Ostatnia aktualizacja: 2 lutego 2023
Odmowa wydania dokumentów dla NIK przez fundację państwowych spółek nie była przestępstwem – sąd dopatrzył się wątpliwości prawnych. Marian Banaś przegrał w sądzie z Polską Fundacją Narodową – prezes NIK twierdził, że Fundacja utrudniała prowadzoną w niej kontrolę, nie wydając niezbędnych dokumentów.
Jednak najpierw prokuratura nie dopatrzyła się przestępstwa, a teraz tę decyzję utrzymał sąd. Jak się okazuje, przesądziły „wątpliwości interpretacyjne, czy NIK może kontrolować PFN”.
Utworzona ponad pięć lat temu fundacja – według założeń – ma promować wizerunek Polski za granicą oraz rodzimą gospodarkę, wykorzystując środki wnoszone przez 17 spółek skarbu państwa, w tym m.in. PKN Orlen, KGHM czy Totalizator Sportowy. Jednak wkrótce po powołaniu znalazła się w ogniu krytyki ze strony opozycji, która wytykała, że fundusze szły także na inne cele, np. na kontrowersyjną kampanię „Sprawiedliwe sądy”.
Kontrolę doraźną na polecenie prezesa NIK (a nie kolegium) wszczęto w listopadzie ubiegłego roku. Miała sprawdzić, jak Fundacja wydatkuje pieniądze od państwowych spółek. Gdy zarząd Fundacji odmówił kontrolerom niezbędnych dokumentów, NIK zawiadomiła prokuraturę o udaremnianiu lub utrudnianiu wykonania czynności służbowej (art. 98 ustawy o NIK), za co grozi do 3 lat więzienia. Warszawska prokuratura nie dopatrzyła się przestępstwa.
„Nie poddajemy się. Postanowienie zostanie zaskarżone. Sprawa trafi do oceny sądu” – zapowiadał na TT prezes Marian Banaś.
I przegrał. Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia orzekł, że „Decyzję prokuratora należy uznać za prawidłową i zgodną z obowiązującymi przepisami” i przypomniał, że czyn z art. 98 ustawy można popełnić „wyłącznie umyślnie”. PFN uważa, że NIK nie można badać jej wydatków, bo nie są one publiczne, i podpiera się opiniami. Jak się dowiedzieliśmy, Fundacja kwestionuje też „legalność (ważność) upoważnień do kontroli, którymi posługują się kontrolerzy NIK, bo zostały podpisane przez osobę na stanowisku nieznanym w ustawie o NIK, tj. p.o. Dyrektora”.
Według naszych informacji kontrolę przedłużono do kwietnia, jednak trwa ona tylko formalnie. Według statutu PFN jej majątek stanowi fundusz założycielski – 97,5 mln zł, środki wniesione przez fundatorów (spółki państwowe lub kontrolowane przez państwo) do grudnia 2016 r. PFN uważa, że nie podlega kontroli NIK, bo jest „podmiotem prywatnym niedysponującym środkami publicznymi”, nie ma statusu organizacji pożytku publicznego i nie jest podatnikiem podatku od towarów i usług.
Wątpliwości miał także poprzedni prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski – opinia Departamentu Prawnego NIK nie była jednoznacznie rozstrzygająca (używano stwierdzenia „wydaje się”), wsparto się więc opinią prawną eksperta z Uniwersytetu Warszawskiego – wskazywała, że NIK może kontrolować nie tylko spółkę Skarbu Państwa lub samorządu, ale też spółki córki i spółki wnuczki – o fundacji opinia ta wprost nie mówiła.
Zgodnie z ustawą o NIK Izba może kontrolować działalność „innych jednostek organizacyjnych i podmiotów gospodarczych (przedsiębiorców) w zakresie, w jakim wykorzystują one majątek lub środki państwowe lub komunalne”. Jednak wątpliwości interpretacyjne przeważyły – jak widać PFN bez konsekwencji może odmówić wstępu do fundacji żyjącej z pieniędzy od państwowych spółek.
Źródło: Rzeczpospolita
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."