Ostatnia aktualizacja: 25 kwietnia 2024
Były wiceminister i były Szef Służby Celnej „został oskarżony o popełnienie dwóch przestępstw umyślnego niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej” – przekazała dziś rzeczniczka PK prok. Ewa Bialik.
Po przewiezieniu do prokuratury Kapicy postawiono zarzuty niedopełnienie obowiązków służbowych w latach 2008-2015 „w celu osiągnięcia korzyści majątkowej dla innych osób, w łącznej kwocie ponad 21 mld zł”. Podejrzany nie przyznał się, po postawieniu zarzutów złożył krótkie wyjaśnienia.
Kapica jest oskarżony o popełnienie dwóch przestępstw
W środę Prokuratura Krajowa poinformowała o skierowaniu do Sądu Rejonowego w Warszawie aktu oskarżenia przeciwko Kapicy oraz siedmiorgu urzędnikom resortu finansów. Jej rzeczniczka Ewa Bialik przekazała, że Kapica – „został oskarżony o popełnienie dwóch przestępstw umyślnego niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej”.
Z informacji Prokuratury Krajowej wynika, że „oskarżony umyślnie nie dopełnił ciążącego na nim obowiązku nadzoru nad realizacją zadań wynikających z ustawy o grach i zakładach wzajemnych ani nadzoru nad podległymi mu departamentami i innymi jednostkami”. Według śledczych były wiceminister działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowej w łącznej kwocie ponad 21 mld zł. „Zarzuty stawiane oskarżonemu Jackowi K. obejmują okres od 2 lutego 2008 roku do 23 listopada 2009 roku oraz od 1 stycznia 2010 roku do nieustalonego dnia 2015 roku” – wskazała w komunikacie prokuratura.
Kapica – jak podała prokuratura – „ignorował informacje o nierzetelności badań technicznych, które są wymagane do rejestracji automatów do gry i nie zlecił podległym mu urzędnikom kontroli badań, co prowadziło do legalizacji automatów, które nie powinny zostać zarejestrowane”. Jak wskazała prokuratura, Kapica wstrzymał też „zleconą wcześniej przez siebie weryfikację 149 automatów, wytypowanych przez izby celne do ponownych badań, a gdy mimo to ujawniono nieprawidłowości, oskarżony nie polecił cofnięcia nierzetelnym jednostkom badawczym upoważnienia do badań technicznych automatów”.
Według prokuratury oskarżony działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowej w łącznej kwocie ponad 21 miliardów złotych, a wskutek jego działalności korzyść majątkową osiągnęli właściciele „jednorękich bandytów”, czerpiący z nich zyski, mimo że urządzenia nie powinny zostać zarejestrowane.
To kwota, którą w formie podatków powinni odprowadzić do Skarbu Państwa – podkreślono w komunikacie
Kapica: taki zarzut jest absurdalny
Jak mówi w rozmowie z Onetem Kapica „zarzuty są absurdalne” i twierdzi, że wypełniał swoje obowiązki „z zaangażowaniem”. – Do tego stopnia, że lobbyści branży hazardowej próbowali mnie wysadzić ze stanowiska, żebym przestał porządkować ten rynek – tłumaczy nam Kapica, który zgadza się na podawanie przez media przy opisywaniu tej sprawy jego pełnych danych personalnych.
Z informacji od prokuratury wynika również, że „oskarżony umyślnie nie dopełnił ciążącego na nim obowiązku nadzoru nad realizacją zadań wynikających z ustawy o grach i zakładach wzajemnych ani nadzoru nad podległymi mu departamentami i innymi jednostkami”. – Zarzuty stawiane oskarżonemu Jackowi Kapicy obejmują okres od 2 lutego 2008 roku do 23 listopada 2009 roku oraz od 1 stycznia 2010 roku do nieustalonego dnia 2015 roku – wskazała prokuratura.
Afera hazardowa
Śledztwo w sprawie tzw. afery hazardowej trwa od kilku lat. Badano w nim m.in., czy w latach 2006-2009 urzędnicy Ministerstwa Finansów doprowadzili do rejestracji, wbrew obowiązującym wówczas przepisom, tysięcy automatów do gier hazardowych. Ostatecznie zostało umorzone, ale po analizie zasadności tej decyzji, Prokuratura Krajowa zdecydowała o konieczności wznowienia postępowania.
Tak zwana afera hazardowa wybuchła na początku października 2009 r., po publikacji „Rzeczpospolitej”, która ujawniła materiały CBA. Z materiałów tych wynikało, że Zbigniew Chlebowski – wówczas szef Klubu Parlamentarnego Platformy – i ówczesny minister sportu Mirosław Drzewiecki mieli podczas prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej działać na rzecz biznesmenów z branży hazardowej. Obaj zaprzeczali temu, ale stracili stanowiska.
–
Afera hazardowa
Aferę „jednorękich bandytów”, które zalały cały kraj, wyjaśniał specjalny zespół w pionie przestępczości zorganizowanej białostockiej prokuratury i policjantów z Centralnego Biura Śledczego.
Zarzutami objęto ponad 200 osób: właścicieli firm z automatami, urzędników różnych szczebli i funkcjonariuszy państwa. Aż do momentu, gdy kierujący zespołem prokurator zdecydował o postawieniu zarzutów Jackowi Kapicy, wtedy jeszcze pełniącemu funkcję wiceministra i szefa służby celnej. – Podczas urlopu odebrano mu śledztwo i przeniesiono je do prokuratury w Poznaniu – mówi jeden z prokuratorów.
Powrót sprawy
Decyzję o odebraniu śledztwa krytykowali czołowi politycy Prawa i Sprawiedliwości. Na jednej z pierwszych konferencji prasowych ministra Zbigniewa Ziobro i premier Beaty Szydło odebraniem tego śledztwa uzasadniano zmiany w wymiarze sprawiedliwości.
Mimo publicznych deklaracji śledztwo nadal jednak było prowadzone w Poznaniu, gdzie umorzono je w ubiegłym roku. Dopiero, gdy poinformowaliśmy o tym na portalu tvn24.pl, sprawa wróciła do prokuratury w Białymstoku.
Nieprawidłowości za PiS
W tym samym śledztwie prokuratorzy zgromadzili dowody wskazujące, że patologiczna sytuacja i gigantyczne straty na rynku “jednorękich bandytów” miała już miejsce w czasie pierwszego rządu Prawa i Sprawiedliwości. Świadczą o tym zarzuty karne, które prokuratorzy przedstawili wysokiej rangą urzędniczce ministerstwa finansów Annie C. Śledczy zarzucają jej dopuszczenie do nieprawidłowości w funkcjonowaniu służby celnej między 2005 a 2010 rokiem.
Gdy w 2010 roku reporterzy magazynu „Uwaga” poinformowali opinię publiczną, że usłyszała zarzuty, urzędniczka przesłała oświadczenie. Wynikało z niego, że od 2006 roku informowała swoich przełożonych o nieprawidłowościach, a ci nie reagowali.
Jej przełożonym był ówczesny wiceminister finansów Marian Banaś. Dziś Marian Banaś również odpowiada za pion skarbowy w resorcie finansów, budując Krajową Administrację Skarbową. Urzędniczka zeznała wówczas także, że na sygnały o nieprawidłowościach nie reagował następca Banasia, czyli właśnie Jacek Kapica.
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."