Ostatnia aktualizacja: 27 kwietnia 2024
Eksperci biją na alarm – w Wielkiej Brytanii jest więcej punktów hazardowych niż supermarketów! Punkty, w których można zagrać w grę na pieniądze, przeważają w ubogich ekonomicznie regionach Zjednoczonego Królestwa.
Analiza naukowców z University of Bristol pokazuje, że w całej Wielkiej Brytanii jest ponad 10 000 punktów hazardowych, czyli więcej niż supermarketów. Punkty bukmacherskie, sale gier i sale do gry w bingo przeważają w regionach ubogich pod względem ekonomicznym – dość powiedzieć, że w najbiedniejszych regionach/miastach znajduje się 21 proc. takich punktów, a w regionach/miastach najbogatszych – zaledwie 2 proc. Dla porównania w regionach najsłabszych ekonomicznie znajduje się 10 proc. sklepów należących do znanych sieci supermarketów, a regionach najzamożniejszych – 7 proc.
Najwięcej punktów bukmacherskich (jeden na każde 3264 mieszkańców) posiada Glasgow, natomiast zaraz za szkockim miastem plasują się Liverpool, biedniejsze dzielnice Londynu i Middlesbrough.
Z raportu fundacji charytatywnej Standard Life Foundation wynika, że punkty hazardowe koncentrują się w najbardziej ubogich obszarach Wielkiej Brytanii, wbrew życzeniom osób mieszkających w pobliżu. „Ci, którzy mają najmniej zasobów, są najbardziej atakowani” — czytamy w raporcie SLF.
Hazard uderza w najbiedniejszych
O tym, że hazard bierze na celownik najbiedniejszych członków społeczeństwa, mówią też otwarcie deputowani do brytyjskiego parlamentu zajmujący się szkodliwością gier hazardowych. – [Przemysł hazardowy] jest adresowany do najsłabszych ludzi w społeczeństwie, najsłabszych zarówno ekonomicznie, jak i tych, którzy mogą mieć problem. To tylko dowód na to, o czym zawsze mówiliśmy, że branża stawia zysk ponad ludźmi. Nie jest to zaskakujące, ale niepokojące – mówi deputowana Carolyn Harris.
A Mubin Haq – dyrektor naczelny Standard Life Foundation zaznacza:
„Problem z hazardem jest problemem z zakresu zdrowia publicznego, który powoduje poważne szkody dla finansów, źródeł utrzymania i relacji między ludźmi. Dzisiejszy raport podkreśla, że osoby z biedniejszych regionów częściej mieszkają w pobliżu lokali hazardowych. Ci, którzy mają najmniej zasobów, są najbardziej atakowani, a pod ich nosem znajduje się dwa razy więcej punktów hazardowych niż supermarketów.”
Oficjalne dane pokazują, że gracze w Wielkiej Brytanii tracą każdego roku ponad 10 mld funtów. 44 proc. gier i zakładów wzajemnych nadal obsługują punkty stacjonarne.
Źródło: polishexpress.co.uk
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."