Ostatnia aktualizacja: 23 kwietnia 2024
Wprowadzenie tzw. podatku od GGR (ang. gross gambling revenue) radykalnie zmniejszy szarą strefę na rynku bukmacherskim i przyniesie dodatkowe dochody do budżetu, ocenił w raporcie dyrektor Instytutu Ekonomii w Społecznej Akademii Nauk (IE SAN) prof. Konrad Raczkowski.
Raport został przekazany Ministerstwu Finansów przez Polskie Towarzystwo Gospodarcze (PTG) w ramach konsultacji dotyczących Polskiego Ładu.
Szacuje się, że nielegalni bukmacherzy mogą stanowić w Polsce nawet ponad 55% rynku. „To ponad dwukrotnie więcej niż europejska średnia” – wskazał Raczkowski, były wiceminister finansów, który nadzorował w resorcie rynek hazardowy, a obecnie dyrektor Instytutu Ekonomii w Społecznej Akademii Nauk (IE SAN), cytowany w komunikacie. 30 sierpnia br. Polskie Towarzystwo Gospodarcze przekazało do Ministerstwa Finansów swoje uwagi do założeń „Polskiego Ładu”. Opinia została przesłana w ramach konsultacji zapoczątkowanych 3 sierpnia podczas spotkania premiera Mateusza Morawieckiego z organizacjami zrzeszającymi przedsiębiorców. Wśród uwag przekazanych przez PTG, znalazła się m.in. propozycja „zmiany opodatkowania z działalności gospodarczej w sektorze gier hazardowych i zakładów wzajemnych”. Według Towarzystwa, powołującego się na wyliczenia Polskiej Izby Branży Rozrywkowej i Bukmacherskiej (PIGBRiB) przemodelowanie systemu pozwoli pozyskać dodatkowe 250 mln zł już w pierwszym roku po wprowadzeniu nowych przepisów. W kolejnych latach wpływy będą rosnąć.
Wyliczenia PTG poparto raportem przygotowanym przez Raczkowskiego „Opinia w sprawie możliwości zwiększenia dochodów budżetu państwa z działalności gospodarczej w sektorze gier hazardowych i zakładów wzajemnych”. Były wiceminister przeanalizował aktualnie funkcjonujący system opodatkowania branży hazardowej i zaproponował rozwiązania mające na celu zwiększenie dochodów państwa z tego tytułu, wskazano w materiale.
Kluczowe znaczenie dla osiągnięcia tego celu mają być zmiany w zakresie podatku od gier i zmniejszenie udziału szarej strefy. Raczkowski przytoczył oficjalne dane Ministerstwa Finansów, z których jednoznacznie wynika, że efektem dobrych działań legislacyjnych w poprzednich latach był skokowy wzrost legalnego rynku bukmacherskiego oraz wpływów do budżetu państwa z tytułu podatków odprowadzanych przez legalnie działające podmioty. W samym 2017 r. legalny rynek bukmacherski wzrósł bowiem o niemal 100%. Obecnie jednak ta tendencja została wyhamowana, co wymaga rozpoczęcia poszukiwań kolejnych, nowych i skutecznych rozwiązań, podkreślono.
„W celu realnego zmniejszenia szarej strefy w branży zakładów bukmacherskich w Polsce, uwzględniającego ochronę gracza i brak generowania nowego popytu, a jedynie migrację popytu nielegalnego do sfery oficjalnej, zasadne jest przyjęcie za podstawę opodatkowania zakładów wzajemnych marży brutto operatora – tzw. GGR (gross gambling revenue) na poziomie zbliżonym do stawek w innych krajach Europejskich, zamiast aktualnie obowiązującego 12% podatku obrotowego” – uważa Raczkowski.
GGR to wpływy firm bukmacherskich po uwzględnieniu wypłaconych wygranych. Ekspert zwraca także uwagę, że to proponowane rozwiązanie jest powszechnie stosowane w innych państwach – w większości państw Unii Europejskiej obowiązuje w grach hazardowych podatek od GGR, tzn. podatek wyliczony na podstawie łącznej sumy środków wniesionych przez gracza, obniżonej o wypłatę wygranych. W ostatnich 20 latach znakomita większość krajów zmieniła opodatkowanie od gier z podatków obrotowych na podatki od GGR.
Autor opinii przedstawia także skutki obecnego wadliwego i przestarzałego systemu podatkowego. „Systemowy katalog danin podatkowych i składek w branży hazardowej w Polsce jest jednym z najwyższych w Unii Europejskiej, co powoduje nominalny wzrost poziomu szarej strefy tylko w segmencie online do 12,2 mld zł za rok 2020” – czytamy w opinii Raczkowskiego. Według niego, aktualnie funkcjonujący w Polsce system opodatkowania branży hazardowej przyczynia się także do słabej kondycji finansowej większości legalnych podmiotów działających na rynku.
„Jedynie 2 z 20-tu spółek posiadających zezwolenia na działalność bukmacherską w Polsce osiągają jakiekolwiek zyski, zaś reszta walczy o przetrwanie na polskim rynku, gdzie dominuje szara strefa” – zwraca uwagę były wiceminister.
Raczkowski wskazuje także na dane, które świadczą, że polski rynek nielegalnego hazardu jest dużo większy niż w innych państwach w Europie. „26,5% rynku gier hazardowych online w Europie odbywa się w szarej lub czarnej strefie, natomiast w Polsce według szacunków szara strefa może stawić nawet 56,1% wartości obrotów” – czytamy w opinii. Oprócz zmian w systemie podatkowym polegającym na zmianie podstawy opodatkowania podatkiem od gier od zakładów wzajemnych, ekspert w swojej opinii przedstawia także postulat poszerzenia oferty bukmacherów w punktach stacjonarnych o prowadzenie zakładów z ograniczonym stawkami na wyniki zdarzeń wirtualnych na terminach bukmacherskich.
Według PTG, powołującego się na wyliczenia PIGBRiB, przyjęcie proponowanych rozwiązań doprowadziłoby do zwiększenia wpływów do budżetu o ponad 1,16 mld zł w ciągu 4 lat. Dzięki rozwiązaniu proponowanemu przez Towarzystwo ma dojść do poszerzenia bazy podatkowej, „wyjścia” pokera z szarej strefy. Obecnie szacuje się, że w Polsce działa ok. 40 tys. nielegalnych maszyn typu „jednoręki bandyta”.
Całą opinię Prof. Konrada Raczkowskiego możesz przeczytać TUTAJ
Źródło: inwestycje.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."