Ostatnia aktualizacja: 24 kwietnia 2024
Hazardzista nie gra dla pieniędzy, tylko dla emocji. Marta przekonała się o tym dopiero podczas terapii, na którą poszła po przegraniu 100 tysięcy złotych z lokaty rodziców. Internetowe strony z hazardem pomagają kontrolować wydatki, ale tylko te, które działają legalnie. W szarej strefie nie liczy się, że pieniądze przegrywa człowiek uzależniony.
Zaczęło się tak: do siostry przyszedł chłopak i powiedział, że idzie obstawiać mecze u bukmachera. Marta znała się na sporcie, więc też zaczęła obstawiać. Nie dość, że na takim Rolandzie Garrossie mogła zarobić, to przy oglądaniu turnieju było więcej emocji. Jako nastolatka w gry hazardowe grała w weekendy. I w rodzinnym mieście na Podkarpaciu, i w Warszawie, dokąd wyjechała na studia. Ale po kontuzji i operacjach kolana musiała przeprowadzić się z powrotem do domu rodzinnego.
„Przerwałam studia, wróciłam do rodziców, miałam problemy w relacjach” – opowiada Marta. Poczucie krzywdy zaczęła zagrywać – grała już nie tylko w weekendy, ale w ciągu tygodnia w internecie. Obstawianie stało się jej jedyną rozrywką.
Po powrocie do Warszawy zrobiła licencjat. I przegrała pieniądze na czynsz. Wzięła chwilówkę, ale tę spłacała z kolejnego kredytu. – Czułam się wtedy odrzucona, a o tarapatach nikomu nie chciałam mówić. Grałam coraz więcej, na coraz większe kwoty – tłumaczy. Odwiedzała głównie internetowe zakłady bukmacherskie i kasyna, na końcu byli jednoręcy bandyci. W tym czasie chodziła do psychologa i opowiadała o problemach w związkach i w rodzinie. O grach ani słowa. Długi rosły, Marta zaczęła liczyć się z wizytą komornika i wyrzuceniem z mieszkania. O jej kłopotach rodzice dowiedzieli się po tym, jak z ich lokaty zniknęło 100 tys. złotych.
Leczenie albo śmierć
– Przegrałam wszystko, ale nie widziałam w tym problemu. Ciągle nie docierało do mnie, że jestem chora. Rodzice nie chcieli, żebym zwracała pieniądze, tylko żebym poszła na terapię – opowiada. Poszła. Zagrała pierwszego dnia po jej skończeniu. Trzeciego dnia zaczęła okradać siostrę z drobnych sum. Z czasem wygrana nie powodowała już euforii, przegrana nie wpędzała w złość.(…)
Cały artykuł dostępny krytykapolityczna.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."