Ostatnia aktualizacja: 15 września 2016
Znów będzie można legalnie grać na automatach poza kasynami, ale tylko w państwowych salonach.
Pierwsze czytanie rządowego projektu nowelizacji ustawy hazardowej wzbudziło żywą dyskusję w Sejmie. Dotyczy bowiem sporego rynku.
Jak podał wiceminister finansów Wiesław Janczyk, Polacy zostawili w ubiegłym roku w kasynach 3,5 mld zł, Totalizator Sportowy zanotował 4 mld zł wpływów, a bukmacherzy zainkasowali miliard złotych. Działające legalnie automaty do gier o niskich i wysokich wygranych pochłonęły łącznie 3 mld zł.
Najwięcej emocji wzbudziły automaty do gier o niskich wygranych (tzw. jednoręcy bandyci). Projekt pozwala na umieszczanie ich poza kasynami, ale monopol na prowadzenie salonów z „jednorękimi” będzie miało państwo (konkretnie Totalizator Sportowy). Jeden automat ma przypadać na 1000 mieszkańców.
Takie plany skrytykował poseł Rafał Wójcikowski z Klubu Kukiz’15.
– Automat kosztuje 30 tys. zł, a wydatki Totalizatora przekroczą 1,8 mld zł. To gigantyczne ryzyko inwestycyjne, nie może być na to zgody – mówił Wójcikowski.
Z kolei Zbigniew Konwiński (PO) stwierdził, że równocześnie jest wprowadzany monopol państwa i – poprzez wyprowadzenie „jednorękich” z kasyn – rozszerzany dostęp do hazardu.
– Wprowadźmy monopol państwa we wszystkich dziedzinach życia, to w ogóle pozbędziemy się szarej strefy – szydził Konwiński.
Na szkodliwość monopolizacji hazardu wskazywała już Izba Gospodarcza Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych. Jej eksperci podkreślali, że mimo przyjęcia monopolu w Szwecji czy Norwegii, wielu obywateli tych państw jest uzależnionych od hazardu. Izba przypomniała, że w ostatnich latach takie państwa, jak: Hiszpania, Włochy, Dania zrezygnowały z monopolu rynku automatów do gier i przeszły na system licencji.
Całość czytaj na: rp.pl
Janek
12:50 16/09/2016
APAP
13:43 15/09/2016
bgd
12:05 15/09/2016
Janek
10:24 15/09/2016