Ostatnia aktualizacja: 25 kwietnia 2024
Hazard to bardzo niewdzięczny nałóg. Gdy popadnie się w to uzależnienie, można przegrać dosłownie wszystko. Oszczędności, dom, samochód, stracić rodzinę i przyjaciół. A gdyby tak dało się grać bez ryzyka utraty pieniędzy, a do tego poczuć dodatkowy zastrzyk adrenaliny? Taki właśnie sposób wymyślił nasz rodak w Arnhem. Wystarczyło mieć przy sobie stare kupony “totka”.
Polak miał żyłkę hazardzisty. Mężczyzna po 30-stce obstawiał nie tylko mecze piłkarskie. Nasz rodak równie często co na zawodników stawiał na ślepy los podczas losowań holenderskiej odmiany totalizatora sportowego, popularnego w naszym kraju Lotto. Z zakładami jest jednak tak, iż nie zawsze się wygrywa. Gdy zaś ten nałóg wciągnie człowieka, może on generować naprawdę duże straty. Pomysłowy przyjezdny znad Wisły znalazł jednak sposób na zminimalizowanie kosztów.
Idziemy po zakłady
Jak wspomina sprzedawca w jednym z supermarketów w Arnhem, przyszedł do niego mężczyzna, który kupił kilka losów za kwotę w sumie 56 euro. Mężczyzna miał już losy w ręku, przyłożył kartę do czytnika, by zapłacić i chciał odejść, gdy na ekranie pojawił się komunikat o niepowodzeniu płatności. Wyraźnie zmieszany klient spróbował jeszcze raz, ale również bez rezultatów. Lekko zażenowany całą sytuacją przeprosił sprzedawcę. Oddał trzymane w ręce kupony. Powiedział, że nie wie co się dzieje, ale podejdzie do żony, która jest w sklepie, odbierze od niej gotówkę i wróci po losy kilka minut.
Problemy techniczne i intuicja
Błąd odczytu przy płatności zbliżeniowej nie jest niczym nowym w Holandii, jak i praktycznie na całym świecie. Banki co jakiś czas mają problemy z tego typu płatnościami. Czasem może być winny temu błąd systemu, innym razem są to problemy z połączeniem internetowym terminala. Niekiedy zaś klient zapomina, iż nie ma już środków na koncie. Nie jest to więc powód do podejrzeń, tym bardziej, iż po kliencie widać, że sam panikuje i za bardzo nie wie, co się dzieje. Tak też było i w sklepie w Arnhem. Sprzedawca przyjął więc kupony od mężczyzny, ale w tym momencie coś go „tknęło”.
Całość czytaj na: glospolski.nl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."