Ostatnia aktualizacja: 22 lutego 2021
Nocne życie w Londynie generowało 40 mld funtów zysku dla stolicy, a także pozwoliło utworzyć 120 tys. miejsc pracy.
Londyńskie kluby nocne i lokale muzyczne ostrzegły, że mogą zniknąć na zawsze, jeśli natychmiastowo nie otrzymają pomocy od rządu. Grupa The Heart of London Business Alliance, która zrzesza właścicieli biznesów związanych z tzw. gospodarką nocną stolicy, wskazała, że większość biznesów od ponad roku nie osiąga już dochodu.
„To prawdziwy krzyk firm, które trzeba usłyszeć – teatrów, klubów, barów i kasyn, na których zbudowano światowej sławy reputację Londynu”
– zauważył Simon Thomas, dyrektor naczelny Hippodrome Casino na Leicester Square.
Z rządowego raportu grupy ponad 40 posłów wynika, że aż 85 proc. osób pracujących w tzw. gospodarce nocnej rozważa całkowite odejście z branży, a 78 proc. zatrudnionych w tym sektorze znajduje się na współfinansowanym przez rząd płatnym urlopie furlough, który kończy się w kwietniu. Liderzy nocnych biznesów mówią wprost o tym, że „bijące serce nocnej stolicy znalazło się w krytycznej sytuacji po miesiącach lockdownu i bez żadnych zapowiedzi ponownego otwarcia”.
„Wyniki raportu są szokujące i mam nadzieję, że firmy otrzymają szybką, życzliwą i znaczącą odpowiedź, która pomoże nam odbudować nocną gospodarkę, jeden z najcenniejszych aktywów nie tylko Londynu, ale całego kraju” – wskazał Simon Thomas.
Dean James, który prowadzi lokal The Pickle Factory we wschodnim Londynie, wezwał rząd do odważniejszego otwierania biznesów rozrywkowych. „Jeśli będziemy zbyt ostrożni, poniesiemy porażkę” – ocenił. Oficjalne dane wskazują, że nocna gospodarka przynosiła w przeszłości Londynowi 40 mld funtów rocznie dochodu, a także pozwoliła na utworzenie 120 tys. stałych miejsc pracy.
Grupa The Heart of London Business Alliance podkreśliła, że firmy są w fatalnym położeniu, bo wiedzą, że nawet jeśli w tym roku będą mogły wznowić działalność, znajdują się na samym końcu listy.
Zródło: londynek.net
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."