Ostatnia aktualizacja: 3 kwietnia 2016
Jacek Kapica, wieloletni szef Służby Celnej i wiceminister finansów, znalazł pracę w biznesie. O zatrudnieniu Kapicy poinformowała międzynarodowa spółka prawnicza Sandler & Travis Trade Advisory Services (STTAS).
Były wiceminister będzie pomagał nowemu pracodawcy m.in. w optymalizacji należności celnych i podatkowych.
Jacek Kapica został dyrektorem operacyjnym w polskim oddziale STTAS. Firma ta, jak sama informuje na swojej stronie internetowej, zajmuje się doradztwem prawnym w handlu międzynarodowym, które przynosi korzyści w postaci skrócenia czasu dostaw towarów oraz niższych należności celnych i podatkowych. STTAS podkreśla, że zatrudnienie byłego szefa Służby Celnej z pewnością zwiększy jej skuteczność.
W połowie grudnia 2015 r. Jacek Kapica został przeniesiony do pełnienia służby stałej w Izbie Celnej w Warszawie na stanowisku starszego eksperta celnego. Było to posunięcie zaskakujące, bo Kapica był jednym z nielicznych celników w stopniu nadinspektora, czyli generała. Nie odchodząc dobrowolnie ze służby, miał chyba nadzieję, że jego doświadczenie zostanie wykorzystane przez ekipę nowego ministra finansów Pawła Szałamachy.
Jednak już pod koniec listopada 2015 r. Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, publicznie stwierdził, że gdyby PiS przyjęło tego urzędnika, to pogrążyłoby się w oczach przedsiębiorców, bo Jacek Kapica stał się dla nich uosobieniem zła, ucieleśnieniem urzędniczej pychy, arogancji, szkodnictwa, działań wrogich, niezrozumiałych i antyspołecznych. Długa bowiem jest lista zarzutów, jakie przedsiębiorcy zgłaszali wobec głównego celnika.
Najpoważniejszym była walka z właścicielami automatów o niskich wygranych, którym konfiskowano urządzenia bez podstawy prawnej. Na działaniach inicjowanych przez ministra Kapicę państwo straciło minimum 6 mld zł wpływów budżetowych z podatków. Ponadto w 2012 r. Europejski Trybunał Sprawiedliwości uznał, że polskie prawo hazardowe zostało uchwalone z naruszeniem europejskich przepisów i budżet musi liczyć się z pozwami o odszkodowania za nielegalnie likwidowane automaty. Kwotę roszczeń branża szacuje na kilkanaście miliardów złotych.
Czytaj całość na: niezalezna.pl
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."