Ostatnia aktualizacja: 17 kwietnia 2020
Mnóstwo automatów do gier, rosnąca ilość serwisów internetowych, które oferują najpierw darmowe, a potem odpłatne gry online świadczą o tym, że hazard był i nadal jest całkiem dobrym źródłem zarobku.
Nie tylko kasyn, ale również właścicieli i dzierżawców „jednorękich bandytów” i administratorów serwisów z grami, które są udostępniane przez internet.
Nie dziwi więc fakt, że fiskus od lat chce przejąć kontrolę nad tym rynkiem, a właściwie nad dochodami, które ten rynek generuje. Państwo chciałoby mieć ten rynek mieć na własność w ramach monopolu.
Ustawy słabsze niż rynek
Gwałtowny rozwój techniki, aplikacji internetowych, smartfonów oraz pomysłowość osób, które oferują gry hazardowe sprawiły, że ustawa o grach hazardowych z 19 listopada 2009 r. szybko przestała przystawać do realiów tego rynku. Żeby więc uszczelnić hazardowy monopol państwa 15 grudnia 2016 r. znowelizowano tę ustawę. Jej celem było utrudnienie przedsiębiorcom omijania obowiązku uzyskiwania zezwoleń, koncesjonowania lub zgłaszania tej działalności. Swobodna działalność w tej dziedzinie gospodarki jest bowiem niedopuszczalna.
Nowelizacja, która obowiązuje od kwietnia tego roku, od początku miała złą sławę. Zadecydowało o tym wiele czynników. Np. szumne zapowiedzi częstych kontroli salonów i saloników gier, rekwirowanie automatów czy blokowanie internetowych stron z zakazanymi aplikacjami. W ostatniej nowelizacji ustawy rozszerzono bowiem definicję gier hazardowych. Teraz grami losowymi są gry, również przez internet, w których wygrywa się pieniądze lub nagrody rzeczowe, których wynik zależy od przypadku.
Najważniejszy w tych przepisach jest zapis o tym, że urządzanie gier poza salonem lub kasynem, w tym gier hazardowych przez internet, jest objęte monopolem państwa, wymaga więc spełnienia dodatkowych warunków, np. zatwierdzenia regulaminu gry przez właściwego ministra. Co więcej, nowela wprowadziła wiele nieznanych dotychczas kryteriów, które spełnić musi podmiot, który ubiega się o koncesję na prowadzenie salonu albo kasyna.
Rejestr domen
Żeby utrudnić prowadzenie wirtualnych salonów gier, ale też żeby państwo miało nad nimi większą kontrolę, powstał rejestr domen oferujących gry hazardowe niezgodnie z ustawą. Prowadzi go Minister Finansów. Jeśli domena zostanie do niego wpisania, dostawcy internetu czyli np. sieci kablowe lub przedsiębiorstwa telekomunikacyjne mają obowiązek zablokowania ich. Teoretycznie zatem każda strona, którą minister uzna za zawierającą grę hazardową może zostać wpisana do prowadzonego przez niego rejestru i blokowana na serwerach polskich dostawców internetu.
Przy tak szerokiej definicji gier hazardowych i właściwie uznaniowej ocenie ministra, czy już mamy do czynienia z hazardem, mogłoby to doprowadzić do blokowania stron, które z grami hazardowymi mają niewiele wspólnego. Czy to portal społecznościowy, internetowe czasopismo, czy strona firmowa, jeśli znalazłyby się na niej aplikacje pozwalające uzyskać korzyści, których wynik zależy od przypadku, znalazłyby się w spektrum działania nowej regulacji.
Quizomaty
Po drugiej stronie tego problemu są podmioty, które oferują takie gry lub czerpiące z nich korzyści oraz zwykli użytkownicy i gracze, którzy próbują swoich sił nie tyle dla wygranych, ile głównie dla rozrywki. Przeciwnik okazał się godny i jeszcze zanim nowe przepisy na dobre zaczęły obowiązywać, pojawiły się sposoby na ich proste omijanie.
Niektóre prowadzą do nielegalnego obejścia prawa, inne, dzięki pewnym modyfikacjom, wyłączają daną grę z zasięgu obowiązywania ustawy.
Najgłośniej jest obecnie o urządzeniach, które potocznie są nazywane „quizomatami”. Nie służą one do typowej gry liczbowej, telebingo, cylindrycznej czy loterii, tylko do przeprowadzenia quizu. „Słownik języka polskiego” wyjaśnia, że quizem jest konkurs polegający na odpowiadaniu na pytania o określonej tematyce. Oznacza to, że o ewentualnej wygranej decyduje wiedza uczestnika, a nie przypadek. Zatem quizomat nie oferuje gry hazardowej.
Całość czytaj na: przekrojgospodarczy.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."