Ostatnia aktualizacja: 27 kwietnia 2024
Chiński rynek rządzi się własnymi prawami — o czym prawdopodobnie mniej lub bardziej boleśnie przekonał się każdy, kto miał okazję odwiedzić Państwo Środka.
Ograniczenia, brak dostępu do narzędzi z których korzystamy lokalnie na co dzień — to wszystko niewątpliwie potrafi zirytować. Ale warto pamiętać, że obowiązują tam pewne zasady, na które wielu operatorów się zgodziło. Tak sprawa miała się chociażby z Apple, które wchodząc na tamtejszy rynek stworzyło pewną pulę zasad i… najwyraźniej nie do końca się z nich wywiązali. A kiedy wytknięto im błąd, to firma nareszcie usunęła 25 tysięcy programów z tamtejszego sklepiku. Co to za programy?
Chiny mają bardzo jasne zasady w kwestii hazardu. Lwia część tego typu atrakcji jest tam… po prostu nielegalna — poza drobnymi wyjątkami. Ale o te wyjątki nikt nie ma pretensji, bo dla nich — rzecz jasna — Apple może zrobić ustępstwo w temacie. Dla kilkudziesięciu tysięcy aplikacji które łamią warunki, jakie same postawili — już nie za bardzo. A tak właśnie wyglądało to w praktyce: Apple najwyraźniej dość lekko potraktowało kwestię hazardowych aplikacji w Chinach, co w końcu zwróciło uwagę tamtejszych mediów. Jak się okazało — nie trzeba było w tej sprawie wiele, a gigant zabrał się za porządki — efektem których jest uszczuplenie tamtejszego katalogu o ponad 25 tysięcy aplikacji.
Hazardowe aplikacje są nielegalne i zabronione w App Store w Chinach. Usunęliśmy wiele takich programów i twórców, którzy próbowali rozpowszechniać nielegalne aplikacje hazardowe w naszym App Store.
Wciąż pozostaje jeszcze kwestia dodatków do iMessage, za pośrednictwem których twórcy również chcą wpleść elementy hazardu — rozprawienie się z nimi miałoby być sprawą nieco trudniejszą, ale… prawdopodobnie też okaże się tylko kwestią czasu. Najsmutniejsze jest jednak to, że gigant sam pozwalał na łamanie własnych zasad.
Apple samo ustaliło zasady związane z aplikacjami zamieszczanych w swoim sklepie, ale ich nie przestrzegało, czego wynikiem jest wzrost liczby fałszywych aplikacji loteryjnych i gier hazardowych.
I jest to o tyle przygnębiające, że tutaj regulamin przez długi czas łamało ponad 25 tysięcy aplikacji. A kiedy zestawimy to z jedną wiosenną premierą — Steam Link — i całą szopkę która się wówczas rozegrała, to najzwyczajniej w świecie może zrobić się człowiekowi smutno. Prawda?
Źródło: antyapps.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."