Ostatnia aktualizacja: 17 lipca 2018
Resort finansów, Komisja Nadzoru Finansowego, Główny Inspektor Sanitarny i Ministerstwo Infrastruktury – wiele wskazuje na to, że te cztery podmioty będą niebawem zarządzać blokowanie niezgodnych z prawem stron internetowych. W zaciszu gabinetów zapadać będą decyzje o niedostępności stron i wpisywaniu ich do „centralnego rejestru”. A potem urzędnicy sprawdzą, czy mimo to nie dostaliśmy się na zakazaną stronę.
Wprowadzanie blokowania przyspieszy? Jest porozumienie między ministerstwami
Rząd w walce z nielegalnym hazardem, dopalaczami, niezgodnymi z prawem usługami finansowymi i transportowymi stopniowo wprowadza blokowanie stron internetowych. Operatorzy telekomunikacyjni mają uniemożliwiać dostęp do treści na żądanie urzędnika instytucji zajmującej się danym tematem. Pisaliśmy o tym już wielokrotnie, bo jest co najmniej 10 powodów, dla których blokowanie Internetu to zły pomysł.
Powolne dotychczas wprowadzanie blokowania (działa tylko blokowanie hazardu, nad pozostałymi projektami od miesięcy trwają prace) może niebawem przyspieszyć. Jak bowiem wynika z dokumentów rządowych, ministerstwa wspólnie ustaliły, że powstanie centralny rejestr, w którym dostępne będą wszystkie zakazane strony („centralny rejestr domen internetowych służących do oferowania towarów i usług niezgodnie z przepisami prawa”). Do prowadzonego przez Ministerstwo Cyfryzacji rejestru kolejne pozycje wpisywać będą urzędnicy z czterech instytucji. Zablokowanie dostępu do treści będzie arbitralną decyzją urzędnika, która dopiero po kilku miesiącach będzie mogła trafić na biurko sędziego. Zmiany mają zostać wprowadzone do prowadzonego przez Ministerstwo Infrastruktury projektu ustawy tzw. lex Uber.
Powołanie centralnego rejestru doskonale obrazuje podnoszoną przez nas obawę – dzisiaj strony na zakazaną listę wpisywać ma m.in. sanepid; nie wiadomo, komu to uprawnienie i w jakim celu zostanie przyznane jutro. Wystarczy przypomnieć, że w poprzedniej kadencji rządzący dziś Polską politycy zaciekle walczyli o blokowanie stron pornograficznych.
Całość czytaj na: panoptykon.org
"Trochę szukanie dziury w całym biorąc pod uwagę natłok hazardowych reklam dosłownie wszędzie..."
"To chyba konkurencja forebtu opłaca te teksty redakcji e-play... Co to za bzdurna informacja, w czasach, gdy dzieciaki oglądają reklamy sts skierowane tematycznie do dzieci i mlodziezy, dziadki kupują wnuczkom zdrapki "nie hazardowego" lotalizatora, a superbet niemal wyskakuje z lodówki i nie patrzy na wiek konsumenta. Wstyd e-play"
"Jakieś kompy znaleźli i jaka akcja? Oni już naprawdę nie mają kogo łapać i statystyki robią. Takie służby zaangażowane w proceder paru komputerów i opłakanych lokali. Marnują pieniądze podatników"
"Mnie to wkurza te obstawianie państwowego totalizatora: stoję w Żabce a przede mną emeryt podaje jakieś cyfry, kupuje losy, czas zabiera… w saloniku prasowym chce kupić gazetę a to był jakiś tam dzień kumulacji i ludzie poje@@ni stoją w kolejce i obstawiają liczby. To jest hazard. Hazard też jest w radio RMF „wyślij sms a już teraz każdy sms mnożymy x70” więc jak każdemu mnożą to co to za bonus? Może trzeba zacząć od ograniczenia tych konkursów SMS i zdrapek/obstawiania liczb na stacji w sklepie i kiosku?"
"Reklamy Totalizatora powinny być zabronione. To namawianie ludzi do hazardu. Emeryci wydają całe emerytury na zdrapki. W czasie losowania gadają że jeden trafił milion a że reszta przegrała 10 mln tego już nie powiedzą. Zakazać tych praktyk."