cup. To cykl rozgrywek z najpopularniejszymi grami, gdzie do wygrania jest 50 tys. zł. Warto też zauważyć, że nawet piłkarze reprezentacji Polski (głównie z młodszego pokolenia) są fanami esportu. W czasie pandemii w turnieju Counter-Strike udział wziął chociażby Karol Linnety, czy Krystian Bielik.
Można więc zaryzykować stwierdzenie, że sytuacja z koronawirusem doprowadziła do sytuacji, na którą wielu ludzi związanych z tą dyscypliną długo czekało. Oto esport, który jeszcze nie tak dawno był wyszydzany, staje się aktywnością popularyzowaną przez takie postacie, jak wybitny piłkarz, czy Prezydent Polski.
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."