Ostatnia aktualizacja: 8 lipca 2024
Na przystanku autobusowym „Rolnicza” na Witominie w Gdyni co chwilę powstają nowe sklepy. Niemal z autobusu można kupować owoce, warzywa, majtki, skarpety, ubrania, pieczywo, ciastka… Od niedawna dołączył do nich jeszcze punkt gier hazardowych.
To już całkowicie rozwścieczyło mieszkańców.
Z przystanku korzysta wiele osób, i młodsi i starsi. Jest to miejsce na drodze do szkoły, dojście do sklepów. Taka lokalizacja naraża uczniów i przechodniów na możliwe zaczepki ze strony bywalców punktów gier hazardowych – mówi Paweł Stolarczyk, radny miasta Gdyni. – Uważam, że punkty takie, jeżeli już funkcjonują, powinny być usytuowane w miejscach ustronnych.
Radny na początku miesiąca złożył w tej sprawie interpelację.
Teren, na którym został ustawiony kontener z punktem do gier hazardowych, podobnie jak sąsiadujące z nim inne miejsca handlowe jest prywatną działką. Tylko wąski pasek wzdłuż przystanku należy do miasta. Mieści się na nim chodnik, na którym z przyjazdem każdego z autobusów trudno się zmieścić i trzeba się tłoczyć, aby przejść. Zatrzymują się tam m.in. autobusy 137, 141, 147, 150. To główne linie dojazdowe do Witomina. Łączą one dzielnicę z centrum i siecią szkół w całym mieście.
Punkt hazardowy jest czynny od południa do późnych godzin wieczornych. Czasem ludzie wychodzą z niego pod wpływem alkoholu, klną, palą papierosy, a na przystanku przecież nie można. Nie jesteśmy w stanie tego za każdym razem zgłaszać. Poza tym jak delikwent zobaczy policję albo straż miejską zawsze szybko się ulatnia – mówi Elżbieta Dombrowska, mieszkanka Witomina. – Drugim problemem jest to, że taki młody chłopak stojący na przystanku czasem z ciekawości wejdzie zobaczyć, spróbuje, uzależni się, straci duże pieniądze i zmarnuje sobie życie. Takie punkty nie powinny być w publicznych miejscach. Szczególnie nie na przystankach i przy szkołach – dodaje.
Miasto jednak nie ma wpływu na to, co się dzieje na działkach prywatnych. Ustawa nie reguluje odległości punktów hazardu od przystanków komunikacji miejskiej.
Ich lokalizacja nie jest problemem tylko Witomina. Jak grzyby po deszczu pojawiają się w każdej części miasta. Firmy prowadzące tego typu przybytki często rejestrują całkiem inny zakres swojej działalności. Są takie, które jako wiodącą działalność podają… wykonywanie instalacji elektrycznych. Urzędnicy, mimo że wiedzą co się święci, muszą wydać pozwolenie na działalność. Właściciele punktów zręcznie wykorzystują luki prawne. Mimo, że miasto zna problem, bez solidnego bata ze strony przepisów ma związane ręce.
Źródło: Kurier Gdyński
"Na granicę ich wysłać a nie ludzie sami muszą robotę za państwo robić. Prawdziwa gangsterka przyjezdnych ze wschodu niech się zajmą."
"Zamiast ten cyrk z bronią i po 10 na lokal wchodzić zajęli by się ochroną granic a nie obywatelskie patrole za nich to robią. również Gruzińska i Ukraińska mafia się panoszy w Polsce i nikt z tym nic nie robi bo policji nie ma. Ale żeby po 10 Celników na jedną staruszkę wchodzić z bronią to są ręce do pracy. Gdzie pomysły na legalizację?"
"Zamiast ten cyrk z bronią i po 10 na lokal wchodzić zajęli by się ochroną granic a nie obywatelskie patrole za nich to robią. również Gruzińska i Ukraińska mafia się panoszy w Polsce i nikt z tym nic nie robi bo policji nie ma. Ale żeby po 10 Celników na jedną staruszkę wchodzić z bronią to są ręce do pracy."
"nie mozna wpisac kodu bo wszedzie wystepuje error"
"nie otwiera sie zadna strona wyskakuje error"