Ostatnia aktualizacja: 12 stycznia 2021
59-letnia Kathy Rado ze stanu Queensland w Australii twierdzi, że w 2014 r. kupiła zwycięski los na loterii organizowanej przez „The Lott”. Wygrana w wysokości 2 milionów australijskich dolarów przeszła jej jednak koło nosa, bo, jak zapewnia, zgubiła los ze zwycięskimi liczbami. Po latach zdecydowała się na pozwanie firmy organizującej losowanie.
Kathy Rado z Cairns zapewnia, że od lat zakreśla ciąg tych samych liczb – każda z nich ma dla niej osobiste znaczenie. Liczby 44, 3, 11, 42, 22 oraz 26 miała wybrać również 22 stycznia 2014 r., podczas wizyty w kiosku w swoim rodzinnym mieście.
Niedługo potem firma Tabcorp, do której należy „The Lott” poinformowała o tym, że zwycięzca kumulacji wynoszącej 2 mln australijskich dolarów pochodzi właśnie z Cairns. Rado zdała sobie sprawę, że zakreśliła prawidłowe liczby dopiero tydzień później. Los jednak zaginął, a jego poszukiwania nie przyniosły rezultatów.
Zatrudniła medium
Rado skontaktowała się bezpośrednio z organizatorami konkursu, ale przedstawiciele firmy nie dali wiary jej słowom. Jak wskazuje firma, kobieta nie potrafiła jednoznacznie stwierdzić, o której godzinie kupiła los, ani jakiego rodzaju wybrała kupon. Na pytanie nie potrafili odpowiedzieć również jej synowie.
Kobieta w rozmowie z „The Courier-Mail” przyznała, że jest osobą, która „chomikuje” rzeczy w swoim domu i jak wskazuje, mógł być to powód przez który zgubiła drogocenny kupon. Przez lata desperacko próbowała znaleźć los lub udowodnić, że 22 stycznia dokonała jego zakupu. Rado szukała świadków jej wizyty w kiosku, drukowała ulotki, a nawet zatrudniła medium.
Ostatecznie udało jej się uzyskać zaświadczenie, że 22 stycznia robiła zakupy w kiosku należącym do Australia Post. Kobieta nie dysponuje jednak żadnymi nagraniami z tego dnia, a według Urzędu Regulacji Alkoholu i Gier sama deklaracja to za mało, by odebrać 2 mln dolarów.
Całość czytaj na: polsatnews.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."