Ostatnia aktualizacja: 17 grudnia 2015
Już jutro wygasają ostatnie wydane przed 2009 rokiem licencje na automaty do gier. To szansa, że znikną dziwne punkty w wielu miastach.
Tylko od 1 stycznia do 30 listopada tego roku funkcjonariusze pomorskiej Służby Celnej zatrzymali 1161 sztuk urządzeń, na których nielegalnie prowadzone były gry hazardowe. To o ponad 500 więcej niż rok temu. Łączna wartość zarekwirowanych automatów wyniosła prawie 14 mln zł!
– W województwie pomorskim ostatnie pozwolenia na urządzanie gier na automatach o niskich wygranych już wygasły. W myśl obowiązującej ustawy o grach hazardowych urządzanie gier na automatach po roku 2015 będzie możliwe jedynie w kasynach -mówi Marcin Daczko, rzecznik prasowy Izby Celnej w Gdyni.
Według szacunków pomorskich celników w regionie jest ok. 20 tysięcy automatów do gier. Większość to maszyny nielegalne.
To, że od piątku tzw. jednoręcy bandyci mogą funkcjonować jedynie w kasynach, ma być końcem hotspotów, czyli minisalonów gier, które od wielu miesięcy wpisują się w krajobraz miast w całej Polsce. Po zmroku minisalony z napisami „Las Vegas” bądź „777” oblegane są przez hazardzistów.
– Funkcjonują tam urządzenia, na których zainstalowane są nielegalnie gry hazardowe. Pomorska Służba Celna cały czas monitoruje zjawisko powstawania takich salonów. Obok klasycznych automatów wypłacających wygrane funkcjonują także mające stworzyć pozory gry zręcznościowej lub typowo rozrywkowej, bez możliwości uzyskania wygranej pieniężnej. W takim przypadku kontrolowany automat poddawany jest eksperymentowi, który wskazuje, czy dana maszyna to urządzenie, o którym mowa w ustawie o grach hazardowych – tłumaczy Marcin Daczko.
Hotspoty mieszczą się zazwyczaj w bardzo nietypowych miejscach, np. w kioskach prasowych, często przy sklepach monopolowych. Jak wiadomo, alkohol wzmaga skłonność do ryzyka. Maszyny masowo sprowadzano z Niemiec i Holandii po tym, jak w 2014 roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w czerwca orzekł niezgodność ustawy hazardowej z prawem unijnym. Otworzyło to także furtkę dla właścicieli biznesów z jednorękimi bandytami, którym celnicy wcześniej zarekwirowali automaty, do domagania się odszkodowań od Skarbu Państwa za straty poniesione w wyniku wprowadzenia restrykcyjnego prawa. Fala pozwów zalała polskie sądy, a odszkodowania w sumie wyniosły około 4 mld złotych.
Całość czytaj w „Dziennik Bałtycki”
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."