Ostatnia aktualizacja: 24 kwietnia 2024
Honoriusz de Balzak nie był graczem. Podczas odwiedzania jaskiń hazardu czasami stawiał drobne kwoty, ale chodził tam głównie po to, by obserwować grających, a poczynione spostrzeżenia wykorzystywać w powieściach i opowiadaniach.
Cykl opatrzony wspólnym tytułem „Komedia ludzka” składa się z kilkadziesięciu dzieł. Sporo w nich scen z domów gry, a także z wytwornych salonów w prywatnych pałacach, gdzie grano o duże pieniądze. W powieści pt. „Jaszczur” (1831 r.) zawarty jest kapitalny opis lokalu w paryskim Palais Royal o mocno wątpliwej reputacji.
Ubogi student, Rafael de Valentin, podejmuje rozpaczliwą próbę wydźwignięcia się z ubóstwa – idzie do szulerni i zdaje się na los szczęścia, stawiając na czarną kartę ostatnią sztukę złota. Niestety, wyszły czerwone…
Balzak tak opisuje ów przybytek hazardu:
„Tu spotkasz oczy, których spokój przeraża, twarze, które cię przykuwają, spojrzenia, które przyciągają karty i pożerają je. Podłużny stół na środku sali. Proste krzesła cisnące się dokoła sukna świadczą o obojętności na zbytek u ludzi, którzy przychodzą tu ginąć dla majątku i dla zbytku.
W chwili, gdy młody człowiek wszedł do sali, było już tam kilku graczy. Trzech łysych starców siedziało niedbale wokół zielonego stołu; ich gipsowe twarze, niewzruszone jak twarze dyplomatów, odsłaniały dusze zużyte, serca, które z dawna odwykły bić, nawet przy stawianiu na kartę osobistego majątku żony. Kilku widzów stojących kołem tak, że tworzyli galerię, obserwowało twarze graczy, ruch pieniędzy i grabek. Na wprost banku znajdowało się paru szczwanych a przewidujących kombinatorów; tacy przychodzą postawić dwa lub trzy razy i unoszą natychmiast ewentualny zysk stanowiący ich utrzymanie.”
Dalej bohater Balzaka opowiada przyjacielowi o tym, jak będąc sztubakiem pierwszy raz w życiu oddawał się grze, notabene za pieniądze zwędzone ojcu. Jest też historia wielkiej wygranej, gdy zaryzykował 450 franków, a zgarnął ich 27 tysięcy!
Autor: Andrzej Klewszczyński. Magazyn E-PLAY
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."