Ostatnia aktualizacja: 27 kwietnia 2024
„My name is Bond. James Bond” – agent 007 po raz pierwszy wypowiada te słowa w filmie “Doktor No”, siedząc przy stoliku w kasynie. Nieprzypadkowo właśnie tu. Bo mister Bond lubi hazard i w grze o duże stawki jest niedoścignionym mistrzem.
Super szpieg brytyjskiej Secret Intelligence Service (MI6) to facet przystojny, inteligentny i wszechstronnie wykształcony, który zna się właściwie na wszystkim. Smoking leży na nim jak ulał, ma nienaganne maniery, w barze zamawia zawsze to samo: martini z wódką, wstrząśnięte, nie zmieszane. Nic dziwnego więc, że w eleganckich kasynach jest zawsze mile widzianym gościem. Przynajmniej do chwili, gdy okaże się, że jest nie do pobicia czy to przy zielonym stoliku, czy przy stole z ruletą.
Sceny, w których agent 007 gra w kasynie o duże pieniądze, pojawiają się w wielu filmach. Już w pierwszym z nich (chronologicznie), czyli w „Doktorze No” (1962 r.), odtwarzający postać Bonda brytyjski aktor Sean Connery gra w bakarata. Z kolei w filmie „Diamenty są wieczne” (1971 r.), część akcji rozgrywa się w Las Vegas, w fikcyjnym kasynie Whyte House, należącym do milionera-samotnika Willarda Whyte`a. Bond gra w tym filmie w kości oraz w ruletkę, gdzie uporczywie obstawia czarną 17.
Dlaczego właśnie tę liczbę? Być może scenarzyści przypomnieli sobie przygodę, jaką – podobno – 8 lat wcześniej przeżył grający Bonda aktor Sean Connery. Otóż wieść głosi, że pewnego razu we włoskim Casino de la Valle Connery kolejne dwa razy postawił na 17-tkę – i przegrał. Postawił po raz trzeci – i tym razem wygrał. Zdecydował się więcej nie obstawiać, ale gdy już odchodził od stołu, kulka znów wylądowała na czarnej 17. Zaintrygowany tym, postanowił kontynuować grę i postawił wszystkie pieniądze, jakie miał, na swój ulubiony numer. I kulka trzeci raz z rzędu zatrzymała się na 17! Uszczęśliwiony aktor zgarnął niebagatelną kwotę 10 tys. funtów.
Nie wiadomo, czy takie zdarzenie naprawdę miało miejsce, czy to anegdota puszczona w świat w ramach reklamy filmu. Raczej to drugie, bo trudno uwierzyć, by w rulecie trzykrotnie pod rząd padł ten sam numer. Choć kto wie, wszak w tej grze wszystko jest możliwe…
W „Świat to za mało” (1999 r.) James Bond trafia do Baku. Tam pierwsze kroki kieruje… do kasyna. Sam tym razem nie gra, ale uważnie obserwuje, jak jego znajoma, Electra King, właścicielka pól roponośnych, toczy karciany pojedynek z właścicielem kasyna. Gra jest prosta – wygrywa ten, kto wyciągnie starszą kartę. A stawką w każdym rozdaniu jest – bagatela! – milion dolarów.
Komandor-porucznik (bo taki stopień ma agent 007) najbardziej dramatyczne przygody przeżywa w filmie „Casino Royale” (2006 r.). Bonda gra tu Daniel Craig. W państwie Montenegro w tytułowym kasynie odbywa się pokerowy pojedynek stulecia. Bond musi pokonać Le Chiffre’a, bankiera terrorystów, który po stracie ogromnej sumy pieniędzy zamierza teraz zdobyć majątek przy zielonym stoliku. Chętkę na zdobycie fortuny mają też inni uczestnicy gry, ale tak naprawdę liczą się tylko Le Chiffre i Bond.
W puli jest 100 milionów dolarów. Podczas przerwy w rozgrywce Bond zostaje w kuluarach napadnięty przez wynajętego zbira, a potem, już przy stole, Le Chiffre próbuje go otruć. Nasz bohater poradzi sobie, a jakże, ale emocje są takie, że włosy stają dęba na głowie…
Nakręcono 24 filmy o Bondzie. W siedmiu z nich rolę agenta MI6 odgrywał Roger Moore, znany wcześniej jako Święty. Ponadto w tę postać wcielali się George Lazenby, Timothy Dalton i Pierce Brosnan. Każdy z nich miał w swych filmach sceny, w których trzymał karty w ręku, albo mając przed sobą stos żetonów, śledził wzrokiem biegnącą kulkę rulety.
Andrzej Klewszczyński
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."