Kto jest beneficjentem rozregulowania rynku hazardowego?

Wywiady
Marek 17/02/2015

Ostatnia aktualizacja: 17 lutego 2015

O nowelizacji ustawy o grach hazardowych, o działaniach IGPiOUR w Komisji Europejskiej, o rozregulowanym rynku gier hazardowych w Polsce ze Stanisławem Matuszewskim – Prezesem Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych rozmawia Iwo Bulski.

Iwo Bulski: Ministerstwo Finansów we wrześniu roku 2014 przygotowało kolejną nowelizację Ustawy o grach hazardowych, w której dobitnie akcentuje w Art. 14 ust 1 że „ urządzanie … gier na automatach dozwolone jest wyłącznie w kasynach gry”. Przepis ten jako techniczny nie został poddany notyfikacji w trakcie uchwalania prawa w 2009 roku, co powoduje obecnie w tym zakresie swoistą wolność gospodarczą dla przedsiębiorców z tego sektora rynku. Jak Pan skomentuje fakt próby naprawienia tego ewidentnego niedopatrzenia Ministerstwa Finansów?

Stanisław Matuszewski: Podobnie jak w 2009 roku podnosimy dziś więcej aspektów niż tylko obowiązek notyfikacji ustawy o grach hazardowych zgodnie z dyrektywą 98/34WE. Obawiam się, że Ministerstwo Finansów jako ustawowy regulator rynku gier w Polsce nie ma spójnego, zgodnego z prawem unijnym pomysłu na rynek gier w Polsce. Przedsiębiorcy posiadają bardzo mocne wyroki i postanowienia sądów powszechnych i administracyjnych wielu instancji, które potwierdzają, że urządzanie gier w Polsce zostało całkowicie rozregulowane nieudolnym wprowadzeniem w życie ustawy o grach hazardowych. Szkoda, że trzeba było czekać aż 5 lat, żeby Ministerstwo Finansów przyznało się do tego kosztownego błędu, na którym wbrew pozorom tracimy wszyscy. Uważam, że teraz nie ma sensu poprawiać pojedynczych zapisów ustawy – trzeba stworzyć całkowicie nowa ustawę odpowiadającą obecnym potrzebom Państwa i rynku. Nie da się tego zrobić bez udziału wszystkich zainteresowanych, w tym organizatorów gier na automatach, bukmacherów, graczy w pokera.

Iwo Bulski: W przeświadczeniu wielu prawników (opinie na ten temat można przeczytać na łamach E-PLAY) naprawianie źle skonstruowanego prawa poprzez jego kolejną nowelizację przyniesie więcej szkód niż korzyści. Jak według Pana może wyglądać rynek automatów do gier, w przypadku odrzucenia przez Komisję Europejską tej nowelizacji?

Stanisław Matuszewski: Ustawa o grach hazardowych to nieprzemyślany twór, który powstał dla potrzeb wizerunkowych rządu Donalda Tuska w 2009 roku. Wówczas jedynie ważne były doraźne korzyści sprowadzające się do PR. Nie przeprowadzono wtedy rzetelnych analiz, nie oszacowano skutków nierozważnych działań, nie zadbano o poznanie europejskich regulacji prawnych dotyczących gier. Tego wszystkiego nie może zabraknąć teraz, kiedy bałagan prawny pogłębiany jest dodatkowo niezrozumiałym dla mnie zaklinaniem rzeczywistości przez Ministerstwo Finansów, które desperacko nie przyjmuje do wiadomości swoich błędów. To jest bardzo trudna sytuacja, która wymaga współdziałania wszystkich uczestników rynku gier dla jej rozwiązania. Jeśli Komisja Europejska nie otrzyma projektu nowelizacji ustawy o grach hazardowych spełniającego jej oczekiwania będziemy dalej obserwować naturalny rozwój gier w Polsce. Służba Celna będzie dalej zatrzymywać automaty jako rzekomo niezgodne z ustawą, sądy będą uniewinniać od zarzutu o organizację gier niezgodnie z ustawą. Dla mnie to paranoja i stan chorobowy, a nie normalność – czy Ministerstwo Finansów uważa inaczej? Czy znajdą się odważni politycy, którzy zainicjują i przeprowadzą głębokie zmiany ustawy o grach hazardowych?

Iwo Bulski: Proszę nam przybliżyć, jak wygląda praca Komisji Europejskiej w sprawie polskiej ustawy hazardowej, przed członkami której delegacja Izby w styczniu b/r przedstawiała swoje racje oraz opinie.

Stanisław Matuszewski: Działania Komisji Europejskiej w każdej sprawie wyglądają tak samo: należy zbadać, czy proponowane regulacje prawne są zgodne z kanonem opisanym w Traktacie o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej, do przestrzegania którego wszystkie państwa członkowskie są zobowiązane. Działania Izby sprowadzają się do sygnalizowania naruszeń Traktatu, które nie mogą zostać zaakceptowane. Zarówno w opiniach prawnych jak i w trakcie bezpośrednich spotkań w Brukseli wykazaliśmy brak poszanowania dla prawa europejskiego przez naszych ustawodawców. W Brukseli nie da się zamieść pod dywan niewygodnych tematów – trzeba im stawić czoła przede wszystkim wtedy, kiedy bubel prawny usiłuje się naprawić kolejnym prawnym potworkiem. Systemowo inaczej wygląda nastawienie urzędników Komisji Europejskiej do polskiej ustawy o grach hazardowych niż polskich polityków i przedstawicieli administracji państwowej. Tam nikt nie boi się rozmawiać o trudnych kwestiach, nie są ważne słupki popularności partii politycznych, nikt nie drży o utratę stanowiska kiedy musi podejmować niepopularne decyzje. Bardzo żałuję, ale nie potrafię przywołać równie pozytywnego przykładu z naszego polskiego podwórka. Kiedy jednak Komisja Europejska uzna nasze argumenty, przejmuje wszelkie działania wobec rządu polskiego zmierzające do uniemożliwienia wprowadzenia regulacji niezgodnych z prawem europejskim i zdrowym rozsądkiem. Te działania nie są nam ujawniane.

Iwo Bulski: W Trybunale Konstytucyjnym jest już zgłoszonych kilkadziesiąt wniosków sądów powszechnych dotyczących interpretacji i wykładni prawnej ustawy o grach hazardowych. Sądy nie rozpatrują spraw zatrzymań automatów oraz organizujących te gry przedsiębiorców, wychodząc z założenia, że źle uchwalone prawo nie obowiązuje. Jaka może być, w przypadku podobnej interpretacji TK dalsza sytuacja firm z tego sektora rynku?

Stanisław Matuszewski: Z przerażeniem obserwuję ten chocholi taniec obliczony na rozpaczliwe odwleczenie czasu na podjęcie decyzji przez urzędy i sądy. Ponad 50 wniosków do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności ustawy o grach hazardowych z Konstytucją jest źle ulokowanych i niepotrzebnie zaśmieca porządek prawny. Postanowienie Sądu Najwyższego z 28 listopada 2014 roku precyzyjnie opisuje kompetencje Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Trybunału Konstytucyjnego nie znajdując obszarów stycznych. Urzędy państwowe i sądy są wystarczająco kompetentne aby rozstrzygać spory związane z ustawą o grach hazardowych. Jestem przekonany, że doczekamy się potwierdzenia niezasadności represji wobec urządzających gry. Poszkodowani bezprawnymi działaniami państwa przedsiębiorcy będą mogli wówczas liczyć na sowite odszkodowania. A czas w tym przypadku nie działa na korzyść budżetu państwa.

Iwo Bulski: W jednym przypadku sąd w Suwałkach wydał wyrok skazujący przedsiębiorcę na karę bezwzględnego więzienia za organizowanie gier na automatach. Oczywiście od wyroku została złożona kasacja do SN, który wielokrotnie wypowiadał się w temacie urządzania gier jednoznacznie wykazując nieobowiązywanie ustawy. Sprawa ta, jak podobne zostanie skierowana do Trybunału w Strasburgu, jako dowód szykan w stosunku do przedsiębiorców rynku hazardu. Czy nie uważa Pan, że takie interpretowanie służy głównie zastraszaniu i nie ma nic wspólnego z obowiązującymi wyrokami NSA i SN a także opinią Prokuratora Generalnego?

Stanisław Matuszewski: Sądy powszechne i administracyjne w latach 2010 -2015 rozstrzygały w ponad 15.000 spraw związanych z ustawą o grach hazardowych. Wyroki sądów – te prawomocne – nie powinny być kontestowane przez żadną ze stron. W Polsce nie ma prawa precedensowego i pojedynczy wyrok nie jest obowiązujący dla innych składów orzekających. Nie zmienia to faktu, że prawo, także europejskie, musi być w Polsce respektowane, zaś tam gdzie mamy do czynienia z łamaniem prawa należy się temu przeciwstawiać na wszelkich możliwych szczeblach. Co zaś dotyczy zastraszania przedsiębiorców to, jestem zdania, że cały czas mamy do czynienia z opresyjnym traktowaniem przedsiębiorców przez Państwo. Podobnie jak było to w 2009 roku kiedy Sanepid badał wpływ automatów do gier na smak kotletów schabowych, a nadzór budowlany sprawdzał zależności między automatami do gier i miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego terenu. Służba Celna jest służbą mundurową, gdzie rozkaz zastępuje prawo. Z tego przywileju w nadmiarze korzysta szef Służby Celnej tocząc od 6 lat niewypowiedzianą wojnę z przedsiębiorcami rynku gier w Polsce z wykorzystaniem całego aparatu Państwa. Zmiany w kompetencjach kierownictwa Ministerstwa Finansów pokazują, że ocena takiej działalności Służby Celnej jest druzgocąca.

Iwo Bulski: Izba której jest Pan Prezesem, wielokrotnie pomaga przedsiębiorcom poprzez organizowanie wsparcia prawnego, przygotowując materiały i analizy u największych autorytetów prawnych, będąc przedstawicielem przed instytucjami w Polsce i za granicami. Czy z tytułu pełnienia tej funkcji spotkały Pana szykany ze strony rządowej, czy Izba jest traktowana jako partner w konsultacjach społecznych w Ministerstwie Finansów?

Stanisław Matuszewski: Jestem obecny w branży gier od wielu lat. Współtworzyłem Izbę Gospodarczą Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych w roku 1998. Organizacja nasza skutecznie reprezentuje środowisko gier w Polsce w trakcie prób nowelizacji ustaw dotyczących gier. To Izba jako pierwsza już 19 listopada 2009 roku podniosła zastrzeżenia do ustawy o grach hazardowych – zarówno te proceduralne jak i merytoryczne – które z czasem zostały potwierdzone przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej jak i przez sądy powszechne i administracyjne w Polsce. Z Izbą współpracują znamienici analitycy i eksperci rynku gier w Polsce. Mamy honor współpracować z wybitnymi prawnikami, którzy dzielą się z nami swoją wiedzą. Są to atuty, które powinny stawiać Izbę w gronie partnerów dla administracji państwowej przy wszelkich próbach zmian warunków prawnych urządzania gier w Polsce. Z przykrością niestety muszę stwierdzić, że nasze przymioty nie są wystarczające aby dostąpić zaszczytu rzetelnych – a nie formalnych – konsultacji w Ministerstwie Finansów. Czasem mam wrażenie, że druga strona nie ma odwagi zaprosić nas do dyskusji o docelowym formacie rynku gier w Polsce, nie będąc przekonana o swoich argumentach. Jednak nie tracę nadziei, że kiedyś jeszcze dojdzie do swoistego „okrągłego stołu” gier w Polsce, na którym wszyscy zainteresowani będą mieli prawo przedstawić swoje racje i – „pięknie się spierając” – wypracujemy kompromis.

Iwo Bulski: W informacji rzecznika Prokuratury Apelacyjnej z Białegostoku, prowadzącej śledztwo dotyczące wszystkich firm z sektora automatów do gier o niskich wygranych a rozpoczęte w marcu 2009 roku, z 54 objętych tym postępowaniem firm do dziś postawiono zarzuty tylko siedmiu z nich. Śledztwo jest przedłużone do 30.06.2015 co powoduje, że procedowanie większości spraw trwa już ponad 5 lat. Przypominając pracę komisji do spraw afery hazardowej, która nie stwierdziła istnienia żadnej afery hazardowej, wychodzi na to, że i działania prokuratury nie stwierdzają uchybień w działalności gospodarczej prowadzonej zgodnie z obowiązującym wówczas prawem. Po przeszło 5 latach od zmiany prawa okazuje się, że błędy legislacyjne oraz nagonka na legalnie działających przedsiębiorców nie daje żadnych spodziewanych efektów. Czy według Pana można wskazać odpowiedzialnego za ten stan przedstawiciela rządu, czy jeśli tak to czy powinien on zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej?

Stanisław Matuszewski: Ta burza w szklance wody zapoczątkowana w mediach w 2009 roku, która zakończyła się uchwaleniem bubla prawnego jakim jest ustawa o grach hazardowych miała nieznane mi powody. Czy stało się to z głupoty ówczesnej władzy, czy było to wykonane z premedytacją – nie wiem. Wiem natomiast, że Ministerstwo Finansów miało wiedzę, że notyfikacja ustawy hazardowej była w 2009 roku konieczna. Z niezrozumiałych dla mnie powodów świadomie nie dokonano tego obowiązku i efekty tego zaniechania są opłakane. Kto i kiedy miał być rzeczywistym beneficjentem skutecznego rozregulowania rynku gier hazardowych w Polsce – to kluczowe pytanie do dziś pozostaje bez odpowiedzi. Wszyscy jesteśmy poszkodowani – budżet państwa, przedsiębiorcy, urzędnicy państwowi i zwykli podatnicy, którzy będą musieli zmierzyć się z ogromnymi odszkodowaniami za bezprawne działania Państwa. Nie wiem, która odpowiedzialność jest bardziej na miejscu – czy finansowa, czy karna czy służbowa. Nie ulega jednak wątpliwości, że obecnego stanu rzeczy nie da się ani zaakceptować, ani zapomnieć, ani nie rozliczyć. Chciałbym jednak wierzyć, że są w naszym kraju odpowiedzialni urzędnicy i politycy, którzy stawią czoła temu zadaniu i przetną wreszcie ten swoisty węzeł gordyjski. Jest mi trochę wstyd – jako Polakowi – że nie potrafimy w naszym własnym kraju dogadać się, że Polska wystawia się na pośmiewisko w Europie prezentując niedopracowane projekty prawne Komisji Europejskiej. Po raz kolejny apeluję o rzeczywisty dialog – wszyscy musimy czuć się odpowiedzialni za wyjście z obecnej sytuacji. W imieniu przedsiębiorców zrzeszonych w naszej Izbie deklaruję ponownie gotowość do rozmów z wszystkimi, którzy chcą współtworzyć nowe prawo gier w Polsce.

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

E-PLAY.PL