Ostatnia aktualizacja: 8 listopada 2022
Korupcja nie zniknęła z polskiego futbolu – podaje TVP Sport. Teraz przestępczy proceder ma dotyczyć jednak nie Ekstraklasy, a niższych lig. Według informacji portalu w ustawianie meczów mają być zaangażowane także osoby spoza Polski.
O powrocie korupcji do polskiej piłki nożnej mówi się od miesięcy. We wrześniu rzecznik dyscyplinarny Polskiego Związku Piłki Nożnej Adam Gilarski poinformował, że piłkarska centrala przygląda się 11 spotkaniom III ligi. Wydaje się jednak, że interwencja PZPN-u nie zniechęciła nieuczciwych piłkarzy i sędziów, którzy nadal chętnie zajmują się tzw. match-fixingiem. TVP Sport jako przykład podejrzanego spotkania podaje rozegrany w sobotę 5 listopada mecz GKS Jastrzębie – Olimpia Elbląg (II liga). Według pragnącego zachować anonimowość byłego pracownika jednego z dużych europejskich bukmacherów, istnieje duże prawdopodobieństwo, że mecz został ustawiony.
Przy stanie 0:0 w 80 minucie pojawiło się mnóstwo zakładów na to, że w spotkaniu padnie bramka. Kursy zaczęły diametralnie spadać, a część bukmacherów wycofała spotkanie ze swojej oferty. Ci gracze, którzy zdążyli obstawić zdarzenie, wygrali. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zakłady na kolejne gole postawiono w sumie 90 tys. euro, podczas gdy na ogół pula nie przekracza kilku tysięcy.
Spore kontrowersje przyniosło także spotkanie Concordia Elbląg – Pilica Białobrzegi (III liga, grupa I). Przy stanie 0:2 wpłynęła masa typów, że jeszcze przed przerwą padnie kolejna bramka, a gdy gol rzeczywiście został strzelony, wpłynęły zakłady na kolejne. W efekcie dziwnego „zbiegu okoliczności” do przerwy było 1:3, a obie bramki padły po mocno wątpliwych rzutach karnych.
Informator TVP Sport twierdzi, że niższymi ligami w Polsce zainteresowały się mafie piłkarskie, które wcześniej działały m.in. na Ukrainie.
„W piłce nożnej długo był spokój, ale mam informacje, że po wybuchu wojny na Ukrainie pewni ludzie przenieśli się do Polski. Rosja jest poza rynkiem, a Ukrainą sportowo teraz nikt się nie interesuje”.
Podobny problem mają mieć również Szwedzi, Austriacy, Czesi czy Chorwaci.
Match-fixing w niższych ligach jest zatem przestępstwem, które dotyczy wielu europejskich rozgrywek i może być trudny do wykrycia. – To szara strefa, z którą bardzo trudno walczyć – podkreśla rozmówca TVP Sport.
Źródło: TVP Sport
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."