Hazardem w Polsce powinna zająć się grupa ekspertów

Okiem eksperta Prawo hazardowe
Bartosz 24/11/2016

Ostatnia aktualizacja: 4 stycznia 2023

Istnieje potrzeba stworzenia grupy ekspertów, którzy znają się na hazardzie, wiedzą co to uzależnienia, wiedzą co to podatki, wiedzą w końcu jak uregulować rynek aby zlikwidować szarą strefę, zapewnić wpływy podatkowe oraz ochronę graczy.

Analizując rynek hazardu online w Polsce musimy cofnąć się w czasie do przełomu lat 2008/09. Wtedy wszelkie gry online nie były uregulowane. Znaczyło to ni mniej ni więcej to, iż każda firma hazardowa mogła oferować swoje usługi dla polskich klientów. Kibice piłkarscy zapewne dobrze pamiętają firmę Bet-at-home na koszulkach Wisły Kraków, Betclic na trykotach Lecha Poznań czy też nawet większą umowę firmy Unibet z 1. ligą piłki nożnej.

Niestety niemająca praktycznie żadnego związku z zakładami sportowymi, pokerem czy kasynem online afera hazardowa sprawiła, że rząd Platformy Obywatelskiej na czele z szefem Służby Celnej Jackiem Kapicą przygotowali restrykcyjny projekt nowych regulacji. Przepisy, które pokera i kasyno zepchnęły do podziemia, a zakłady sportowe ograniczyły do kilku podmiotów, które otrzymały licencje. Pomijając już aspekty prawne, notyfikacji czy zgodności przepisów z prawem unijnym bezsprzeczne jest to, że na zmianach nie zyskał nikt. Nie zyskał na pewno budżet państwa, który ciągle cierpi od dominacji szarej strefy. Nie zyskali gracze, którzy chcąc grać online muszą się mniej lub bardziej ukrywać. Nie zyskali też tak naprawdę bukmacherzy zarejestrowani w Polsce. Co prawda mają oni dla siebie cały legalny rynek. Jednak jest on na tyle mały a produkt przez nich oferowany na tyle słaby, że przez lata konkurencyjnej przewagi nie potrafili oni jej wykorzystać.

W 2016 roku wraz z propozycją ministra Gowina pojawiła się realna szansa na zmianę. Po raz pierwszy od kilku lat ktoś pomyślał jak zbliżyć nasz kraj do standardów europejskich. Niestety niemal jednocześnie do gry weszło Ministerstwo Finansów ze swoim planem. W nim blokowanie, kary, monopol itd. W starciu Gowin vs PIS wynik był oczywisty. Wygrała opcja MF i to ona została przesłana do notyfikacji Komisji Europejskiej a następnie skierowana do Sejmu.

Analizę zarówno obecnej sytuacji prawnej w Polsce, jak i obu projektów przedstawionych przez ministra Gowina i Ministerstwo Finansów najlepiej zrozumieć przedstawiając ich wpływ na poszczególne grupy, których te rozwiązania dotyczą. Skupiając się w pełni na strefie online mamy tutaj Ministra Finansów i budżet państwa, obecnie licencjonowanych operatorów walczących z firmami popularnie nazywanymi „offshore” i na końcu samych graczy.

Z punktu widzenia Ministerstwa istotne kwestie, które muszą zostać rozwiązane to wpływy podatkowe czyli w głównej mierze likwidacja szarej strefy, ochrona graczy oraz notyfikacja Komisji Europejskiej.

Patrząc na inne kraje w Unii Europejskiej oczywistym jest, że największe wpływy podatkowe osiągają kraje z najbardziej liberalnym podejściem do regulacji i opodatkowania hazardu. Im niższy podatek i jednocześnie większy zakres gier tym wpływy są wyższe. Liderem w tej kwestii jest Wielka Brytania z 15% podatkiem od GGR. Tuż za UK plasuje się Dania z 20% podatkiem a dalej mamy Włochy, Hiszpanię i ostatnio Rumunię.

Należy tutaj jednocześnie zaznaczyć, że wysokie wpływy podatkowe idą w parze z niską szarą strefą. I tak przykładem do naśladowania jest tutaj Dania, gdzie według ostatnich badań szara strefa to już poniżej 10% rynku. Czyli według niektórych raportów wręcz odwrotnie niż w Polsce. Wiadomym jest, że polskie ministerstwo zwróciło się z zapytaniem do swojego duńskiego odpowiednika, jednak jak widać z propozycji zmian niewiele to pomogło.

Drugim priorytetem polityków jest ochrona graczy przed uzależnieniami.

Niestety, nie możemy mówić o ochronie graczy w sytuacji kiedy ani rząd ani żadne organizacje pozarządowe nie mają bladego pojęcia gdzie Polacy grają i ile przegrywają. Pierwszym krokiem do ochrony Polaków są dane, które organizacje mogą zdobyć jedynie poprzez współpracę z firmami, które w Polsce działają. Doskonale wiemy, że ani Ministerstwo Finansów ani nikt inny w Polsce nie kontaktuje się z firmami „offshore”. Tym samym nie posiada żadnych informacji o grze Polaków. Co za tym idzie nie ma nawet mowy o jakiejkolwiek ochronie graczy przed uzależnieniami. Nic więc dziwnego w tym, że państwowy fundusz do tego stworzony jest od lat niewykorzystany.

Podsumowując priorytety Ministerstwa Finansów przy obecnych założeniach ustawy, czyli przede wszystkim wprowadzenia monopolu na kasyno oraz utrzymania podatku od obrotu na zakłady sportowe, nie ma ono szans na realne zniwelowanie szarej strefy a co za tym idzie ochronę graczy czy też zwiększenie wpływów podatkowych. Co gorsza, inwestycja w monopol kasynowy to wręcz miliardowe wydatki a nie wpływy.

Przechodząc do obecnie licencjonowanych firm. Wiemy, że polscy bukmacherzy bardziej liczą na blokowanie konkurencji niż otwartą rywalizację. Z jednej strony można ich zrozumieć ponieważ patrząc na ich produkt w porównaniu z liderami rynku europejskiego nie mamy o czym rozmawiać. Już włoski przykład, gdzie w kilka miesięcy po wejściu na tamtejszy rynek firma bet365 stała się wyraźnym liderem pozostawiając w tyle gigantów jak Lottomatica czy Sisal daje wyobrażenie jak szybko taki gigant „pozamiatałby” w Polsce.

Z drugiej jednak strony polskie firmy to jednak nie tylko produkt.

To także wsparte setkami punktów naziemnych i umowami sponsorskimi marki, które przy poprawieniu oferty i w wielu przypadkach zarządzania mają realną szansę na rywalizację o większy kawałek tortu niż obecna legalna strefa zakładów online.

Analizując sytuację firm bukmacherskich wypada dodać kilka słów o tych „offshore”. Dlaczego mimo wielkich budżetów reklamowych, dobrego produktu i niewątpliwego zainteresowania polskim rynkiem nie postarały się o polską licencję? Główny problem to oczywiście podatek. Nigdzie na świecie nie płacą 12% od obrotu. Oczywiście mogliby, jak robi to STS, Fortuna czy Totolotek, zrzucić ten koszt na gracza. Do tego jednak dochodzą ograniczenia reklamowe. Wchodząc do Polski, jako nowa firma, bukmacher nie może się reklamować poza sponsoringami, a te jak wiadomo nie są najtańszą metodą zdobywania klienta. Brak możliwości reklamy bezpośredniej w tym wszelkich kampanii CPC, CPA czy jakże popularnych na zachodzie programów partnerskich to drugi po podatkach najważniejszy problem polskich regulacji. Do tego dodajmy fakt, że w Polsce w porównaniu z innymi krajami firmy te mogą oferować tylko jeden z kilku produktów, które zazwyczaj mają w swojej ofercie.

Na samym końcu tej układanki mamy graczy.

I nie chodzi tu tylko o niezwykle utalentowanych i odnoszących wielkie sukcesy pokerzystów. Chodzi przede wszystkim o setki tysięcy, jeśli nie miliony graczy, którzy obstawiają mecze Ekstraklasy czy Premier League, czy też osoby, które w wolnej chwili zagrają sobie w ruletkę czy blackjacka. Chodzi w końcu o osoby mające problem z hazardem, o których nikt w Polsce naprawdę nic nie wie i którym, dzięki regulacjom Ministerstwa Finansów, nikt nie może realnie pomóc.

Pomimo międzynarodowego zainteresowania i protestów Malty rozwiązania zaproponowane przez Ministerstwo Finansów zapewne wejdą w życie. Co gorsza zapewne zostaną one pokazane jako wielki sukces rządzącej ekipy. Dlaczego? Sytuacja jest bardzo prosta. W chwili obecnej mówimy w Polsce o szarej strefie w granicach 80-90% rynku. Wprowadzenie przez regulatora monopolu kasynowego z milionowym budżetem reklamowym i tysiącami jednorękich bandytów w całym kraju oczywiście sprawi, że część graczy zacznie korzystać z jego usług. Wprowadzenie blokowania stron zagranicznych bukmacherów i kasyn a zwłaszcza przynajmniej części metod płatności, czego już teraz domaga się Komisja Nadzoru Finansowego także ograniczy szarą strefę. Nie będą to wielkie zmiany. Realnie może to być ograniczenie „offshore” o 10-15%. Dla rządu PiS to jednak wystarczy. W komunikatach prasowych przeczytamy, że działania ministerstwa doprowadziły do podwojenia legalnego rynku hazardu online, podwojenia wpływów do budżetu itd. To że, szara strefa nadal będzie miała w granicach 60-70 % rynku, to że państwo więcej wyda na blokowanie i stworzenie monopolu niż zyska w dodatkowych podatkach, to że gracze nadal nie będą zabezpieczeni przed uzależnieniami do mainstreamu się już jednak nie przebije.

Na zakończenie mała propozycja dla rządzących.

Zamiast od lat uciekać od odpowiedzialności i bać się cienia afery hazardowej wystarczy wziąć przykład z Wielkiej Brytanii czy Danii. I nie mam tutaj na myśli tej czy innej stawki podatku, dopuszczenia tego czy innego produktu czy też blokowania płatności czy serwisów „offshore”. Wszystko powinno zacząć się bowiem o krok wcześniej. Wystarczy zdjąć z siebie ten ciężar i stworzyć coś na kształt angielskiej Gambling Commission. Grupy ekspertów, którzy znają się na hazardzie, wiedzą co to uzależnienia, wiedzą co to podatki, wiedzą w końcu jak uregulować rynek aby zlikwidować szarą strefę, zapewnić wpływy podatkowe oraz ochronę graczy. I to wszystko niezależnie od tego, skąd wieje akurat polityczny wiatr.

Michał Kopeć, Senior Business Manager, Better Collectiveautor jest ekspertem ds. międzynarodowego rynku hazardu.

7 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Jacek

13:27
27/11/2016

Nie, ale myślę logicznie - jeżeli szara strefa obecnie to ~90%, to gdy jej poziom obniży się znacznie n.p. do 10%, to gracze, aby być anonimowym będą również mieli interes grać w punktach przyjmowania zakładów za dużo większe kwoty niż 2zł na taśmę.

Jacek

13:24
27/11/2016

Jeżeli będzie notyfikowana ustawa w KE to będą musiały.

pawelcz

11:49
25/11/2016

wejdą tyle, że legalnie.

m

11:12
25/11/2016

P, zagraniczne firmy nie wejdą. One już są tylko od lat nie płacą podatków w Polsce.

P

10:14
25/11/2016

Jacek wiesz jak się otwiera buka naziemnego i ile to kosztuje ??

Jacek

21:44
24/11/2016

Będą również nowe punkty.

P

14:05
24/11/2016

Mh jasne , jak będzie podatek od GGR na rynek wejdą zagraniczne podmioty, które zmiotą polskie firmy legalne - które zatrudniają tysiące ludzi w swoich punktach przyjmowania zakładów - i kto wtedy da im pracę ??
E-PLAY.PL