Ostatnia aktualizacja: 23 czerwca 2015
Nie ma już chyba wątpliwości, że przepisy naszej ustawy o grach hazardowych zakazujące ustawiania jednorękich bandytów poza kasynami mają w świetle unijnej dyrektywy charakter techniczny (por. wyrok TSUE o sygn. C-98/14).
Inne podejście wydaje się próbą dzielenia włosa na czworo – wyłącznie dla uzasadnienia określonych racji bądź interesów. Co do zasady przepisy techniczne wymagają notyfikacji, czyli uprzedniego w stosunku do ich wejścia w życie zgłoszenia Komisji Europejskiej. Czy nasze regulacje też wymagały, a brak zawiadomienia był poważnym, wręcz niedopuszczalnym, błędem? Większość ekspertów (i składów orzekających) ocenia, że tak, niektórzy – że nie.
Nie powinniśmy być zdziwieni, jeśli w końcu i na to pytanie będzie musiał odpowiedzieć europejski trybunał. Kolejna kwestia: co wówczas, jeśli notyfikacja była potrzebna, a do niej nie doszło? Zdaniem Trybunału Konstytucyjnego z punktu widzenia naszej ustawy zasadniczej – nic: krajowy proces legislacyjny nie doznał uszczerbku. TK nie wypowiedział się jednak (bo nie mógł), jakie ma to skutki z uwagi na wzajemne relacje między przepisami unijnymi a krajowymi.
A Sąd Najwyższy, który rozpatrywał odpowiedzialność karną skarbową osób, które łamiąc zapisy ustawy, oferowały „usługi” jednorękich bandytów poza kasynami, miał różne poglądy. Zazwyczaj uznawał w ślad za unijnym trybunałem, że przepisy nienotyfikowane nie są elementem porządku prawnego. Mówiąc krótko: nie obowiązują obywateli.
Należy przypuszczać, że wspomniany na wstępie wyrok TSUE wzmocni tę linię orzeczniczą i pomoże zakwestionować przeciwną. Odpowiedzialność karna to jeden wątek. Drugi to skuteczność niekorzystnych dla firm decyzji administracyjnych i odpowiedzialność państwa za wyrządzone – liczone w miliardach złotych – szkody (cofnięcie zezwoleń na działalność, „aresztowanie” jednorękich bandytów itd.).
Czytaj całość na: podatki.gazetaprawna.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."