Ostatnia aktualizacja: 6 stycznia 2024
Nieodłączna szklaneczka whisky, awantury i kraksy samochodowe pod wpływem alkoholu, syn pozostawiony nocą bez opieki, małżeńskie zdrady, przegrywanie całych pensji w kasynie i nakaz opuszczenia kraju nie są to wybryki pierwszego lepszego rzezimieszka, tylko pozaboiskowe dokonania Kazimierza Deyny podczas pobytu w Anglii. Jego transfer do Manchesteru City był wielkim wydarzeniem, okazał się jednak kompletnym fiaskiem.
Na Wyspach Brytyjskich jego poważna kariera praktycznie dobiegła końca, ale nie to było największą porażką. Deyna przegrał wtedy coś więcej — jego życie rodzinne uległo poważnemu załamaniu. Negatywnego trendu nie dało się już odwrócić. Kazimierz Deyna przebywał w Anglii od listopada 1978 do stycznia 1981 r. W barwach Manchesteru City rozegrał 38 z 97 możliwych meczów w First Division (poprzedniczka Premier League) Uzbierał 12 ligowych trafień. Do takiego osiągnięcia w angielskiej ekstraklasie nie zbliżył się jeszcze żaden z Polaków. „Kakę” goni Jan Bednarek. Obrońca Southampton FC ma siedem bramek Deyna nie mógł być zadowolony ze swojego boiskowego dorobku, a jeszcze gorzej spisywał się poza nim. Od pewnego momentu liczył się dla niego tylko alkohol i hazard. Były to jednak tylko niektóre z problemów, jakie sprawiał legendarny polski piłkarz .
„Słuchaj, Kaz, bardzo nam się podoba twoja gra. Może chciałbyś zostać w Nowym Jorku? Pan prezydent Nesuhi Ertegun zbudował tu niezłą drużynę. W ataku graliby Cruyff z Chinaglią, a w pomocy ty, Beckenbauer i Rivelino. Ja już jestem za stary. Co ty na to?” — zagaił Pele.
Propozycja od samego „Króla futbolu” działała na wyobraźnię, ale Deyna musiał odmówić. Niespełna miesiąc wcześniej byłego już kapitana reprezentacji Polski zaklepał sobie Manchester City. „Kaka” pewnie bym się tym przejął, gdyby nie fakt, że fiaskiem zakończyły się próby pozyskania go przez większe firmy niż Cosmos Nowy Jork.
„Miałem propozycje gry w Realu Madryt, Milanie, Interze, Bayernie, AS Saint-Etienne… Na przejście do Monaco namawiał mnie osobiście książę Rainier. Najdłużej rozważałem propozycję z Realu, bo to było moje dziecięce marzenie”
— opowiadał Deyna w wywiadzie dla ”Piłki Nożnej”, gdy był jeszcze piłkarzem Legii.
Pokątnie dodawał, że wyjedzie pewnie dopiero wtedy, gdy „nie będzie mógł już biegać”, więc „kto go wtedy zechce kupić”.
W Manchesterze City Deyna w istocie wyglądał tak, jakby nie mógł już biegać. Na Wyspach zaliczył bolesne zderzenie ze ścianą, pozytywnych momentów było jak na lekarstwo. Nie radził sobie na boisku, a poza nim było jeszcze gorzej. Mecz, który zniknął na lata. Jak efekt motyla zmienił losy polskiej piłki Wiele niecnych historii z jego życia ujrzało światło dzienne dopiero po długich latach.
Z okazji zbliżającej się 20. rocznicy śmierci Deyny dziennikarze „Przeglądu Sportowego” przygotowali wiele ciekawych materiałów, zwłaszcza na temat wyczynów legendarnego piłkarza poza granicami Polski. Prawda była brutalna, ale szczera. Łukasz Olkowicz, Marek Wawrzynowski i Piotr Żelazny dotarli bowiem do osób, które obcowały z „Kaką” w trakcie jego kariery. Upadek Deyny postępował metodycznie. I tak naprawdę trudno się dziwić, że do niego doszło.(…)
Pełną wersję artykułu czytaj TUTAJ
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."