Pływająca legenda Chin. Restauracja na wodzie, na której kręcono najznakomitsze filmy świata, odwiedzali ją celebryci i sama królowa Elżbieta II, Jumbo Kingdom zatonęła. Niemal od pół wieku cumowała w Hongkongu. Przy zmianie miejsca holowania, statek zaczął nabierać wody i zatonął na środku Morza Południowochińskiego.
Był rok 1976, kiedy właściciel chińskich kasyn postanowił, że chce stworzyć coś, czego jeszcze świat nie widział. Stanley Ho Hung-sun dzięki swojemu bogactwu zbudował więc Jumbo Kingdom, niemal 80 metrowy, trzypiętrowy statek, który stał się największą, pływającą restauracją na świecie. Przez niemal pół wieku cumował w Hongkongu. Stał się nie tylko znakomitą atrakcją turystyczną, ale również prestiżowym miejscem spotkań i rozmów biznesowych czy politycznych.
Statek wyróżniał się nie tylko bogatym, charakterystycznym dla Chin zdobnictwem na zewnątrz. W środku można było zachwycić się architekturą i sztuką, najlepszymi materiałami i meblami wykonanymi specjalnie na zamówienie. Szacuje się, że w ciągu całego istnienia restauracji, odwiedziło ją około 3 miliony osób. Wśród nich, byli również Ci, których nazwiska zna cały świat: królowa Elżbieta II, Jimmy Carter, Tom Cruise oraz Richard Branson. Restauracja Jumbo Kingdom była również tłem dla wielu znakomitych produkcji filmowych, takich jak jedna z przygód Jamesa Bonda pt. Człowiek ze złotym pistoletem, a także Protektor czy Infernal Affairs: Piekielna gra II.
18 czerwca stała się rzecz, której absolutnie nikt się nie spodziewał. Jumbo Kingdom był odholowywany do innego miejsca w Hongkongu, gdzie miał przejąć go nowy operator. Według oświadczenia wydanego przez Aberdeen Restaurant Enterprises, w pobliżu Wysp Paracelskich na Morzu Południowochińskim, statek w wyniku niesprzyjających warunków zaczął nabierać wody i zatonął.
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."