Miliony złotych z kasy CBA na hazard. Nowe zarzuty

Najczęściej czytane
Iwo 13/04/2021

Ostatnia aktualizacja: 13 kwietnia 2021

Wyrok w tajnym procesie Katarzyny G., która miała przywłaszczyć ponad 9 mln zł z kasy CBA, ma zapaść przed wakacjami. Nowe zarzuty po zniknięciu pieniędzy z CBA. Teraz dla pracownika bukmachera.

Przed wakacjami ma zapaść wyrok w tajnym procesie Katarzyny G. – byłej kasjerki oskarżonej o przywłaszczenie z CBA 9 mln 230 tys. zł, i jej męża Dariusza, który kradzionymi pieniędzmi grał w zakładach bukmacherskich.  Jednak to nie zakończy tej sprawy. Prokuratura Regionalna w Warszawie nadal prowadzi śledztwo, badając odpowiedzialność za aferę m.in. przełożonych kasjerki (zakończyła się dymisją jej ówczesnego szefa Ernesta Bejdy). Teraz – jak dowiedziała się „Rzeczpospolita” – zarzuty usłyszał funkcyjny pracownik firmy bukmacherskiej STS.

Prokurator Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie, potwierdza, że zarzuty ogłoszono mu 26 marca „z art. 156 ust. 1 pkt 1 ustawy z dnia 1 marca 2018 r. o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu”. – Wobec podejrzanego nie stosowano środków zapobiegawczych – mówi nam prok. Marcin Saduś.

Przegrane pieniądze

Według naszych informacji chodzi o Tomasza W., kierownika działu kontroli STS – jednej z największych firm bukmacherskich w kraju. Zarzut mówi o zaniedbaniu obowiązku przekazania GIIF zawiadomienia „o powzięciu uzasadnionego podejrzenia, że określona transakcja lub wartości majątkowe będące przedmiotem tej transakcji mogą mieć związek z praniem pieniędzy„. Grozi za to do 5 lat.

Afera z mankiem w funduszu operacyjnym CBA wybuchła w styczniu ubiegłego roku – wtedy Katarzyna G. i jej mąż trafili do aresztu (są w nim do dziś). Śledztwo prokuratury wykazało, że kasjerka od marca 2017 r. wyniosła w torebce ponad 9 mln zł. Kupiła za nie m.in. nowy samochód, ale największą część przekazała bezrobotnemu mężowi, który był uzależniony od hazardu.

Dariusz G. pod pseudonimem „Brasco81″ grał w STS, miał tam status klienta VIP. Obstawiał internetowo głównie mecze piłki nożnej – w jednym miesiącu dokonał np. 67 wpłat na 676 tys. zł, w innym 88 wpłat na kwotę 738 tys. zł. W sumie dokonał 1591 wpłat na 10 mln 288 tys. zł – podliczyła prokuratura. Stawki dzielił, by zmylić służby skarbowe. Obstawiał sumy do 20 tys. – w ten sposób obchodził wymóg zgłaszania transakcji do GIIF.

Z analizy rachunków zrobionych do śledztwa przez biegłych wynika, że mógł pomnożyć wyniesione pieniądze do ponad 30 mln zł. I prawie wszystko przegrał.

Prokuratura Regionalna w Warszawie zajęła konta firmy STS, sąd to zabezpieczenie utrzymał.

Firma STS zapewniała nas w ubiegłym roku, że zgodnie z obowiązkiem zgłaszała wpłaty męża kasjerki – podobnie jak bank, który obsługiwał jego online’owe konto. I nadal tak twierdzi.

Odwracanie uwagi?

Spółka dochowała w przedmiotowej sprawie wszelkich procedur, których wymaga polskie prawo. Generalny inspektor informacji finansowej był przez nas wielokrotnie informowany o tzw. transakcjach ponadprogowych, do czego również zobowiązują nas przepisy. Koncentrowanie się w całej sprawie na ewentualnych uchybieniach po stronie spółki to w naszej ocenie próba odwrócenia uwagi od prawdziwego problemu i głównego wątku sprawy tj. zaniedbań po stronie CBA

– tłumaczy Paweł Sikora, PR Manager STS SA.

Pracownik złożył w prokuraturze obszerne wyjaśnienia i nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Jako że nie został skazany prawomocnym wyrokiem sądu, nie widzimy podstaw do wyciągania wobec niego konsekwencji służbowych – dodaje.

Kontrole w firmie STS prowadzi Ministerstwo Finansów.

Jak ustaliliśmy, niezależnie od skierowania do sądu aktu oskarżenia przeciwko kasjerce i jej mężowi wdrożono dwa śledztwa – jedno dotyczące odpowiedzialności firmy bukmacherskiej. W drugim postępowaniu, które trwa (dotąd nikt nie ma w nim zarzutów), rozliczane jest zachowanie przełożonych, którzy nadzorowali pracę Katarzyny G.

Kasjerka przyszła do CBA w 2007 r., po 11 latach była ekspertem w biurze finansów wydziału finansowo-księgowego. Podlegała jej kasa główna i walutowa oraz fundusz operacyjny, który sama rozliczała – miała nieograniczony dostęp do gotówki CBA.

Wiele wskazuje na to, że wewnętrzne kontrole, które powinny wykazać braki, były fikcją.

Źródło: twnews.pl

Od Redakcji: Jest taki polskie przysłowie które znakomicie opisuje tą sytuację. „Kowal zawinił a Cygana powieszono„. CBA w dramatyczny sposób chce odrzucić od siebie odium braku kontroli nad funduszami operacyjnymi i doprowadzenie do sytuacji, gdy mogą być one wyniesione po za urząd. Mgła medialna powoduje, że skierowane jest postępowanie prokuratorskie na firmę STS i jej pracownika. Spełnione zostały wszystkie procedury w STS zmierzające do zapobieżeniu praniu pieniędzy, nie są brane jednak pod uwagę. Zabezpieczenie środków finansowych na kontach STS to jest klasyczne szukanie utraconych środków, albo jawna kradzież. Blamaż instytucji powołanej do działań antykorupcyjnych jest całkowity. Jeśli takie mamy służby kontroli to można posłużyć się kolejnym polskim przysłowiem „hulaj dusza, piekła nie ma

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

E-PLAY.PL