Podatek od głupoty, już 40 mld rocznie

Artykuły
Iwo 16/07/2021

Ostatnia aktualizacja: 24 kwietnia 2024

Ubiegły rok dla firm bukmacherskich i hazardowych był najlepszy w historii. Obecny będzie jeszcze lepszy. Dlaczego?

Wchodzę na stronę bet-at-home. W przeglądarce Google informacja po polsku. Pełen wybór. Bukmacher, czyli wspomniane zakłady sportowe, poker, bingo, kasyno. Jeszcze kilka lat temu założona w Austrii spółka – obecnie z siedzibą w Düsseldorfie – była nad Wisłą prawdziwym potentatem. W sezonie 2009/10 bet-at-home było nawet sponsorem drużyny polskiej pierwszej ligi – Wisły Kraków.

Teraz wyświetla mi się tu tylko komunikat: „Uwaga! Strona internetowa, z którą podjęto próbę połączenia, jest wykorzystywana do nielegalnego oferowania gier hazardowych”. Blokada przez polskiego fiskusa jest jednak blokadą iluzoryczną. Jak ktoś chce, to i tak wejdzie. Wystarczy, że korzysta się z przeglądarki z wbudowanym VPN. Ja korzystam.

Na „nielegalną” stronę wchodzę więc z przeglądarki Opera. Mocno upraszczając: melduję się na stronie hazardowego potentata jako osoba przebywająca na terenie USA, a jako użytkownik jestem anonimowy.

Co mi grozi za nielegalną grę hazardową?

Resort finansów wylicza to bardzo długo: „karze pieniężnej podlega uczestnik gry hazardowej urządzanej bez koncesji, bez zezwolenia lub bez zgłoszenia, która zgodnie z art. 89 ust. 4 pkt 5 wynosi 100% uzyskanej wygranej niepomniejszonej o kwoty wpłaconych stawek. Ponadto art. 107 § 2 kodeksu karnego skarbowego przewiduje karę grzywny do wysokości 120 stawek dziennych za uczestniczenie w zagranicznej grze hazardowej, a w art. 109 przewidziano karę grzywny w takiej samej wysokości za uczestniczenie w grze hazardowej urządzanej lub prowadzonej wbrew przepisom ustawy lub warunkom koncesji lub zezwolenia”.

W praktyce fiskus jednak traktuje takie przypadki dość łagodnie, żeby nie powiedzieć bezradnie. W 2016 r. wszczęto 16 postępowań karnych skarbowych w związku z uczestnictwem na terytorium Polski w zagranicznej grze hazardowej w 2016 r., w 2017 r. 29 postępowań, w okresie trzech kwartałów 2018 r. – jedno. „Łączna kwota grzywien nałożonych z tego tytułu w latach 2016-17 wyniosła 18,3 tys. zł” – pisze w swoim raporcie firma doradcza E&Y. Przy okazji polskie regulacje nie pozwalają na sankcjonowanie podmiotów zagranicznych, które oferują polskim graczom gry hazardowe online bez stosownego zezwolenia. Bo i jak taka kara miałaby wyglądać, skoro oficjalnie w Polsce firmy nie ma?

Fiskus podobnie jak inne kraje europejskie stosuje dwie metody zwalczania nielegalnego hazardu: blokowanie stron internetowych znajdujących się w specjalnym rejestrze Ministerstwa Finansów – taki obowiązek ma każdy dostawca internetu – oraz blokowanie płatności do nielegalnych podmiotów będących w rejestrze. I to działa, pod warunkiem że ruchy podejmowane są szybko. Rejestr Domen Służących do Oferowania Gier Hazardowych Niezgodnie z ustawą powstał w kwietniu 2017 r. i rośnie szybko. Obecnie jest na nim grubo ponad 15 tys. domen. Tyle że firmy, które zajmują się nielegalnym hazardem, równie szybko wymyślają domeny klony prowadzące w to samo miejsce. Kiedy domena klon zostaje wpisana do rejestru, pojawia się kolejna. Wyścig trwa i przypomina psa goniącego własny ogon.

Jak wygląda rynek hazardu w Polsce?

System jest dość skomplikowany. Na prowadzenie zakładów wzajemnych, czyli np. obstawianie wydarzeń sportowych, trzeba mieć zezwolenie. Kasyno to monopol państwowy. Część gier hazardowych jest w Polsce całkowicie zakazana, np. turnieje pokera online czy bingo. Tym samym nielegalni operatorzy mają nad legalnymi przewagę, bo świadczą usługi, których ich konkurencja świadczyć nie może. Do tego wszystkiego dochodzą usługi oferowane przez Totalizatora Sportowego, innymi słowy – przez państwo.

Czyli loterie (patrz Lotto), gry liczbowe, jedyne legalne kasyno online w Polsce, czyli Total Casino, Tor Wyścigów Konnych „Warszawa Służewiec” oraz salony gier na automatach (na razie 600 punktów, ale stale się rozwija). Z badania zrobionego przez CXStream wynika, że 3,2 mln osób korzysta w sieci z nielegalnych operatorów hazardowych, którzy omijają polskie prawo i nie płacą podatków. Mniej więcej jedna trzecia gra tylko nielegalnie. Większość obstawia zarówno u nielegalnych, jak I legalnych operatorów. Średnio gracz na takie nielegalne zabawy hazardowe wydaje 283,28 zł miesięcznie.

Kto gra?

Młodzi mężczyźni, młodzi, czyli do 34. roku życia. Zazwyczaj mieszkańcy średnich i dużych miast. To jednak kobiety częściej przyznają się do korzystania z nielegalnych serwisów. Firma doradcza EY oszacowała, że w Polsce w latach 2016-20 obroty generowane przez nielegalną część rynku hazardowego online wzrosły z 3,5 mld zł do 12,6 mld. Budżet w tym czasie stracił ponad 2 mld zł. Owszem, szara strefa gier hazardowych w sieci się kurczy. W 2016 r. było to trzy czwarte rynku. Teraz jest to 46,7 proc. Jak to możliwe? Po prostu legalna część rynku rośnie jeszcze szybciej niż ta nielegalna. Liczę jeszcze raz.

Nielegalny hazard online to 12,6 mld zł. Legalny hazard online – 14,4 mld zł.

Legalne podmioty na stacjonarnym rynku hazardowym osiągnęły obroty na poziomie 11,7 mld zł. Cały rynek jest wobec tego wart prawie 40 mld zł. Dużo. Mieszczą się w tym przychody Totalizatora Sportowego, największego bukmachera w Polsce, czyli STS, oraz Fortuny. W tej kwocie nie ma tylko nielegalnych stacjonarnych podmiotów.

Tak, takie też są. 19 kwietnia, Choszczno. Salon fryzjerski, którego okna i drzwi oklejone były czarną folią. Wchodzą KAS i policja. W środku znaleziono pięć komputerów, na których możliwy był nielegalny hazard, oraz pięciu graczy. Kobiecie podejrzewanej o organizację nielegalnego hazardu postawiono zarzuty. 25 czerwca. Funkcjonariusze CBA, KAS oraz policji zatrzymują 37 osób podejrzanych o prowadzenie nielegalnych gier hazardowych. „Grupa mogła działać co najmniej od 2018 roku. Badany jest także wątek prania pieniędzy pochodzących z nielegalnych gier hazardowych w kwocie przekraczającej 50 mln zł”. Podejrzanym grozi kara pozbawienia wolności do lat 15.

2020, najlepszy rok dla firm hazardowych w historii

Ubiegły rok był dla bukmacherów specyficzny. Początek 2020 r. był świetny. Później nastąpił zaś krach. Światowy sport został objęty lockdownem, nie było więc co obstawiać. Punkty stacjonarne były zamknięte. Nawet jak je później otwarto, to ruch wcale nie powrócił do stanu sprzed pandemii. – Pandemia koronawirusa spowodowała, że klienci coraz częściej korzystają z dostępu do usług online zamiast z tradycyjnych punktów handlowych. Trend ten wpłynął na decyzję o zamknięciu wszystkich 116 punktów stacjonarnych – informował w lutym tego roku Totolotek kontrolowany przez Grupę Gauselmann AG. Wydawać by się mogło, że firmy z tej branży powinny hurtowo występować o dofinansowanie w ramach tarcz antykryzysowych.

Tymczasem obroty licencjonowanych bukmacherów wzrosły w ubiegłym roku z 6,7 mld zł do 7,2 mld zł. A kontrolowany przez państwo Totalizator Sportowy w 2020 r. osiągnął absolutny rekord 15,4 mld zł przychodów. Dla porównania: w 2019 r. było to jedynie 9,9 mld zł. TS ma 18 tys. punktów sprzedaży naziemnej. Nie one jednak przyniosły prawdziwe pieniądze. Sprzedaż online TS wzrosła z 4 mld zł w 2019 r. do 9 mld zł w 2020 r. Zysk TS z kasyna online to 450 mln zł. Skąd te wzrosty? To jedna z większych zagadek. Nuda? Chęć rozrywki? Być może. –

Ale nie ma na to żadnych badań – zastrzega od razu jeden z moich rozmówców. Prawdziwa odpowiedź brzmi jednak inaczej. Klient przeniósł się do internetu, gdzie wydaje więcej i chętniej, a firmy hazardowe kuszą go na wiele nowych sposobów, podtykając kolejne i nowe możliwości grania. Co zresztą potwierdza w wywiadach szef TS Olgierd Cieślik.

Ile państwo zarabia na hazardzie?

W ubiegłym roku od legalnych bukmacherów wpłynęło do budżetu ponad 800 mln zł z tytułu podatku od gier. Totalizator Sportowy przekazał dużo więcej. Prawie 1,2 mld zł z podatku. Do każdego zakładu doliczana jest tu jednak dopłata, która idzie na rozwój kultury i sportu. W sumie wpływy do budżetu państwa w 2020 r. z tytułu dopłat i podatku od gier wyniosły aż 2 286 117 191 zł. Rok 2021 ma być jednak dla branży dużo lepszy od 2020. Powód? Euro, które aktywizuje osoby, które na co dzień nie grają. Zaraz będą igrzyska olimpijskie. A w 2022 r. z kolei odbędą się MŚ w piłce nożnej.

Firmy hazardowe liczą, że podkręcą koniunkturę. Mimo to Katarzyna Mikołajczyk, prezes stowarzyszenia Graj Legalnie, wcale nie jest jednak przekonana, że hazard to taki doskonały interes. Jej zdaniem na polskim rynku nie ma miejsca dla wszystkich 19 firm, które obecnie mają licencję Ministerstwa Finansów. – Nawet w obliczu wzrostu obrotów branży rok do roku – zaznacza.

„Miarodajny jest bowiem nie obrót, ale wpływ firm bukmacherskich po uwzględnieniu wypłaconych wygranych i podatku od gier, którego poziom jest bardzo wysoki (12 proc.)” – przekonuje.

To wysoki podatek według Mikołajczyk nie pozwala w dłuższej perspektywie na uzyskanie rentowności większości działających spółek. I znów Mikołajczyk narzeka na szarą strefę. Że z jednej strony firmy, które w niej działają, odbierają przychody licencjonowanym graczom. Z drugiej – uszczuplają budżet państwa o kilkaset milionów złotych rocznie z tytułu niezapłaconych podatków.

Według danych CBOS w 2019 r. grający na pieniądze stanowili 37,1 proc. populacji. Do problemów z uzależnieniem od hazardu przyznało się wtedy 27 tys. osób. Liczba ta jest mocno zaniżona. Dokładnych badań jednak brak.

Źródło: wyborcza.pl

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

E-PLAY.PL